Gate Internet Services Odwied╝ naszego sponsora!
STRONA Gú╙WNA
BIBLIOGRAFIA
Wg autora
Wg ╝r≤d│a
Wszystkie
 

Andrzej Sapkowski

Macie racjΩ, kr≤liczki

Bed▒c pewnego razu w Tokio, gdzie ociera│em siΩ o tamtejsz▒, lepsz▒ kulturΩ, konwersowa│em z Japo±czykiem o nazwosku Nakamura. Konwersacja za╢ ewoluowa│a od biznesu i polityki w stronΩ hazardu, my╢listwa i kobiet - robi│o siΩ, kr≤tkko m≤wi▒c, coraz swobodniej. Ta swoboda i m≤j impulsywny i ekstrawertyczny charakter sk│oni│y mnie do zilustrowania jakiego╢ wywodu ╢wietnym w moim mniemaniu dowcipem o babie, kt≤ra zjawi│a siΩ u lekarza z ogromn▒ pi│▒ tkwi▒c▒ w dupie, medyk za╢ zaciekawi│ siΩ, sk▒d pi│a siΩ w tym miejscu itd. Oczywista, wersja angielska dowcipu wymaga│a zmiany pi│y na ╢rubΩ.

Nakamura wys│ucha│, po czym spojrzal na mnie zimno. Barszo zimno. "To przecie┐ bzdura - rzek│. - Pleciesz androny, Andrzej-san. Taki wypadek nie m≤g│ mieµ miejsca. To przeczy zdrowemu rozs▒dkowi". "To by│ ┐art" - zaprotestowa│em niepewnie. "Je┐eli tak - Nakamura popatrzy│ na mnie karc▒co - to by│ to zart okrutny, sadystyczny i niesmaczny, poni┐aj▒cy kobiety, nadto za╢ sugeruj▒cy niekompetencjΩ s│u┐by zdrowia".

C≤┐, facet mia│ racjΩ. I oczekiwa│, ┐e mu j▒ przyznam. Uk│oni│em siΩ wiΩc i powiedzia│em: Dat's wight, wabbit. Nakamura kpiny nie zrozumia│. My╢la│, ┐e sepleniΩ.

Jestem facetem spolegliwym i pokornym, chΩtnym do ustΩpstw zawsze, w ka┐dej sytuacji. A ju┐ gdy autorytet jaki╢ strzeli do mnie z grubego panzerfausta, powo│a siΩ na ╢wieckie i ko╢cielne autorytety, a na domiar z│ego huknie na mnie gro╝nie w jΩzyku Quenya, to natychmiast got≤w jestem przyznaµ siΩ do wszystkich b│Ωd≤w. Dat's wight, wabbit - pisnΩ i schowam siΩ ze wstydu w dziupli prastarego, s│owia±skiego dΩbu. Chcecie mieµ racjΩ, panowie Nakamurowie? ProszΩ bardzo, oto ona. Jestem ba│wan i nieuk? Dat's wight, wabbit. Mam dyplom z ekonomii, utrzymujΩ siΩ ze sprzeda┐y bluzek, koszul i krawat≤w. Ja tu tylko sprz▒tam, pana w domu nie ma. Ani "Trylogii", ani Kossak-Szczuckiej, ni "Ballad i romans≤w", ni prywatnej korespondecji Tolkiena, za╢ co do ubu list≤w ╢wiΩtego Paw│a Aposto│a do Koryntian, to przekartkowa│em je tylko pobie┐nie.

Wystarczy Nakamura-san? Nie? No, to bΩdziemy odwo│ywaµ. O╢wiadczam niniejszym, ┐e moi polemi╢ci maj▒ racjΩ, twierdz▒c, ┐e:
- korzenie i tradycje fantasy siΩgaj▒ g│Ωboko. Zapewne do jaskini, w kt≤rej pewien okutany w niewyprawione sk≤ry artysta nabazgra│ na ╢cianie bizona, po namysle za╢ dorysowa│ mu paski jak zebrze. Obok bizona umie╢ci│ za╢ suma pokrytego ╢liczn▒, po│yskuj▒c▒, z│ot▒ │usk▒, od w▒s≤w do ko±ca p│etwy ogonowej;
- mitologia s│owia±ska jest wspania│a i cudowna, trudno o lepszy materia│ do fantasy. Udowodni│a to C. J. Cherryh, pisz▒c trylogiΩ "Rusa│ka", "Yvgenie" i "Chernevog", udowodni│a Josepha Sherman ("The Shining Falcon", "The Horse of Flame"). Dlaczego wiΩc wy tego nie robicie, moje wy m│ode wilko? Dlaczego zamiast s│owania±skiej fantasy piszecie pirogi?
- rodzimych archetyp≤w te┐ mamy od jasnej i niespodziewanej cholery. tylko braµ, wybieraµ i pisaµ. No to jazda, wilko, do robory. Na kogo czekacie? Na mnie? Ja jestem starry i nied│ugo umrΩ, nie mogΩ pracowaµ za wszystkich;
- wszystko, co posiadamy, co nas ┐ywi, broni, ubiera, chroni od ch│odu i dostarcza rozrywki, zawdziΩczamy Rzymowi, a tak┐e ╢wiΩtym Cyrylowi i Metodemu. Obejmuje to r≤wnie┐ jedyn▒ g│Ωboko s│uszn▒ i prawomy╢lna wersjΩ legendy o kr≤lu Arturze. Chrze╢cija±ski ethos u nas zawsze by│, a dzisiaj to hoho, zaiste widaµ go na ka┐dym kroku. Za bezrozumne i przekorne dopartywanie siΩ za╢ tu i ≤wdzie czego╢ zupe│nie przeciwnego - zawi╢ci, z│o╢ci, nienawi╢ci, okrucie±stwa, nietolerancji i ciemnogrodu - karci mnie krytyk, kt≤ry ca│kiem niedawno obiecywa│ na │amach popularnego periodyku mordobicie drugiemu karc▒cemu mnie krytykowi, a to za s│owo nieprzychylnej krytyki. ╙w┐e drugi, kt≤rego nie obito jedynie przez przypadek, narzeka na nadmiar tolerancji. Dobre to, warte zaiste przetrawestowania na parodiΩ fantasy. Zrobicie to, wilki, czy znowu muszΩ ja?
- w Szarych G≤rach, zdaniem moich polemist≤w, z│oto jest. Dat's wight, wabbit. Ono tam niechybnie jest. Najlepiej zdaje sobie z tego sprawΩ czytelnik i mi│osnik fantasy, kt≤ry pragnie, by kt≤s wreszcie to z│oto wykopa│ i da│ mu do poczytania. Zamiast z│ota dostaje za╢ piroga za pirogiem.

To chwilowo wszystko tytu│em ekspiacji, teraz zmuszony za╢ jestem wyliczyµ momenty,w kt≤rych moi polemi╢ci myl▒ siΩ g│Ωboko:
- nie poczuwam siΩ do dzia│alno╢ci antypolskiej, antyslowia±skiej ani te┐ antyiberoameryka±skiej. Gdyby kt≤rykolwiek z opaszkwilonych przeze mnie Pirog≤w przypomina│ choµ z oddali Julio Cortazara, gdyby choµ przez sekundΩ pozwala│ przypuszczaµ, ┐e wyro╢nie z niego Jorge Luis Borges, to bym go nie tkn▒│, przysiΩgam. Ale z m│odego Piroga mo┐e wyrosn▒µ jedynia stary Pir≤g, chyba ┐eby porzuci│ pirogowanie i wzi▒│ siΩ za political fiction;
- przejaskrawieniem jest nazywanie mnie przewodnikiem stada. Kres i Oszubski? Wielkie mi stado. Ale je┐eli ju┐ kto╢ mnie tak tytu│uje i stado mi na si│Ω dorabia, niech┐e nie odmawia mi prawa - ba, obowi▒zku - ostrzegawczego warkniΩcia na wilczka, kt≤ry zaczyna zachowywaµ siΩ kompromituj▒co tak dla stada, jak i dla ca│ej Wielkie Wilczej Sprawy;
- z twierdzeniem o ┐enuj▒cym poziomie przelo┐onej dotychczas na polski fantasyi o powszechenj nieznajomo╢ci kanonu ┐aden z polemist≤w polemizowaµ nie raczy. M│odym wilkom siΩ nie dziwiΩ, oni w tej materii nie maj▒ niczego do powiedzenia. Pan profesor (chapeau bas!) ma, ale milczy. Gani - s│usznie - Moorcocka i Wagnera, a zdaje siΩ nie zauwa┐aµ, ┐e na straganach le┐▒ w│a╢nie Moorcock i Wagner, Howard i Norton. A "Amber" tkwi│ do niedawna w jakim╢ lochu, a o "Mg│ach Avalonu" i Donaldsonie dopiero siΩ baka, Eddingsa t│umaczy siΩ od ko±ca, a o Patricii Mc Killip nie widu, ni s│ychu.

Mo┐na pisaµ fantasy nie znaj▒c "Mgie│ Avalonu", "Amberu", mo┐na - nie przeczytawszy ani Donaldsona ani Eddingsa? Mo┐e i mo┐na, nie bΩdΩ siΩ upiera│, ani Avon Books, ani Del Rey nie p│ac▒ mi prowizji za reklamΩ. Ale jest, na Boga, szansa, ┐e je╢li Pir≤g "Mg│y Avalonu" lub Eddingsa przeczyta, to zawstydzi siΩ w│asnego pirogownia i zarzuci je, a to ju┐ bΩdzie co╢, n'est ce pas?

A czytelnik "Nowej Fantastyki" ponownie wyszed│ na tej polemice niczym S│owianin Zab│ocki na mydle, tym paskudnym zachodnim wynalazku. Czytelnikowi ponownie zrabowano w periodyku miejsce, w kt≤rym mog│a siΩ wszak┐e znale╝µ dobra fantasy. Morressy. De Lint. Donaldson. Kres. Oszubski. Nawet Piekara, choµ na powy┐szej li╢cie jest on zar≤wno last jak i least. A co czytelnik dosta│? Czytelnik widzi. A je╢li ma w▒tpliwo╢ci, to rozwieje mu je Rafa│ Ziemkiewicz, przyznaj▒cy siΩ do smΩtnego nudzenia ju┐ na wstΩpie swej polemiki. "BΩdΩ nudzi│" - powiada. Dat's wight, wabbit - odpowiadam, tak jemu, jak i pozosta│ym polemistom. A Ciebie, P.T. Czytelniku, m≤j luby konfratrze w wielkim zakonie mi│o╢nik≤w dobrej fantasy i przeciwnik≤w pirog≤w, przepraszam uni┐enie. Ju┐ choµby dlatego m≤j paszkwil ukaza│ siΩ niepotrzebnie, narazi│ CiΩ na nudy i smΩty. Mea maxima culpa.

Andrzej Sapkowski

Macie racjΩ, kr≤liczki. "Nowa Fantatyka" 1993, nr 12; Andrzej Sapkowski


 
      Strona g│≤wna | Wprowadzenie | Bibliografia | Galeria | Download
Teksty | MERP | METW | Film | Linki | Chat | Banery | KsiΩgarnia
Cytaty | Forum
 
      Serwis zaprojektowa│ i prowadzi:
Micha│ Rossa -
barahir@tolkien.art.pl
 
Patronem serwisu jest .: gate internet services
Serwisy sponsorowane: fronteria | impart | konferencja z│d | moda i sztuka | rally.pl | wywrota