|
Jak sieµ zbli┐a rowerzyst≤wIII Zlot pl.rec.rowery - Wis│a, maj 2000Trzeba i╢µ z czasem, postΩpem, nowoczesno╢ci▒. Koniec wieku zobowi▒zuje. Ju┐ od 3 lat jeste╢my w Internecie - tak d│ugo istnieje grupa dyskusyjna pl.rec.rowery. Rozmawia siΩ tu o wszystkim, co zwi▒zane z rowerami - pocz▒wszy od przyziemnego "onanizmu sprzΩtowego", czyli odwiecznych dyskusji o wy┐szo╢ci RapidFajer≤w nad GripSziftami (i vice versa), zachwyt≤w nad korbami RejsFejsa itp., przez skargi na kierowc≤w, kt≤rzy "patrz▒ przez rowerzyst≤w na przestrza│", sposoby na z│odziei, wstrz▒saj▒ce opisy ┐a│osnego stanu ╢cie┐ek rowerowych w Polsce, a┐ po ujmuj▒ce opisy wycieczek po kraju i Europie. Zdarzaj▒ siΩ nawet literackie pere│ki - humoreski, opowie╢ci grozy, godne E. A. Poego, filozoficzne traktaty o istocie ca│ego tego krΩcenia, by│y wspania│e reporta┐e ameryka±skie, a czasem trafia│a siΩ poezja:
Natenczas Wojski chwyci│ imbusem przypiΩty Mo┐na tu znale╝µ naprawdΩ wszystko, ale g│≤wnym celem istnienia grupy jest wymiana informacji: gdzie tanio kupiµ dobry │a±cuch i jak czΩsto go zmieniaµ, gdzie mo┐na tanio przenocowaµ na Jurze, jak tuningowaµ Mozo Pro, co to jest kadencja, co na to Author, a wreszcie mo┐na zwyczajnie zapytaµ: "Kto ma ochotΩ wybraµ siΩ na wycieczkΩ?", bo tak to z rowerowymi maniakami jest, ┐e przyjemnie siΩ o rowerach gada godzinami, pisze siΩ te┐ mi│o, ale najlepiej jest razem poje╝dziµ. Oczywi╢cie, pisz▒ na grupΩ ludzie z ca│ej Polski (i nie tylko - mamy swoich "delegat≤w" w USA, Norwegii), wiΩc umawiaj▒ siΩ najczΩ╢ciej lokalnie. Takie spotkania to np. s│ynna krakowska LITeratura, warszawska POEzja, tr≤jmiejska PROza, czy Hanysy - wiΩksze meetingi, zazwyczaj na szeroko pojΩtej Jurze. Wszystkie ko±cz▒ siΩ zwykle piwnym dopingiem w jakiej╢ przyjaznej rowerzystom knajpce. Nazwy niby nierowerowe, ale wszystko wziΩ│o siΩ od dyskusji, "Czy mo┐na smarowaµ piasty smarem litowym?", a potem ju┐ posz│o. Spotkania urealniaj▒ nasze wirtualne wyobra┐enia o sobie. Niby znamy siΩ dobrze: wiemy, kto na grupie jest z│o╢liwcem, kto dowcipnisiem, kto s│ynie z tytanowych osiek, a kto trwa na stra┐y dobrych obyczaj≤w i KD, ale to przecie┐ nie wszystko. Dlatego kulminacj▒ naszych spotka± s▒ coroczne zloty. Ju┐ po roku istnienia grupy, kilkana╢cie os≤b um≤wi│o siΩ w sierpniu '98 na pierwszy zlot w Ja╢liskach. Nieca│y rok p≤╝niej, w maju '99, spotkali╢my siΩ ju┐ wiΩksz▒ band▒ (ok. 60 os≤b) w Ojcowie. Chocia┐ niekt≤rzy marudzili, ┐e by│o stromo i proponowali na nastΩpny raz »u│awy Wi╢lane, zostali przeg│osowani i w maju tego roku spotkali╢my siΩ wszyscy w Wi╢le. Sztuka kompromisu - ta sama rzeka, ale zawsze bli┐ej ╝r≤de│. Ju┐ od pocz▒tku maja zaczΩ│o siΩ wielkie ruszenie. Organizacj▒ nocleg≤w zajΩ│a siΩ pierwsza dama grupy, Halina, nam pozosta│o tylko poumawianie siΩ na dojazdy. My ma│▒ grupk▒ postanowili╢my podjechaµ w pi▒tek te 130 km z Krakowa na rowerach. ZaczΩ│o siΩ pechowo. Zaraz po wyje╝dzie z miasta dw≤ch z nas (w tym autor) zosta│o "ustrzelonych" przez dowcipnego taks≤wkarza. Na nasz widok przyspieszy│ i od st≤p do g│≤w obla│ nas szambem, kt≤re p│ynΩ│o sobie ca│▒ szeroko╢ci▒ szosy. C≤┐, do Europy brakuje nam czasem kultury i kanalizacji. CuchnΩli╢my potwornie. Podejrzewam, ┐e gdy zatrzymywali╢my siΩ na popas, wszyscy w sklepach my╢leli: "Ale┐ ci cykli╢ci paskudnie siΩ poc▒!". Na trasie zaliczyli╢my tylko trzy podjazdy godne tego miana, w tym ostatni ze Szczyrku na Salmopol i ju┐ o 18.00 byli╢my na miejscu. Tam ju┐ ca│a banda konsumowa│a chmiel w p│ynie, czekaj▒c na pozosta│ych, kt≤rzy zje┐d┐ali siΩ przez ca│y wiecz≤r. Do p≤╝nej nocy uzupe│niali╢my zapasy p│yn≤w na nastΩpny dzie±, nie zwa┐aj▒c, ┐e od rana mamy brykaµ po g≤rkach. Ranek by│ ciΩ┐ki dla niekt≤rych, ale uda│o siΩ zebraµ wszystkich do kupy i postawiµ do pionu przed 11. W ko±cu ruszyli╢my. Widok by│ imponuj▒cy - ponad 70 os≤b popΩdzi│o zwart▒ grup▒, alfastem w d≤│ do Ustronia. Wkr≤tce zaczΩ│y siΩ schody, czyli podjazd na Trzy Kopce. By│ d│uuugi i grupa rozerwa│a siΩ na podgrupy. Wycinaki pomknΩ│y do przodu, obdarzeni natur▒ cokolwiek kontemplacyjn▒ zostali w tyle, a poniekt≤rzy z wolna podawali "z buta", umilaj▒c sobie czas rozmowami nie tylko o rowerach. Wkr≤tce stanΩli╢my na szczycie i po pami▒tkowych fotkach "runΩli╢my" w d≤│. Szybki, kamienisty zjazd i katastrofa - dopad│a nas epidemia snake'≤w. Dla jednego z nas sko±czy│o siΩ to bole╢nie i krwawo. W lekkim szoku, potulnie podda│ siΩ troskliwym rΩkom piΩknej kole┐anki, kt≤ra przemy│a rany na biodrze i │okciu. Kolejna karta bohaterstwa rowerowego zosta│a zapisana... i nagrodzona, wiΩc mogli╢my ruszaµ dalej. Podjazd, odpoczynek przed sklepem i kolejny zjazd przed podjazdem na grzbiet przed R≤wnic▒. Zjazd do Brennej i d│ugi wyjazd na Salmopol. Zbli┐a│ siΩ ju┐ wiecz≤r i wszyscy czekali na upragnione ognisko, co by│o widaµ na licznikach, kiedy spotkali╢my siΩ na dole. Pokonali╢my naturalne przeszkody w postaci deszczu i braku chrustu w promieniu najbli┐szych kilometr≤w i ┐wawo przyst▒pili╢my do konsumpcji kie│bas i piw, kt≤rych w godnej ilo╢ci dostarczy│ sponsor, sklep rowerowy Plus z Warszawy. By│y kobiety (rowerowanie - ciΩ┐ka sprawa, wiΩc nie ilo╢µ, ale jako╢µ!), wino (jedna z kole┐anek nie uznaje piwa) i ╢piew, zw│aszcza ten ostatni w ilo╢ciach osza│amiaj▒cych (jeden z koleg≤w nie uznaje ciszy). By│o piΩknie i pysznie, rozmowom nie by│o ko±ca. Guru grupy dotrwali prawie do poranka, pod koniec zapodaj▒c kultowe piwo ze ╢liwek. Rano, niestety, czΩ╢µ musia│a siΩ ju┐ zbieraµ, bo mia│a d│ug▒ drogΩ do dom≤w przed sob▒, inni zn≤w bryknΩli na rowerach w las. My odpoczywali╢my przy bilardzie, t│umacz▒c, ┐e to kolana nas tak bol▒. Nowe przyja╝nie i kontakty zaowocowa│y czΩstszymi wsp≤lnymi wypadami. W chwili, kiedy piszΩ te s│owa, du┐a czΩ╢µ grupowicz≤w szaleje w okolicach Piwnicznej. Mo┐e kto╢ z Was ich spotka│? Mo┐na nas rozpoznaµ po naklejkach pl.rec.rowery na ramie i kaskach. NastΩpny zlot ju┐ nied│ugo - zapraszamy. Nie zamykamy siΩ we w│asnym gronie. Internet jest tylko medium, kt≤rym siΩ pos│ugujemy. Tak naprawdΩ chodzi (jedzie) tylko o rowery.
|
|||||
Web design |