Gate Internet Services Odwied╝ naszego sponsora!
STRONA Gú╙WNA
BIBLIOGRAFIA
Wg autora
Wg ╝r≤d│a
Wszystkie
 

Krzysztof Soko│owski

Kochajmy Tolkiena!

I.ªr≤dziemie
Najpierw wyobra╝my sobie ╢wiat. ªwiat ca│kowity, kompletny, niech bΩdzie to na przyk│ad planeta unosz▒ca siΩ w pustce zamieszka│ej przez bog≤w. Niech na tej planecie znajdzie siΩ miejsce na ocean, kt≤rego nie spos≤b przep│yn▒µ, na morza, po kt≤rych podr≤┐uj▒ odwa┐ni ┐eglarze, na uchodz▒ce do tych m≤rz bystre, gro╝ne rzeki, p│yn▒ce w╢r≤d wielkich l▒d≤w, i lasy, gdzie zamieszkuj▒ niezwyk│e istoty. Wyobra╝my sobie ╢wiat, w kt≤rym ┐yj▒ piΩkne, czasami bardzo smutne, a czasami weso│e jak dzieci elfy, odwa┐ne i twarde w walce jak stal krasnoludy, ludzie, kt≤rzy potrafi▒ byµ zar≤wno dobrzy jak ╝li, r≤wnie odwa┐ni jak tch≤rzliwi. Wyobra╝my sobie jeszcze, ┐e w ╢wiecie tym kr≤luj▒ mieszkaj▒ce w╢r≤d szczyt≤w niebotycznych g≤r or│y, ┐e l▒dy podzielone s▒ na kr≤lestwa, kt≤rymi rz▒dz▒ kr≤lowie r≤┐nych ras, ┐e w podziemiach mieszkaj▒ istoty z│e i okrutne, kt≤re r≤wnie┐ maj▒ swego pana i wype│niaj▒ najbardziej z│owrogie jego rozkazy. A je┐eli bΩdziemy naprawdΩ pr≤bowaµ, mo┐e uda nam siΩ jeszcze zobaczyµ oczyma wyobra╝ni siedz▒c▒ na progu wygodnej, choµ wygrzebanej w ziemi norki niewielk▒ istotΩ, kt≤rej jest tu po prostu dobrze, ca│kiem zadowolon▒ z ┐ycia i nie maj▒c▒ najmniejszej ochoty zamieniµ go na co╢ innego, choµby to "co╢ innego" mia│o byµ znacznie, ale to znacznie wspanialsze. I mo┐e dostrze┐emy jeszcze, jak prowadz▒c▒ do domu tej istoty dr≤┐k▒ zbli┐aj▒ siΩ powa┐ne k│opoty w postaci tajemniczego starca, kt≤ry jest naprawdΩ wielkim czarodziejem, choµ zupe│nie na to nie wygl▒da.
A wiΩc... najpierw powinni╢my wyobraziµ sobie ╢wiat, w╢r≤d tego ╢wiata kontynent, kt≤ry nazywa siΩ ªr≤dziemie, a na tym kontynencie niewielki, spokojny kraik o nazwie Shire. Warto spr≤bowaµ, bo je╢li uda nam siΩ to sobie wyobraziµ, mo┐emy zacz▒µ s│uchaµ pewnej nied│ugiej opowie╢ci o dziwnym tytule: "Hobbit, czyli tam i z powrotem".
Jest to do╢µ stara opowie╢µ - powsta│a dawno, niemal dok│adnie p≤│ wieku temu, w 1937 roku. Nie jest bardzo d│uga i ci, kt≤rzy ju┐ zdo│ali j▒ polubiµ, my╢l▒ czasami, ┐e ko±czy siΩ zbyt szybko i ┐e warto by│oby m≤c poczytaµ jeszcze trochΩ o przygodach elf≤w, krasnolud≤w, czarnoksiΩ┐nik≤w. Przede wszystkim czekaj▒ jednak na to, by kiedy╢, w przysz│o╢ci, poznaµ dzieje tych niezwyk│ych stworze±, kt≤rym tak dobrze jest w ich ma│ym pa±stwie, w niedu┐ych miasteczkach, suchych, ciep│ych i wygodnych norkach. Bowiem ci, kt≤rzy ju┐ poznali tΩ opowie╢µ, polubili przede wszystkim hobbit≤w. A zw│aszcza, co mo┐e naprawdΩ dziwiµ, jednego z nich: przyzwyczajonego do wyg≤d i umiej▒cego je doceniµ pana Bilbo Bagginsa, choµ:
Bagginsowie ┐yli w okolicy Pag≤rka od niepamiΩtnych czas≤w i cieszyli siΩ powszechnym szacunkiem nie tylko dlatego, ┐e prawie wszyscy byli bogaci, lecz tak┐e dlatego, ┐e nigdy nie miewali przyg≤d i nie sprawiali niespodzianek: ka┐dy z g≤ry wiedzia│, co Baggins powie o tej czy innej sprawie, tak ┐e nie potrzebowa│ go trudziµ zadawaniem pyta±.
Bilbo nie by│ wiΩc chyba wymarzonym bohaterem pe│nej niespodzianek podr≤┐y po niezwyk│ym ╢wiecie. Lecz to w│a╢nie jego wybra│ los, w│a╢nie jego widzieli╢my, gdy siedzia│ na progu i pali│ fajkΩ zupe│nie nie╢wiadomy tego, ┐e drog▒ zbli┐a siΩ przygoda. To on sta│ siΩ w ko±cu bohaterem wyprawy "tam" - czyli do wype│nionej zrabowanym przez smoka z│otem jaskini, i "z powrotem" - do domu, kt≤ry tymczasem sprzedano na licytacji! Wyprawy, kt≤ra ªr≤dziemie, czyli zamieszka│y i przez hobbit≤w ╢wiat uczyni│a s│awnym w ca│ym naszym ╢wiecie.

II. Hobbit
Poznali╢my wiΩc ªr≤dziemie po raz pierwszy, ogl▒daj▒c je oczami niepozornego (wzrostem) hobbita, wbrew swej w│asnej woli wpl▒tanego w awanturnicz▒ wyprawΩ. I by│o to tak, jakby╢my siΩ sami na tΩ wyprawΩ wybrali. Bilbo Baggins - tak jak i my - nie by│ do tej pory wielkim bohaterem i podr≤┐nikiem. Bola│y go nogi, kt≤rymi najpierw z ca│ej si│y ╢ciska│ boki swego kucyka, a p≤╝niej przebiera│ szybko usi│uj▒c nad▒┐yµ za niezwykle wytrzyma│ymi krasnoludami. Dokucza│ padaj▒cy za ko│nierz deszcz, przera┐a│y b│yskawice gwa│townej g≤rskiej burzy, a podczas pierwszego spotkania z gro╝nymi trollami pan Baggins da│ siΩ z│apaµ jak nowicjusz, czyli tak jak da│y siΩ z│apaµ ka┐dy z nas w podobnej sytuacji. A przecie┐, by m≤c zrozumieµ, jak bardzo musia│o byµ mu g│upio, gdy przyjaciele ratowali go z kolejnych, coraz gro╝niejszych tarapat≤w, musimy pamiΩtaµ, ┐e wynajΩto go jako zawodowego zwiadowcΩ i poszukiwacza skarb≤w. C≤┐ wiΩc by│o w niezdarnym hobbicie takiego, ┐e w ko±cu polubili╢my go i zaczΩli╢my traktowaµ jak prawdziwego bohatera? Czym uj▒│ nas przedstawiciel narodu, kt≤ry nawet wiedzieµ nie chcia│ o tym, ┐e czasami trzeba walczyµ (choµby we w│asnej obronie), ┐e ╢wiat nie ogranicza siΩ do w│asnego, przytulnego domu, a wszelk▒ niezwyk│o╢µ traktowa│ z pe│n▒ wy┐szo╢ci pogard▒. Przecie┐ hobbici:
nigdy nie studiowali magii w ┐adnej postaci, nieuchwytno╢µ zawdziΩczaj▒ jedynie zawodowej wprawie, w wskutek uzdolnie±, wytrwa│ych µwicze± i serdecznego z┐ycia z ziemi▒ doprowadzili j▒ do doskona│o╢ci, kt≤rej wiΩksze i mniej zrΩczne rasy nie mog▒ na╢ladowaµ. Hobbici s▒ bowiem mali, mniejsi ni┐ krasnoludy, a w ka┐dym razie nie tak grubi i przysadzi╢ci, nawet je╢li wzrostem niewiele im ustΩpuj▒. (...) Je╢li chodzi o hobbit≤w z Shire'u, kt≤rych w│a╢nie dotyczy nasza opowie╢µ, by│ to za dni spokoju i dostatku lud weso│y. Ubierali siΩ w jasne kolory, szczeg≤lnie lubili ┐≤│ty i zielony; rzadko nosili obuwie, poniewa┐ ich stopy maj▒ z natury tward▒, rzemienn▒ podeszwΩ i obro╢niΩte s▒, podobnie jak g│owa, bujnym, kΩdzierzawym w│osem, zwykle kasztanowatym. Dlatego te┐ jedynym rzemios│em nie praktykowanym w╢r≤d hobbit≤w by│o szewstwo; r▒k natomiast mieli d│ugie, zrΩczne palce i umieli wytwarzaµ mn≤stwo po┐ytecznych i │adnych przedmiot≤w. Twarze mieli na og≤│ bardziej poczciwe ni┐ piΩkne, szerokie, jasnookie, rumiane, o ustach skorych do ╢miechu, jedzenia i picia. Tote┐ ╢mieli siΩ, jedli i pili jak najczΩ╢ciej i z wielkim zapa│em, lubili o ka┐dej porze dnia ┐artowaµ, a sze╢µ razy na dzie± je╢µ - o ile to by│o mo┐liwe. Byli go╢cinni, przepadali za zebraniami towarzyskimi, a podarki r≤wnie hojnie dawali, jak chΩtnie przyjmowali. Nie ulega w▒tpliwo╢ci, ┐e mimo p≤╝niejszego rozdzia│u, hobbici s▒ spokrewnieni o wiele bardziej z nami ni┐ z elfami, a nawet ni┐ z krasnoludami. Niegdy╢ m≤wili ludzkim jΩzykiem, na sw≤j spos≤b oczywi╢cie, te same rzeczy co my lubili i tych samych nie cierpieli. Ale nie spos≤b stwierdziµ dok│adnie, jakie wi▒za│o ich z nami pokrewie±stwo. Pocz▒tki hobbit≤w siΩgaj▒ w g│▒b Dawnych Dni, dzi╢ ju┐ zamierzch│ych i zapomnianych. Jedynie elfy dot▒d przechowuj▒ pamiΩµ minionych czas≤w, lecz tradycje te ograniczaj▒ siΩ niemal wy│▒cznie do ich w│asnej historii, w kt≤rej ludzie rzadko wystΩpuj▒, o hobbitach za╢ wcale nie ma wzmianki. Mimo to jest rzecz▒ jasn▒, ┐e hobbici ┐yli cicho w ªr≤dziemiu przez d│ugie lata, zanim inne ludy dowiedzia│y siΩ o ich istnieniu. A ┐e ╢wiat b▒d╝ co b▒d╝ roi│ siΩ od rozmaitych niezliczonych dziwnych stworze±, ma│y ludek hobbicki bardzo niewiele znaczy│ w╢r≤d innych. (...) Hobbici to lud skromny, lecz bardzo staro┐ytny, o wiele liczniejszy ongi ni┐ dzi╢, kochaj▒ bowiem spok≤j i ciszΩ, i ┐yzn▒, uprawn▒ ziemiΩ: najchΩtniej osiedlali siΩ w dobrze rz▒dzonych o dobrze zagospodarowanych rolniczych krainach. Nie rozumiej▒ i nigdy nie rozumieli ani nie lubili maszyn bardziej skomplikowanych ni┐ miechy kowalskie, m│yn wodny czy rΩczne krosna, chocia┐ narzΩdziami rzemie╢lniczymi pos│ugiwali siΩ zrΩcznie. Nawet w staro┐ytnych czasach onie╢mielali ich Duzi Ludzie, jak nas nazywaj▒, teraz unikaj▒ ich trwo┐nie i dlatego coraz trudniej spotkaµ hobbita.
A wiΩc byµ mo┐e najpierw polubili╢my hobbita za to, ┐e by│ trochΩ podobny do nas i │atwo mogli╢my zrozumieµ, o czym my╢li, czego siΩ boi i jak siΩ zachowuje, mogli╢my nawet trochΩ litowaµ siΩ nad nim, kiedy okazywa│ siΩ szczeg≤lnie niezdarny. P≤╝niej jego oczami poznawali╢my wielki, tajemniczy ╢wiat i tak jak on uczyli╢my siΩ cieszyµ jego piΩknem i unikaµ przykrych niespodzianek, kt≤rych zdarza│o siΩ coraz czΩ╢ciej. A jeszcze p≤╝niej ze zdumieniem mogli╢my zobaczyµ, jak Bilbo siΩ zmienia, jak coraz lepiej znosi trudy d│ugiej drogi, staje siΩ coraz wytrzymalszy i odwa┐niejszy. A┐ wreszcie, na ko±cu ksi▒┐ki, gdy │agodny hobbit pr≤buje zapobiec wielkiej i wyniszczaj▒cej bitwie, ze zdumieniem stwierdzali╢my, ┐e cech▒ najwa┐niejsz▒ prawdziwego bohatera tak niezwyk│ej ba╢ni jest po prostu zdrowy rozs▒dek, kt≤rego jako╢ zabrak│o wszystkim jego towarzyszom. Zdrowy rozs▒dek, kt≤ry pozwala ┐yµ w przekonaniu, ┐e normalny ╢wiat powinien byµ w│a╢nie normalny zwyk│y i przede wszystkim spokojny, ca│kiem podobny do ojczyzny hobbit≤w, Shire'u - pozornie tylko tak okropnie nudnego. Przygody Bilba mog│y nam u╢wiadomiµ, ┐e mo┐e mi│o jest od czasu do czasu naraziµ siΩ na jakie╢ niebezpiecze±stwa, zobaczyµ co╢ odleglejszego i znacznie bardziej interesuj▒cego ni┐ czubek w│asnego nosa, lecz bywa to tak┐e do╢µ mΩcz▒ce i dobrze jest p≤╝niej odpocz▒µ we w│asnym, przytulnym domu (oczywi╢cie, ┐e kto╢ go tymczasem nie sprzeda│!).
Przygody Bilba sko±czy│y siΩ wiΩc w gruncie rzeczy na jednej tylko wyprawie, nie sko±czy│a siΩ jednak na niej historia jego ╢wiata. I los uczyni│ bohaterami tej historii lubi▒cych wygody hobbit≤w. Pier╢cie±, kt≤ry Bilbo znalaz│ w podziemiach zamieszka│ych przez z│owrogich goblin≤w sta│ siΩ bohaterem innej ksi▒┐ki, w kt≤rej pojawili siΩ inni hobbici, a w╢r≤d nich tak┐e siostrzeniec Bilba: Frodo Baggins. I zn≤w odbyli oni d│ug▒ wΩdr≤wkΩ, lecz tym razem jej celem sta│a siΩ nie pe│na z│ota, broniona przez smoka jaskinia, lecz o┐ywiana wiecznym ogniem g≤ra, stoj▒ca po╢rodku z│owrogiego pa±stwa tak potΩ┐nego, ┐e zagra┐a│o ono istnieniu i przysz│o╢ci ca│ego, wielkiego ╢wiata. Tylko hobbbici mogli go ocaliµ - a szansa ocalenia by│a bardzo niewielka.

III. Nie tylko hobbit
Nikomu oczywi╢cie nie mam zamiaru zdradziµ sekretu zako±czenia "W│adcy Pier╢cieni" - taki w│a╢nie tytu│ nosi│a druga z opisuj▒cych historiΩ ªr≤dziemia ksi▒┐ek Tolkiena. I tak ka┐dy wcze╢niej czy p≤╝niej j▒ przeczyta. Ta opowie╢µ jest ju┐ znacznie d│u┐sza od "Hobbita" - w trzech grubych tomach zawarty zosta│ nie tylko opis wΩdr≤wki w g│▒b Krainy Z│a - Mordoru, lecz tak┐e wiele informacji o historii stworzonego przez Tolkiena ╢wiata. Jest r≤wnie┐ we "W│adcy Pier╢cieni" miejsce nie tylko dla krasnolud≤w i hobbit≤w dla elf≤w i ludzi, choµ ka┐da z tych ras bΩdzie mia│a udzia│ w pr≤bie ocalenia swego ╢wiata. Przez karty najs│ynniejszego z dzie│ Tolkiena przewija siΩ galeria niezwyk│ych postaci, istot podobnych do hobbit≤w w tym, ┐e znale╝µ je mo┐na wy│▒cznie w ksi▒┐kach tego pisarza.
Ludzie, elfy, krasnoludy nale┐▒ bowiem nie tylko do ╢wiata stworzonego przez angielskiego profesora - nale┐▒ w og≤le do ╢wiata ba╢ni, z kt≤rego Tolkien nic nie trac▒c z jego niezwyk│o╢ci, potrafi│ czerpaµ pe│nymi rΩkami. Hobbici, kt≤rych ju┐ poznali╢my s▒ jego w│asnym wk│adem w kszta│t tej krainy. Podobnie jak m▒drzy, potΩ┐ni i straszni w gniewie Pasterze Drzew, kt≤rym w zamierzch│ych czasach bogowie ªr≤dziemia powierzyli troskΩ o tak │atwe do zniszczenia lasy. I podobnie jak najniezwyklejsza mo┐e z postaci wystΩpuj▒cych w jego ksi▒┐kach - Tom Bombadil.
Spr≤bujmy jeszcze raz wytΩ┐yµ wyobra╝niΩ - zamknijmy oczy i przypatrzmy siΩ czterem m│odym hobbitom, zmuszonym przez wielkie niebezpiecze±stwo do ucieczki w g│▒b nieprzyjaznego wszelkim stworzeniom, ogromnego, mrocznego lasu. Lasu, w kt≤rym wszystkie ╢cie┐ki prowadz▒ do jego serca, ┐adna za╢ w jasny, s│oneczny ╢wiat, w kt≤rym drzewa pr≤buj▒ zagrodziµ wΩdrowcom drogΩ rzucaj▒c im pod nogi ciΩ┐kie, spr≤chnia│e ga│Ωzie, lasu ╢piewaj▒cego pie╢± wywo│uj▒c▒ sen, z kt≤rego mo┐na siΩ nie obudziµ.
Nagle Froda tak┐e opanowa│ senno╢µ. W g│owie mu siΩ zakrΩci│o. Dooko│a zaleg│a zupe│na cisza. Muchy przesta│y brzΩczeµ. Tylko ledwie dos│yszalny, mi│y szum, jakby nik│a melodia szeptanej piosenki, dolatywa│ spomiΩdzy ga│Ωzi sklepionych nad ╢cie┐k▒. Frodo uni≤s│ ciΩ┐kie powieki i zobaczy│ nad sob▒ ogromn▒ wierzbΩ, sΩdziw▒ i omsza│▒. Wyda│a mu siΩ olbrzymia, a jej roz│o┐yste konary siΩga│y ku niemu jak chciwe ramiona o stu d│oniach i tysi▒cu d│ugich palc≤w; sΩkaty, ko╢lawy pie± zia│ szerokimi szczelinami, kt≤re trzeszcza│y z cicha, ilekroµ poruszy│y siΩ ga│Ωzie. Li╢cie migocz▒ce na tle s│onecznego nieba ol╢ni│y wzrok Froda. Potkn▒│ siΩ i run▒│ w trawΩ.
Otw≤rzmy oczy - to jeszcze nie koniec przygody, choµ m≤g│by to byµ koniec fatalny! Bowiem:
Pippin znikn▒│. Szpara w pniu, przy kt≤rej le┐a│, zamknΩ│a siΩ tak, ┐e nie zosta│o ani ╢ladu. Merry by│ w potrzasku: druga szpara zacisnΩ│a siΩ obejmuj▒c j▒ w pasie; nogi stercza│y mu na zewn▒trz, reszta cia│a tkwi│a we wnΩtrzu pnia, a krawΩdzie dziupli trzyma│y j▒ niby kleszcze.
I w tej w│a╢nie, przyznajmy, gro╝nej sytuacji ╢pieszy hobbitom na pomoc bohater, kt≤rego obecno╢µ w Starym Lesie wydaje siΩ dziwna i zaskakuj▒ca.
Nikt nie wie, kim naprawdΩ by│ Tom Bombadil, mieszkaj▒cy w sercu wrogiej wszystkim puszczy, istota podobna trochΩ do cz│owieka, a trochΩ do krasnala ze "zwyk│ej" bajki, kto╢ got≤w do udzielenia bezinteresownej pomocy wszystkim, kt≤rzy znale╝li siΩ w potrzebie, a na tΩ pomoc zas│uguj▒. Ci, kt≤rzy o nim s│yszeli, nazywaj▒ go "najstarszym" - lecz s│owo to nie pomaga przecie┐ w odkryciu jego prawdziwego charakteru. Tom Bombadil - samo to nazwisko brzmi dziwnie, trochΩ "niepowa┐nie" i niezbyt pasuje do ╢wiata stworzonego we "W│adcy Pier╢cieni" - pojawia siΩ tylko po to, by najpierw wydobyµ hobbit≤w z pu│apki zastawionej przez star▒ wierzbΩ i udzieliµ im go╢ciny w swym domu, a nastΩpnie wskazaµ drogΩ, kt≤ra nie jest ani prosta, ani │atwa, ani bezpieczna, lecz prowadziµ mo┐e poza granice lasu - w "normalny" ╢wiat. P≤╝niej znika i tylko kilkakrotnie jest jeszcze wspominany w rozmowach. Znika, pozostawiaj▒c nas w zdumieniu: sk▒d wziΩ│a siΩ tak niezwyk│a postaµ? A w│a╢ciwie sk▒d tak┐e wziΩli siΩ hobbici? I ca│a zdumiewaj▒ca kraina ªr≤dziemia?
Trudno udzieliµ odpowiedzi na te pytania. Kiedy m≤wimy o ksi▒┐kach Johna Ronalda Reuela Tolkiena m≤wimy przede wszystkim o wyobra╝ni, a ta jest w│asno╢ci▒ ka┐dego z nas i u ka┐dego jest inna. Lecz ╝r≤d│a ba╢ni nie musz▒ byµ tajemnicze i odleg│e. Bo pos│uchajmy:
W istocie sam jestem hobbitem we wszystkim, opr≤cz rozmiar≤w. LubiΩ ogrody, lasy (...). PalΩ fajkΩ, uwielbiam proste potrawy. ChodzΩ spaµ p≤╝no i wstajΩ p≤╝no, je╢li to tylko mo┐liwe. Nie podr≤┐ujΩ wiele.
Tak w│a╢nie sam Tolkien odpowiedzia│ na pytania, sk▒d wziΩli siΩ hobbici, a my wiemy ju┐, ┐e ka┐dy z nas pod pewnymi wzglΩdami bardziej przypomina poczciwych hobbit≤w ni┐ najdzielniejszego z ba╢niowych wojownik≤w. Tote┐ nie musi zdumieµ nas wiadomo╢µ, ┐e tajemniczy Tom Bombadil by│ "rzeczywisto╢ci" holendersk▒ lalk▒ jednego z syn≤w Tolkiena, lalk▒ tak nielubian▒, ┐e kiedy╢ jej m│ody w│a╢ciciel pr≤bowa│ utopiµ j▒ w... toalecie. Dopiero gdy Tom Bombadil zdoby│ ju┐ tajemnicze, czarodziejskie, ba╢niowe cechy, sta│ siΩ on w domu pisarza postaci▒ otoczon▒ powszechn▒ sympati▒. I nie zdziwi nas, ┐e zabawne przygody niejakiego pana Blissa wziΩ│y pocz▒tki z niezdarnych wyczyn≤w samego Tolkiena za kierownic▒ jego pierwszego, nowo kupionego samochodu, i ┐e "Listy ╢wiΩtego Miko│aja" naprawdΩ pisane by│y do jego dzieci, choµ nie wys│ano ich akurat z Bieguna P≤│nocnego i nie trafia│y pod drzwi przyniesione przez szybkonogiego elfa, lecz w tajemnicy wΩdrowa│y do torby zaprzyja╝nionego listonosza. Gdy lepiej poznamy Tolkiena, mniej w og≤le bΩdziemy siΩ dziwiµ. Ale to ju┐ inna historia - a mo┐e nawet dwie historie?

 

Krzysztof Soko│owski

Kochajmy Tolkiena. "Ma│a Fantastyka" 1987, nr 1; Krzysztof Soko│owski


 
      Strona g│≤wna | Wprowadzenie | Bibliografia | Galeria | Download
Teksty | MERP | METW | Film | Linki | Chat | Banery | KsiΩgarnia
Cytaty | Forum
 
      Serwis zaprojektowa│ i prowadzi:
Micha│ Rossa -
barahir@tolkien.art.pl
 
Patronem serwisu jest .: gate internet services
Serwisy sponsorowane: fronteria | impart | konferencja z│d | moda i sztuka | rally.pl | wywrota