|
|
Samotne kobiety z wyboru ( Dzia│: Kobieta, Cytra, 18 luty 2001 )
Dlaczego kobiety wyg│aszaj▒ teorie, jak to wspaniale jest byµ woln▒, budz▒c powszechny ╢miech za plecami, a w g│Ωbi duszy marz▒ o samcu (czΩsto w dos│ownym tego s│owa znaczeniu)? Jak nie ka┐dy mΩ┐czyzna pragnie "przelatywaµ" niezliczone rzesze kobiet (podobno bywaj▒ te┐ dozgonnie wierni), tak nie ka┐da kobieta marzy o partnerze przy boku. Jest tyle zajΩµ pozwalaj▒cych znakomicie wype│niµ czas, a ploteczki przy winie w kameralnym, damskim towarzystwie stwarzaj▒ chocia┐ przez chwilΩ atmosferΩ intymno╢ci. Przesta│ budziµ zgorszenie widok samotnych kobiet przy kuflu piwa w pubie, a na dyskotekach dominuj▒ ta±ce "grupowe". Ale w ko±cu zamykaj▒ puby, dyskoteki i wraca siΩ z babskich spotka± do... pustego domu, zimnego │≤┐ka, w kt≤rym nie ma siΩ do kogo przytuliµ (chyba ┐e, wzoruj▒c siΩ na Ally Mcbeal, zaopatrz▒ siΩ w gumow▒ lalkΩ p│ci brzydkiej). Jak zaspokajaj▒ potrzeby biologiczne, nie odzywa siΩ w nich zew natury? W ╢wiecie wielu kobiet seks nie odgrywa a┐ tak wa┐nej roli. Potrzeby seksualne mo┐na │atwo st│umiµ. W dodatku, kobieta im d│u┐ej ┐yje wstrzemiΩ╝liwie, tym mniej ma na seks ochoty. Do egzystencji niekoniecznie jest potrzebna penetracja cielesna (och, brzmi to jak strategia marketingowa). Jednak kobieta jest stworzeniem bardzo emocjonalnym i zdarzaj▒ siΩ chwile za│ama± nerwowych, kiedy z pozornie b│ahego powodu ╢wiat jej siΩ wali na g│owΩ, wyp│akuje siΩ wtedy w poduszkΩ zamiast w ramiΩ ukochanego. "Prawdziwy mΩ┐czyzna nigdy nie p│acze" - z tym has│em przewodnim oswaja siΩ ma│y ch│opiec, kt≤ry rozrywaj▒c siΩ wewn▒trz na drobne kawa│eczki z b≤lu, zazwyczaj zwyciΩsko przechodzi tΩ pr≤bΩ lat m│odzie±czych, a jako doros│y stawia odwa┐nie ╢wiatu czo│o i publicznie nigdy nie p│acze, nawet obieraj▒c cebulΩ (Uwaga! Najlepszym sposobem na powstrzymanie │ez, wywo│anych zapachem tego zdradliwego warzywa, jest za│o┐enie szkie│ kontaktowych!). Od kobiet nigdy tego nie wymagano. Ale niekt≤re same siΩ nauczy│y, ┐e p│acz to okazywanie s│abo╢ci. Nauczy│y siΩ byµ silne. Co nie jest jednoznaczne z posiadaniem trwa│ej skorupy i zupe│nym brakiem wra┐liwo╢ci. Wed│ug tej teorii jest taki rodzaj kobiet-heros≤w samowystarczalnych, dlatego samotnych. A sama znam kilka takich przyk│ad≤w, kiedy taka supermenka zosta│a z│apana na haczyk - i co w tym najdziwniejszego, poza "rybakiem" nie widzi ╢wiata. Co╢ tu nie gra... C≤┐, Amor atakuje, nigdy nie wiadomo zza kt≤rego krzaka, a supermenka te┐ jest kobiet▒ i te┐ zdarza jej siΩ pa╢µ w sid│a i zwariowaµ. Na tym polega eliksir mi│o╢ci. Si│a wy┐sza. Natura. I rezygnuje z ca│ego dotychczasowego ┐ycia, co czΩsto │▒czy siΩ z jej dramatem wewnΩtrznym, gdy odkryje, ┐e nie ma ju┐ przez ni▒ stworzonego, pouk│adanego ╢wiata. Pojawiaj▒ siΩ problemy. Bo ona, jak urodzeni starzy kawalerowie, jest stworzona do ┐ycia w pojedynkΩ. Niekt≤re przechodz▒ pr≤bΩ pomy╢lnie, obracaj▒c sw≤j ╢wiat do g≤ry nogami (rybki na haczyku), inne przejrz▒ na oczy po pierwszych chwilach namiΩtno╢ci (te, co siΩ urwa│y). CzΩsto tak jest, ┐e bΩd▒c w tej ekstazie, wstydz▒ siΩ go pokazaµ nawet swoim kole┐ankom ze spotka± o intymnym charakterze. Dlaczego? To nie jest kwestia wstydu. Obawiaj▒ siΩ ca│ego ha│asu wok≤│ siebie, zbΩdnych plotek, wtr▒cania siΩ w jej jeszcze nietrwa│y zwi▒zek. Wiedz▒, jak bardzo w╢cibskie potrafi▒ byµ ich kole┐anki, szczeg≤lnie w przypadku takiej sensacji. A to dla nich co╢ cennego, nowego, z czym same sobie chc▒ poradziµ. To niezbadana sytuacja, o kt≤rej na razie nie warto informowaµ, ┐eby nie zapeszyµ. A mo┐e nie chc▒ burzyµ swojego wizerunku? Zawsze wolne, nie do zdobycia - z wyboru. Bo czy s▒ winne niekontrolowanej strza│y Amora? Szczeg≤lnie tymczasowej. Po drugiej stronie lustra: Nie wiem, ile procent w╢r≤d mΩ┐czyzn stanowi▒ tacy nastawieni tylko na przelatywanie panienek. W╢r≤d moich znajomych chyba niewiele, choµ nie twierdzΩ, ┐e ta grupa jest reprezentatywna. Co innego chyba jednak oznacza partner/partnerka "przy boku". Czy naprawdΩ "samcom" (kt≤re to okre╢lenie pojawi│o siΩ pocz▒tkowo jako ┐art) chodzi tylko i wy│▒cznie o jedno? Dlaczego ten stereotyp jest tak silnie i powszechnie zakorzeniony? I co gorsza, tak┐e u os≤b, kt≤re powinny wiedzieµ, ┐e jest inaczej. WiΩc je╢li nie tylko o to, to o co chodzi? Wydaje mi siΩ, ┐e bardziej o blisko╢µ drugiej osoby, o to, by mieµ kogo╢, dla kogo mo┐na naprawdΩ du┐o zrobiµ, dbaµ, troszczyµ siΩ, byµ ze sob▒, rozmawiaµ itp. Seks tak, oczywi╢cie, jest po pewnym czasie bardzo wa┐ny, ale wcale nie najwa┐niejszy. Jest takim, hmmmm..., katalizatorem (?) zwi▒zku. Mo┐e trochΩ jak pieni▒dze w ┐yciu - s▒ istotne, przy ich braku by│oby bardzo ╝le, ale nie mog▒ byµ sensem i celem ┐ycia. I tutaj akurat temat mi│o╢ci fizycznej za pieni▒dze pojawia siΩ zupe│nie w spos≤b niezamierzony. Seks (z tym, ┐e szeroko rozumiany, to nie musi byµ od razu penetracja) bardzo wi▒┐e partner≤w, umacnia ich wiΩzi, ale jako g│≤wna, nie m≤wi▒c ju┐, ┐e jedyna podstawa zwi▒zku, skazuje go na niepowodzenie. PrzegiΩcie postrzegania zwi▒zku w drug▒ stronΩ, sprowadzenie bycia razem jedynie do tematu pub≤w, dyskotek, ploteczek nie zdaje egzaminu. No bo co z tego? Ile rzeczy mo┐na teraz robiµ samemu? Samemu mo┐na i╢µ do knajpy, na imprezΩ czy wiele innych, r≤wnie┐ dlatego, ┐e nie wszΩdzie obie osoby maja ochotΩ chodziµ wsp≤lnie, mog▒ nie mieµ czasu itd. A co do wype│niania czasu - raczej problemem jest ci▒g│y jego brak, niezale┐nie od tego, czy siΩ jest z kim╢, czy osobno. P│acz. Czy to jest tak, ┐e je╢li kobieta "nauczy│a siΩ byµ silna", to nie prze┐ywa upadku ╢wiata? Wstrzymuje zewnΩtrzne objawy, stara siΩ t│umiµ wewnΩtrzne, ale to nie znaczy, ┐e │atwo sobie z tym radzi. Zapewne niekt≤rych to zdziwi, ale z facetami jest podobnie. Wtedy warto mieµ kogo╢, z kim mo┐na o tym porozmawiaµ, wy┐aliµ siΩ itd. Mo┐na powiedzieµ, ┐e wystarczy przyjaci≤│ka/przyjaciel, to na pewno te┐ jest ogromny skarb. Ale czasem zamiast roztrz▒sania tego wszystkiego, zamartwiania siΩ nad problemami wielko╢ci g│≤wki szpilki (no dobra, nawet ozdobnej), pr≤b zrozumienia go, rozebrania na czynniki pierwsze, powolnego dochodzenia do wniosku, ┐e faktycznie to nie jest jeszcze koniec ╢wiata, wystarczy siΩ... przytuliµ. Pole┐eµ obejmuj▒c drug▒ osobΩ, bΩd▒c w jej ramionach. I odp│yn▒µ, poczuµ siΩ cudownie, wtedy koniec ╢wiata staje siΩ ╢miesznie ma│y... Tak ma│o wystarczy, a tak du┐o zarazem. Supermenki z│apane na haczyk? To ╢mieszne. To oznacza, ┐e ca│a ideologia kobiety-herosa, kobiety wolnej, wyzwolonej, nawet samowystarczalnej by│a jedynie poz▒, cienkim p│aszczykiem. I tym gorzej dla niej. To nie supermenka, tylko... no w│a╢nie budz▒ca powszechny ╢miech za swoimi plecami farbowana feministka marz▒ca o samcu. No, mo┐e ex- farbowana feministka. Osoby, kt≤re nie boj▒ siΩ mniej lub bardziej zaawansowanych zwi▒zk≤w, fakt, prze┐ywaj▒ czΩsto jaki╢ zaw≤d. Trudno. Za to zdobywaj▒ do╢wiadczenie (no i zn≤w zaznaczmy, emocjonalne), wiedz▒ mniej-wiΩcej co siΩ z nimi wtedy dzieje, jak, chocia┐ w mo┐e niedoskona│y spos≤b, "wyczuµ" czy to faktycznie jest "co╢" itd. Skorupa ochrania, ale jednocze╢nie powoduje, ┐e "wnΩtrze" jest bezbronne, gdy co╢ przebije ochronΩ. Jak dziecko, czy te┐ inny organizm trzymany w mo┐liwie sterylnym ╢rodowisku, z obawy przed chorobami - faktycznie, pocz▒tkowo takie dziecko choruje znacznie mniej, ale uk│ad odporno╢ciowy nie ma na czym µwiczyµ. P≤╝niej zdecydowanie mniej niekorzystne warunki ju┐ powoduj▒ choroby... Ta pow│oka po pewnym czasie staje siΩ ju┐ niezbΩdna do ┐ycia, chocia┐ wtedy lepiej by│oby miΩµ naturalna "odporno╢µ". Czy wiΩc warto? Obawy (bo podobno nie wstyd)? Przed przyjaci≤│kami? Hmm, no to dziΩki za takie przyjaci≤│ki. Ha, ha, jak ╢miesznie przy winie poplotkowaµ o wszystkich innych naoko│o. Tylko ┐e to kolejny przyk│ad miecza obosiecznego. Dla mnie prawdziwym przyjacielem by│by w tym momencie kto╢, kto potrafi│by to uszanowaµ, nie na╢miewa│ siΩ z nieracjonalnych mo┐e wybor≤w, jakich╢ niedoskona│o╢ci, niezrozumia│o╢ci. Oczywi╢cie da│ delikatnie do zrozumienia, czy bardziej mo┐e nawet przemy╢lenia, gdyby nast▒pi│o ca│kowite za╢lepienie, ale nic poza tym. A tutaj, co? Plotki, sensacja, ingerencje? To jasne, ┐e na pocz▒tku cz│owiek sam sobie z tym nie radzi. CzΩsto nie rozumie samego siebie, nie wie, czemu co╢ siΩ dzieje. Prawdziwy przyjaciel w tym momencie oka┐e zrozumienie, gotowo╢µ do pomocy, rozmowy, ale nie bΩdzie w ┐aden spos≤b na to naciska│. DziΩki za tak▒ "przyja╝±", gdzie zamiast wsparcia mo┐na siΩ tylko spodziewaµ problem≤w, gdy w obawie przed szeroko rozumianym pogorszeniem sytuacji, zar≤wno wewnΩtrznej, jak i zewnΩtrznej, trzeba ukrywaµ to, co siΩ w nas dzieje. Smutne. Cytra |
Projekt § realizacja:Gomi
© Wszelkie prawa zastrze┐one. Kopiowanie i publikowanie jakichkolwiek element≤w zawartych na tych stronach bez zgody autor≤w surowo zabronione |