The VALETZ Magazine nr. 4 (IV) - listopad 1998
[ CP-1250 ]
( wersja ASCII ) ( wersja ISO 8859-2 )
poprzednia strona 
			powr≤t do indeksu nastΩpna strona

VALETZ KONTAKT INFORMACJE
 
PamiΩtam
    (TYGIEL)
Krzy£ Hrynkiewicz (krzysiek@pulsar.com.pl)

PamiΩtam, jak redaktor Majkel pokaza│ mi wydanie äLiteratury na ªwiecieö po£wiΩcone Perecowi, a w nim dwa cykle äPamiΩtamö. Zaproponowa│, ┐eby£my w ramach æTyglaÆ r≤wnie┐ u┐yli tej formy do opisania naszych wspomnie± z okresu GLA. Jako, ┐e po drugim numerze naszego tygla literackiego, pragn╣│em zdecydowanie poszerzyµ jego tematykΩ, uzna│em, ┐e jest to doskona│y pomys│ na ostateczne rozliczenie siΩ z tamtym okresem. Po co przez najbli┐sze 100 numer≤w, czyli, lekko licz╣c, 50 lat, dr╣┐yµ tamte wydarzenia, stopniowo zapominaj╣c, jak to by│o naprawdΩ, skoro w tej formie mo┐na wszystko wy│o┐yµ na raz?

PamiΩtam, ┐e kiedy spisali£my pierwsze piΩµdziesi╣t, byli£my strasznie podnieceni, jak wiele moment≤w-zdjΩµ drzemie u£pionych w naszych pod£wiadomo£ciach. Kt≤ry£ z nas wpad│ na pomys│, ┐eby poprosiµ jeszcze paru najbli┐szych znajomych, ┐eby i oni co£ napisali. Dzi£ widzΩ, ┐e pomys│ ten okaza│ siΩ tylko o oczko lepszy od naszej wielkiej akcji literackiej z pierwszego Tygla - na nasz apel odpowiedzia│a jedna osoba: Ola Monola Cacha. Za to, we wspania│ym stylu, wiΩc i tak jeste£my zadowoleni.

PamiΩtam pewn╣ teoriΩ funkcjonowania pamiΩci. Zak│ada ona, ┐e tak naprawdΩ nie pamiΩtamy konkretnego wydarzenia, tylko obrazy kt≤re wytworzy│y siΩ w naszej wyobraƒni, kiedy starali£my siΩ przypomnieµ to wydarzenie poprzednim razem. Je£li wiΩc rano zjem bu│kΩ z serem ┐≤│tym i wspomnΩ to wydarzenie wieczorem, to nastΩpnego ranka bΩdΩ pamiΩta│ nie moment zjadania bu│ki, a jedynie wieczorne wspomnienie tego zdarzenia. Je£li rzeczywi£cie tak jest, fa│sz, kt≤ry przy ka┐dym przywo│aniu obrazu do pamiΩci, nieuchronnie po┐era drobne szczeg≤│y, w pewnym momencie zaczyna dominowaµ nad prawd╣ i okazuje siΩ, ┐e wszystko, co pamiΩtamy nigdy siΩ w│a£ciwie nie zdarzy│o. Byµ mo┐e wiΩc, poni┐sze wspomnienia s╣ k│amstwem.

PamiΩtam, jak Kuba Wierzbicki zawistowa│ w atutowego kr≤la pika i przegrali£my robra.

PamiΩtam ┐abot, kt≤ry uszy│ sobie Korze± na po│owinki. a wype│niwszy go kaskadowo wymiocinami pad│. Innym razem u Marty Kownackiej, le┐a│ nieprzytomny w poprzek wanny, a byli£my przy nim - ja, Micha│ i Qba i rozmawiaj╣c o ┐yciu zmieniali£my siΩ przy polewaniu Korzenia prysznicem.

PamiΩtam, ┐e úysy ju┐ na obozie zapoznawczym w Krzesznej by│ doros│y i ow│osiony na ca│ym ciele.

PamiΩtam, ┐e Micha│ Sabli±ski na pierwszym zebraniu zaprosi│ wszystkich na zabawΩ do jego podstaw≤wki. Warunkiem by│o przyniesienie dw≤ch mandarynek. My£la│em o nim w≤wczas, ┐e mo┐e jest niez│ym go£ciem. Na zabawΩ nie poszli£my.

PamiΩtam, ┐e na Ogarnej ulepi│em z drucika KwakwarakwΩ i wszyscy m≤wili, ┐e jest fajna.

PamiΩtam, jak Kuba Wierzbicki opowiedzia│ mi szeptem na lekcji w sali ze s│upem jak poszed│ z kwiatami va bank do piΩknej nieznajomej Ani Marsza│ek i jak otworzy│ mu drzwi jej tata kapitan i powiedzia│, ┐e Ani nie ma w domu.

PamiΩtam s│o±ce pod szko│╣. Kiedy£ pani Tryba okryta ┐a│ob╣ wysz│a do nas wylegaj╣cych siΩ na progu, a ja siΩ zapyta│em, czy jej nie za gor╣co w czarnym ubraniu.

PamiΩtam turniej bryd┐owy wygrany niestety przez Patryka Kasprzaka, kt≤rego ojciec jest bryd┐yst╣. Widzia│em w≤wczas w oknie naprzeciwko grub╣ kobietΩ w gaciach wykonuj╣c╣ niezgrabnie proste µwiczenia gimnastyczne pod okiem nagiego mΩ┐czyzny.

PamiΩtam SzumerΩ z pierwszego zebrania w szkole, bo wyda│a mi siΩ │adna i mia│a wyj╣tkowo £wiec╣ce czo│o.

PamiΩtam, ┐e Stoczterdziecha spali│ szkoln╣ sieµ komputerow╣.

PamiΩtam, jak na WF-ie trzeba by│o zaserwowaµ w ko│o narysowane na parkiecie po drugiej stronie siatki. Trafi│em za pierwszym razem i do dzi£ jestem z tego dumny.

PamiΩtam, ┐e na spotkaniu w Borodzieju ba│em siΩ w│╣czyµ do dyskusji, a Ola nie wiem czemu wyda│a mi siΩ potΩ┐n╣ kobiet╣.

PamiΩtam, ┐e z Kub╣ Wierzbickim mieli£my sw≤j szyfr na baby: Obiekt1, Obiekt2, Obiekt3à

PamiΩtam, ┐e Rafa│owi wybili zΩba przed szko│╣.

PamiΩtam Grzegorza - zbawiciela »uk≤w, kt≤ry umar│ w latrynie od lizolu i trzeciego dnia zmartwychwsta│. Utopi│em go w kieliszku w≤dki w äNiedƒwiadkuö bo mia│ niesprawne n≤┐ki i m≤g│ chodziµ tylko w k≤│ko.

PamiΩtam, jak Marta wziΩ│a mnie kiedy£ na spacer w Borku i t│umaczy│a mi, ┐e ma afekt. ParΩ dni p≤ƒniej poszed│em odebraµ j╣ z poci╣gu, kt≤rym wraca│a z Warszawy i zaskoczy│em j╣ z Korzeniem. Ale by│em g│upià

PamiΩtam, ┐e rzuci│em z poci╣gu jajkiem w budkΩ dr≤┐nika na Oruni.

PamiΩtam jesie±, WarszawΩ, Johna Lurie, wiewi≤rki w parku úazienkowskim, mierzenie pomniku Chopina, korytarz w nΩdznym schronisku, film z pijakami pod topol╣, BidrunkΩ i ca│e tamto Jazz Jamboree, na kt≤re nie mia│em wcale jechaµ.

PamiΩtam, ┐e Ania Graczyk rzuca│a we mnie £liwkami na obozie zapoznawczym w Przywidzu.

PamiΩtam, ┐e Wojciech czkn╣│ m≤wi╣c ä»ydzi, Rumuniàö

PamiΩtam wystawianie ocen z muzyki na podstawie frekwencji. Ja sprawdza│em przy pani Do│ynny liczne daty swojej nieobecno£ci m≤wi╣c g│o£no np ä6 kwiecie±à? Wydaje mi siΩ, ┐e mam usprawiedliwienieö, a tymczasem Marchewa uzupe│nia│ tymi datami produkowane ta£mowo przez Korzenia usprawiedliwienia i podawa│ mi je za plecami.

PamiΩtam 1111 i obrazy Garstewy w kolorze buraczkowym.

PamiΩtam K≤│ko Biologiczne i taniec z parasolami do äZakazanego Owocuö

PamiΩtam psa Canowieckiej i Dropsika.

PamiΩtam, jak rozwi╣zywali£my Rafa│owi zadania z matmy i nagrywali£my je na magnetofon, po czym kto£ wni≤s│ je na salΩ egzaminu i Rafa│ zda│ semestr na 3+.

PamiΩtam nocny zjazd z Pilska na dupozjazdach, straszenie ratrak≤w i to co zrobili£my S│owakom.

PamiΩtam Janosika Mieszaj╣cego Wid│ami KaszΩ W Lewituj╣cym Kocio│ku i MiΩso┐erne Kurczaki Nad Brzegiem Morza.

PamiΩtam, ┐e Wierzbicki pr≤bowa│ skoczyµ pod pΩdz╣cy p│ug £nie┐ny.

PamiΩtam, ┐e w tydzie± po g│o£nej aferze, kiedy to aresztowano jakiego£ aktora za przewo┐enie samolotem chyba no┐a sprΩ┐ynowego, Znany, wracaj╣c ze Stan≤w do Polski pr≤bowa│ przewie£µ w baga┐u podrΩcznym komplet no┐y laserowych dla mamy.

PamiΩtam pierwsz╣ rozmowΩ z Ani╣ Ko£cieln╣, tΩ przy plakacie z »aka, tΩ kt≤ra wyrwa│a mnie z beznamiΩtnego letargu, kt≤ra w rezultacie doprowadzi│a nas do wspania│ej czarodziejskiej imprezy gdzie£ we Wrzeszczu. PamiΩtam, ┐e nastΩpnego dnia rano odprowadzaj╣c AniΩ do domu zjad│em bu│kΩ z twaro┐kiem waniliowym. PamiΩtam, ┐e przychodzi│em do niej, ale zawsze pozostawa│a pomiΩdzy nami jaka£ niemo┐liwa do pokonania bariera. PamiΩtam, ┐e mia│a buty sznurowane do kolan i niewiarygodn╣ rud╣ czuprynΩ, kt≤r╣ pewnego dnia zgoli│a. Zapomnia│em ju┐, kiedy mi powiedzia│a, ┐e powinni£my daµ sobie spok≤j. Do dzi£ nie jestem pewny czy kiedykolwiek czu│em do niej co£ wiΩcej ni┐ wielk╣ sympatiΩ i oczarowanie.

PamiΩtam nightswimming w Go│ubiu.

PamiΩtam Specjal nad Mot│aw╣, Szafir i ElektrowniΩ, Was i MaturΩ 1994.

PamiΩtam, jak spieszyli£my siΩ zielon╣ úad╣ na PKS w Gda±sku i Mirek Wierzbicki najecha│ na krawΩ┐nik.

PamiΩtam jazdΩ pe│nym wozem Wierzbickego pod pr╣d ko│o Heweliusza.

PamiΩtam, jak Wojciech z Re┐im £piewali w Krakowie äO itÆs no ney neveràö

PamiΩtam jak Rze£ki ratowa│ Wojtaszka w tramwaju.

PamiΩtam robra przegranego w parze z Wierzbickim 52-oma punktami. Trzy razy z rzΩdu ratowa│ nas szlem z rekontr╣ i trzy razy byli£my o w│osà

PamiΩtam GrupΩ Muflon: Re┐i, Lorenc, Marchewa, Ma│y i ja - ci co najszybciej zdobyli Slavkoski.

PamiΩtam nieudan╣ pr≤bΩ kradzie┐y lod≤w Bounty w Delikutasach na Monciaku. Za karΩ wraz z Ma│ym sprz╣tali£my nastΩpnego dnia okoliczne trawniki.

PamiΩtam, ┐e na Ognisku sku│ siΩ Rafa│ i Garstewa.

PamiΩtam Docenta i ªrube│ka, kt≤ry potrafi│ otworzyµ prze│yk.

PamiΩtam, ┐e obrzyga│em sobie poduszkΩ w »diarze.

PamiΩtam, jak Wojtaszek spad│ z ┐agl≤wki na Krzy┐u i wynurzy│ siΩ z papierosem w zΩbach.

PamiΩtam, jak przywali│em g│ow╣ Czajkowskiej w metalowe drzwi.

PamiΩtam trzymanie nog╣ odsuwanych drzwi do ma│ego ciemnego pokoju w mieszkaniu Robercika.

PamiΩtam, ┐Ω nigdy nie jara│ mnie wielki cyc Magdy Romik.

PamiΩtam, ┐e potkn╣│em siΩ o pe│n╣ skrzynkΩ w≤dki, ale tego, ┐e chwilΩ potem przyszed│ Wierzbicki - ju┐ nie.

PamiΩtam brzΩk │y┐eczki w herbacie i MarchewΩ m≤wi╣cego äOK, kupujΩ te pola naftowe.ö

PamiΩtam pos│a z Zelbweiro.

PamiΩtam tamt╣ imprezΩ u Korzenia - ja, Ma│y i siedz╣cy w wannie Korzon.

PamiΩtam, ┐e my£la│em, ┐e zostaniemy wszyscy Diamentami, bΩdziemy mieli kupΩ kasy i bΩdziemy robili same zajebiste rzeczy w ┐yciu, inaczej ni┐ inni.

PamiΩtam, jak w Zawoji Garstewa przebra│ gacie w obecno£ci Sylwii i przez tydzie± zastanawia│ siΩ, czy widzia│a jego benka.

PamiΩtam, ┐e w Zawoji przynie£li£my z obiadu choremu Marchewie kotleta i wsadzili£my mu pod poduszkΩ, a on nam za to podziΩkowa│.

PamiΩtam samokontrolΩ i Marsza│ka, kt≤ry opowiada│, ┐e woli wiedzieµ kiedy, ni┐ w nocy.

PamiΩtam r≤┐owego Saddama.

PamiΩtam, jak w Krzesznej k│≤ci│em sie z Rafa│em i Jackiem, czy lepszy jest Spectrum, czy Atari.

PamiΩtam, ┐e w Tatrza±skiej Le£nej Ma│y i Marchewa suszyli zamok│e pieni╣dze obklejaj╣c nimi £ciany i okno i ┐e czΩ£µ tej kasy wywia│o na zewn╣trz, czyli na £mietniki, kt≤re mieli pod oknem.

PamiΩtam, ┐e langosze by│y dobre, szczeg≤lnie te z czosnkiem.

PamiΩtam, ┐e zawsze mia│em kompleksy, ┐e jestem chudy, za to teraz martwi mnie brzuszek, kt≤ry siΩ ostatnio pojawi│à

PamiΩtam, ┐e na pierwszym spotkaniu naszego rocznika, Kasia Kifner wyda│a mi siΩ │adna.

PamiΩtam, ┐e zasmuci│em siΩ na Studni≤wce, bo na slajdach, kt≤re mia│y pokazaµ ducha naszego rocznika - jego najwa┐niejsze, najbarwniejsze postacie nie pojawi│em siΩ ani razu. W│a£ciwie, to wci╣┐ mi smutno - Dorota Rychel by│a, a ja nie. Dlaczego Asiu? Przecie┐ wtedy jeszcze nie wiedzia│a£, ┐e dam ci kosza.

PamiΩtam, ┐e kiedy na obozie ┐eglarskim le┐a│em na pla┐y w objΩciach Magdy Kusojµ, strasznie £mierdzia│o muszlami i zgni│ymi wodorostami.

PamiΩtam pierwsze przedstawienie szkolnego teatrzyku pt. äMΩcze±stwo Piotra Ohejaö. By│em dƒwiΩkowcem albo o£wietleniowcem, a na pewno szczeka│em zza sceny.

PamiΩtam wino Mendoza, kt≤re mo┐na by│o kupiµ w pewnej hurtowni w Sopocie. PamiΩtam, ┐e na imprezie u Czapli, kto£ zbi│ mi jedn╣ butelkΩ. Dzi£ wiem, ┐e by│a to Marta.

PamiΩtam, ┐e powiedzia│em kiedy£ äPamu│a to kurwaö i ona to us│ysza│a, bo w│a£nie wchodzi│a do sali. Nic dziwnego, ┐e mia│em same tr≤je z polskiego, no nie?

PamiΩtam dwa wina wypite z Mart╣ - SofiΩ na │aweczce na Zaspie i jaki£ s│odki wieloowocowy syf w Gronowie, po kt≤rym nigdy ju┐ ani ja, ani ona, nie pr≤bowali£my nawet badaµ bukietu s│odkich win.

PamiΩtam, ┐e moim pierwszym koleg╣ w liceum by│ Leonard Azarewicz.

PamiΩtam, o dziwo, ┐e w Gronowie nie uda│o mi siΩ otworzyµ drzwi na zewn╣trz i narzyga│em na nie.

PamiΩtam r≤┐owe sno│bordy, kt≤re zakupili£my z úysym na ob≤z do Zawoji. Tak panie Rafale. To ja by│em pionierem tego sportu w£r≤d nas. To nic, ┐e nie mia│y krawΩdzi, a úysy do dzi£ wstydzi siΩ tego zakupu. To nie ma znaczenia.

PamiΩtam, ┐e sekretnym has│em sygnalizuj╣cym pr≤bΩ Ch≤ru MΩskiego by│o potarcie prawym palcem o nos.

PamiΩtam jak w starej sali od biologii pokazywa│em has│o äkwadrofoniczne delirium tremensö nie wiedz╣c, co to znaczy i zmie£ci│em siΩ w regulaminowych 10 minutach.

PamiΩtam, ┐e Horodecki uwielbia│ trzymaµ mnie za kitek. Fu!

PamiΩtam Krzy┐aka, kt≤ry wygl╣da│ jak niewiarygodnie chudy in┐ynier z lat siedemdziesi╣tych.

PamiΩtam przystanek äBydgoszcz G│≤wnaö na kt≤rym w drodze w g≤ry deklamowali£my äLokomotywΩö, a ja wystawi│em nogi przez okno, a potem napisa│em wiersz o Marchewie.

PamiΩtam wspania│y klimat podr≤┐y poci╣giem w g≤ry - przyjaciele, piwko, £piew, jaja, dziewczyny i poczucie wolno£ci spowodowane perspektyw╣ niesko±czenie d│ugiego, bo dwutygodniowego, wsp≤lnego oddalenia od codzienno£ci. W sumie te┐ fajnejà

PamiΩtam, ┐e kiedy£, wracaj╣c ju┐ z g≤r, kupili£my od dziada w Warszawie piwko i nie mogli£my go dopiµ.

PamiΩtam, ┐e ostatecznie rozsta│em siΩ z Szumer╣ na przej£ciu dla pieszych pod Oper╣. Podj╣│em decyzjΩ i uda│o mi siΩ j╣ utrzymaµ. No, z jednym wyj╣tkiem, ale to nieistotne.

PamiΩtam dwa grzyby na Wdzydzach - jeden na PX -ie z Magd╣ i drugi z Korzeniem na Laserku Sabiny. Ten drugi omal nie sko±czy│ siΩ dla Korzenia utopieniem siΩ.

PamiΩtam, ┐e wie£ci o dramatycznym sylwestrze u Sabiny dotar│y do mnie wcze£niej ni┐ pozna│em sam╣ SabinΩ.

PamiΩtam, ┐e na imprezie w Hadesie - lata sze£µdziesi╣te\siedemdziesi╣te najlepsz╣ fryzurΩ mia│a Agnieszka Wr≤blewska.

PamiΩtam pewien moment przed Sylwestrem w I klasie. Sta│em w starej czΩ£ci szko│y, przy schodach ko│o g│≤wnych drzwi i rozmawia│em chyba z Wierzbim. Nagle na schodach pojawi│a siΩ Szumera, z kt≤r╣ nigdy wcze£niej nie zamieni│em ani s│owa. Do dzi£ nie wiem co mnie nasz│o, ale musia│o to byµ co£ mocnego, bo prze│amawszy swoj╣, stracon╣ ju┐ na wieki niewinn╣ nie£mia│o£µ, podszed│em do niej i zapyta│em, czy mo┐e nie posz│aby ze mn╣ na Sylwestra. Nie posz│a. Za£ dwa lata p≤ƒniejàh│e, h│e

PamiΩtam, ┐e kto£ zajeba│ wΩgorza, kt≤rego z│owi│ Hryc na obozie zapoznawczym.

PamiΩtam schody u Canowieckiej, na kt≤rych pozna│em siΩ bli┐ej z Mart╣.

PamiΩtam jedno Dar┐lubie, na kt≤rym przygarnΩli£my z Marchew╣ do naszej dru┐yny JustynΩ KaplitΩ. By│o pe│no £niegu, a ona mia│a na nogach takie ortalionowe, dzieciΩce wrΩcz butki, czyli tzw. relaxy. Ale by│o fajnie! Mapa by│a ƒle skserowna, wiΩc skr≤t, kt≤ry w pewnym momencie obrali£my kaza│ nam przeci╣µ cztery zawalone drzewami w╣wozy, w efekcie czego po prostu siΩ zgubili£my. PamiΩtam, ┐e siedli£my na £niegu i popijaj╣c ciep│╣ herbatkΩ jod│owali£my rado£nie.

PamiΩtam, ┐e Micha│ przygotowa│ na biologiΩ logogryf na temat tasiemca, kt≤rej has│em okaza│ siΩ æsophukÆ. PamiΩtam doskonale wyraz jego twarzy, kiedy pchany ciekawo£ci╣ badacza dopytywa│em siΩ, co to jest æsophukÆ - zupe│nie nie rozumia│ mojego pytania.

PamiΩtam, ┐e po balu maturalnym obudzi│em siΩ na pla┐y w Sopocie obok Marty.

PamiΩtam, ┐e w Krakowie Wojtaszek ze swoim wujkiem przestawiali zwrotnice tramwajom.

PamiΩtam, ┐e trochΩ rozczarowa│y mnie wyniki organizowanej przeze mnie w szkole ankiety na cz│owieka, kt≤ry dla ciebie jest kim£. By│o bardzo ma│o ludzi, dla kt≤rych by│em kim£à

PamiΩtam, ┐e Pa│ucha zgubi│ wspania│y zegarek Jasia, podczas meczu na AWF-ie. Dowiedzia│em siΩ ostatnio, ┐e nigdy nie sp│aci│ Jasia do ko±ca.

PamiΩtam, ┐e Fiszer by│ szkoln╣ maskotk╣.

PamiΩtam, ┐e w Boroszewie w │azience kopa│ pod prysznicem pr╣d. I ┐e kopn╣│ OlΩ.

PamiΩtam, ┐e m│odszy brat Kasi Kifner robi│ wra┐enie niez│ego ┐ura.

PamiΩtam, ┐e w dniu, kiedy obci╣│em w│osy przysz│a do mnie Kuta i powiedzia│a oburzona co£ w stylu æjeste£ pierdolniΩty, wiesz?Æ

PamiΩtam, ┐e impreza urodzinowa Leonarda Azarewicza w klubie osiedlowym na Che│mie by│a zajebista.

PamiΩtam wyprawΩ grzybow╣ do Dziemian, kt≤ra odby│a siΩ w na prze│omie kt≤rego£ paƒdziernika i listopada. Jako, ┐e dzia│o siΩ to w drugiej po│owie jesieni, grzyb≤w prawie nie znale┐li£my. Za to, zgubili£my Korzenia.

PamiΩtam, ┐e Marchewa mia│ sk│onno£ci lunatyczne. Raz w Skorzewie przysn╣│ na kanapce, a o czwartej nad rannem otworzy│ nagle oczy tak szeroko, ┐e£my siΩ przestraszyli, ┐e co£ mu jest i zacz╣│ przygotowywaµ siΩ do wyj£cia na poci╣g. Pewnie by i poszed│, gdyby£my go nie powstrzymali. Innym razem, w Gronowie zerwa│ siΩ nagle ze spokojnego snu i wyg│osi│ jaki£ be│kotliwy monolog, po czym poszed│ spaµ. Kiedyindziej zaatakowa│ siekier╣ Jasia w namiocie, i gdyby nie Madziar, nie wiadomo co by siΩ sta│o.

PamiΩtam czarnego bociana.

PamiΩtam historiΩ o Putku Lorencu, kt≤ry aby nie p≤j£µ do wojska kaza│ sobie z│amaµ rΩkΩ ceg│╣.

PamiΩtam, ┐e stara│em siΩ nie my£leµ, dlaczego u Magdy w domu zawsze jest tylu znajomych, a mnie prawie nikt nie odwiedza. Kiedy£ jednak mama spyta│a mnie o to. Odpowiedzia│em, chc╣c w to wierzyµ, ┐e to pewnie dlatego, ┐e Magda mieszka bli┐ej kolejki i Monciaka. Do dzi£ siΩ ze mnie £miej╣ z Hani╣.

PamiΩtam, ┐e poszed│em z Lorencem na Teatr Ekspresji Wojciecha Misiuro. Niby chodzi│o o sztukΩ, ale tak naprawdΩ poszli£my popatrzeµ na go│e panienki.

PamiΩtam, ┐e by│em strasznie ciekawy kim byli P.F. Janaszka i pozostali, kt≤rzy pisali tajemnicze dzienniki.

PamiΩtam ┐e zastanawiali£my siΩ, czy D┐emio│ z Sylwi╣ ætoÆ robi╣.

PamiΩtam, jak na obozie zapoznawczym, bawili£my siΩ w plemniki: ja, úysy, Znany, Korze± i Leonard Azarewicz. Rano okaza│o siΩ, ┐e £pi╣ca w namiocie obok dyrekcja wszystko s│ysza│a.

PamiΩtam tΩ cholern╣ imprezΩ u Rybaka, kiedy Korze± zadzwoni│, ┐e siΩ poci╣│. Pojechali£my go ratowaµ. Ekipa ratunkowa sk│ada│a siΩ z Jerzego Rybaka, Wierzbiego, mnie i mojego taty. Na miejscu okaza│o siΩ, ┐e rany Korzenia s╣ mocno powierzchowne i nic siΩ z│ego nie sta│o. Wierzbi zaj╣│ siΩ rozmow╣ z niedosz│ym samob≤jc╣, starcy robili zlew na wszystko, a ja zastanawia│em siΩ co powinienem robiµ.

PamiΩtam, ┐e na po│owinkach u Sabiny Weronika wpad│a do betonowej studni i rozwali│a sobie g│owΩ.

PamiΩtam, ┐e przed pogrzebem ksiΩdza Leszka pi│em w≤dkΩ gdzie£ w Gda±sku.

PamiΩtam, ┐e podoba│a mi siΩ Weronika i my£la│em, ┐e fajnie by by│o, gdyby by│a moj╣ dziewczyn╣, jednak uwa┐a│em to za absolutnie niemo┐liwe i nigdy, nawet trochΩ, siΩ w niej nie podkochiwa│em. Raz wszak┐e zd╣┐y│a siΩ sytuacja, kiedy pomy£la│em pe│en nadziei æa mo┐e jednak? Zdarzy│o siΩ to w Borku. Wr≤cili£my w│a£nie z upojnej imprezy w barze äPod úosiemö i k│adli£my siΩ spaµ, kiedy okaza│o siΩ, ┐e bΩdΩ le┐a│ ko│o Weroniki. I wtedy w│a£nie, kiedy ju┐ zgaszono £wiat│o, wyci╣gn╣│em w jej kierunku moje szczup│e ramiΩ i poprosi│em, ┐eby po│o┐y│a na nim g│owΩ. I po│o┐y│a, bo mia│em poduszkΩ, a ona nie. Moje szczΩ£cie nie trwa│o d│ugo - nastΩpnego dnia przyjecha│ úysy i wszystko popsu│.

PamiΩtam, jak Weronika krzycz│a äSatelita!ö biegn╣c na £lepo szos╣ w Lemanach, a potem µwiczy│a Tai-chi.

PamiΩtam, ┐e na inwentaryzacji gminy StΩ┐yca, Policja kartuska wylegitymowa│a o czwartej rano £pi╣cych w samych gaciach w Speedy Lopezie Okunia, Klopsa, i Bartuscha.

PamiΩtam, ┐e po pijaku zaatakowali£my z Korzeniem przystanek autobusowy i latarnie w Borku.

PamiΩtam, ┐e Piotr Go│Ωbiowski napisa│ na pierwsze zajΩcia z angielskiego wypracowanie o kozicy. Nie wiem, czy to w│a£nie jako£µ tego wypracowania wp│ynΩ│a na to, ┐e Piotr Go│Ωbiowski zosta│ zast╣piony natychmiast w naszej klasie Micha│em Sabli±skim. Doskonale pamiΩtam, ┐e od czasu wym╣drzania siΩ na pierwszym zebraniu naszego rocznika, nie lubi│em Micha│a i by│em bliski oficjalnego oprotestowania tej zamiany. A w≤wczas, kto wie, co robi│by m≤j wsp≤│redaktor dzisiaj. Mo┐e sprzedawa│by balony w Krakowieà

PamiΩtam, ┐e rozszyfrowa│em kiedy£ o co chodzi we wszech£wiecie i kto to jest B≤g. Wi╣za│em z t╣ prawd╣ wielkie nadzieje, dzi£ niestety zupe│nie nie pamiΩtam na czym to wszystko polega│o. úudzΩ siΩ jeszcze, ┐e mo┐e Kowalec, kt≤rego zd╣┐y│em kiedy£ o£wieciµ na d│ugiej przerwie, wci╣┐ pamiΩta.

PamiΩtam specyficzne pokrΩctwo w g│osie Wierzbickiego, kiedy zaczyna│ nam co£ opowiadaµ o swoich zwi╣zkach z dziewczynami.

PamiΩtam, ┐e na grze terenowej symuluj╣cej WojnΩ o Pier£cie±, si│y ciemno£ci reprezentowali: Magda Dr╣g na rowerze, Stasiu Sikorski oraz Uruk-hai w sk│adzie Pielaszkiewicz, Dykes, Romer, kt≤rzy jednakowo┐ ca│╣ WojnΩ spΩdzili na piciu piwka w jakiej£ knajpie.

PamiΩtam g≤rskie przer≤bki znanych szlagier≤w turystycznych: äCiΩ┐kie jest ┐ycie zboczonego Madziaraö, äZ brzΩkiem hak≤w zjecha│em ze szlakuö, äA tam bez mchu ostry kamie±ö (s│ynny Torsion Song), äPotrawersujmy sobie niecoö

PamiΩtam, ┐e na wyjeƒdzie w Tatry S│owackie wszyscy kolesie mieli nowiutkie Adidas Torsion, czyli torszyny. Ja i Augustyniak nie mieli£my i z pewn╣ zawi£ci╣ u│o┐yli£my pasti┐ow╣ äTorsion Songö na melodiΩ äChodz╣ ulicami ludzieö.

PamiΩtam, kto ola│ wystΩp naszego ch≤ru mΩskiego.

PamiΩtam kruszon i Exotic Drink.

PamiΩtam, ┐e w Skorzewie podczas krΩcenia filmu o Indianach, zaproponowa│em oblanie oskalpowanego Rafa│a zepsutym keczupem oraz wymy£li│em scenΩ, w kt≤rej Micha│ wykonuje szereg czynno£ci op≤ƒniaj╣cych, a i tak trafia uciekaj╣cego na drugim planie Ma│ego.

PamiΩtam, ┐e bryd┐y£ci zjedli wszystkie pierniczki, kt≤re przygotowa│em.

PamiΩtam wyprawΩ A-teamu, zarzygane spodnie BA, skakanie po dachu jego furgonetki i g│upi╣ aferΩ jak╣ ponoµ rozpΩta│ ojciec BA, kiedy odkry│ wgniecenia na dachu.

PamiΩtam, ┐e raz dostali£my w £wi╣tecznym prezencie od k£. Jankowskiego broszurki z Matk╣ Bosk╣ £ciskaj╣c╣ cz│owieka z przestrzelon╣ g│ow╣.

PamiΩtam dobrze zdjΩcie BA, z kt≤rego do dzi£ jest dumny pt. äSchody do niebaö

PamiΩtam saunΩ u Patrycji Grych, w kt≤rej pozna│em AsiΩ Bajon i to, ┐e tego wieczora, ale p≤ƒniej i w innym miejscu opowiedzia│em Asi bajkΩ o Mr≤wce Krokodyl≤wce i chyba tym j╣ uwiod│em.

PamiΩtam, ┐e w Gronowie padaj╣c ju┐ na pysk, poprosi│em MagdΩ, ┐eby obudzi│a mnie o pierwszej. I zrobi│a to, ale by│em tak nieprzytomny, ┐e musia│a mnie wraz z Lorencem polewaµ wod╣ ze studni, ┐ebym powr≤ci│ do £wiata ┐ywych. A by│ to marzec.

PamiΩtam, ┐e podczas szkolnych wigilii robi│em wszystko, ┐eby tylko nie musieµ sk│adaµ supersztywnych ┐ycze± nauczycielom.

PamiΩtam u│o┐ne przez Bugaja w Gronowie utwory sk│adaj╣ce siΩ na cykl äMagic Guitarö: On the lake, Psychodelic i Errors.

PamiΩtam czasy, kiedy na WF -ie biegali£my po lasach oliwskich.

PamiΩtam imprezΩ u Czapli, na kt≤rej pozna│em SzumerΩ. By│o to trzy miesi╣ce po feralnym obozie ┐eglarskim, podczas kt≤rego rzuci│a mnie Marta. Pojechali£my najpierw du┐╣ grup╣ do Osowy do Kowalca, na wiecz≤r gitarowy, kt≤ry nie wypali│. Sk╣d tam siΩ wziΩ│a nieznana nikomu Szumera, dla nas obiekt numer 3? Nie mam pojΩcia. Zagada│em do niej kiedy wracali£my i nam≤wi│em, ┐eby posz│a z nami na imprezΩ. Potem d│ugo, d│ugo nic nie pamiΩtam, a potem le┐ymy objΩci przy kominku u Czapli, a pijana Marta zaczyna ┐a│owaµ swojej pochopnej decyzji sprzed trzech miesiΩcy. Przez nastΩpne dwa dni czu│em siΩ supermΩ┐czyzn╣, mog╣c praktycznie wybieraµ pomiΩdzy obiema pannami. Wybra│em SzumerΩ, bo pragn╣│em czego£ nowego.

PamiΩtam, ┐e kiedy odwiedza│em SzumerΩ strasznie stresowa│o mnie chodzenie siku. W ma│ym kibelku bowiem, dƒwiΩk sikania roznosi│ siΩ takim echem, ┐e by│o go s│ychaµ w ca│ym domu. Dlatego wola│em wstrzymaµ siΩ i za│atwiµ po wyj£ciu za winklem.

PamiΩtam, ┐e Kowalec wymyka│ siΩ na imprezy kaskadersko skacz╣c z piΩtra, a potem, wracaj╣c, wspina│ siΩ po rynnie i to tak, ┐eby nie uruchomiµ licznych alarm≤w produkowanych zreszt╣ przez Tugal, firmΩ jego ojca. Podobno raz jego mama omal nie odkry│a ub│oconych but≤w Qby stoj╣cych na balkonie jego pokoju.

PamiΩtam, ┐e kiedy£ uciek│a mi ostatnia kolejka na Zaspie i zastanawiaj╣c siΩ, co zrobiµ przypomnia│em sobie ┐e Re┐i m≤wi│ kiedy£, ┐e chcia│by, ┐eby go kto£ odwiedzi│ w £rodku nocy. Super - konkludowa│em - p≤jdΩ do Re┐iego i po┐yczΩ od niego rower. W ostatnim momencie jednak dowiedzia│em siΩ, ┐e jest jeszcze jedna kolejka. M≤j chytry plan prze│o┐y│em na nieokre£lon╣ przysz│o£µ.

PamiΩtam, ┐e d│ugo nie wiedzia│em, czy Czapla to Czapla, czy Czapa i dla pewno£ci zwraca│em siΩ do niego niewyraƒnie u┐ywaj╣c obu form wymiennie.

PamiΩtam, ┐e P.K.F Rawelin zosta│ zniszczony zupe│nym brakiem zapa│u zar≤wno Rady Siedmiu, jak i dw≤ch szeregowych cz│onk≤w. Stan ten pojawi│ siΩ, kiedy przez parΩ tygodni nie mogli£my uko±czyµ uk│adania statutu, kodeksu i innych dokument≤w tak aby wygl╣da│y wiarygodnie i zawiera│y rozwi╣zania wszystkich mo┐liwych spraw. Tak naprawdΩ, to P.K.F Rawelin nauczy│ mnie, ┐e prawo jest £miertelnie nudne, co nasz Ar poj╣│ dopiero dwa lata p≤ƒniej.

PamiΩtam granie w ping-ponga bieganego, jeszcze w starym budynku, w Kolejarzu.

PamiΩtam, ┐e by│em maniakiem Twin Peaks i ┐e pomimo tego, ┐e ogl╣da│em wszystkie odcinki - czasem po kilka razy, cieszy│a mnie £wiadomo£µ, ┐e zawsze mogΩ je zdobyµ na kasetach video, jako ┐e nagrywa│ je dziadek Kowalca.

PamiΩtam äSlowly, slowly, inch by inchàö

PamiΩtam, ┐e kiedy szed│em zobaczyµ wyniki matury z polskiego, natkn╣│em siΩ na Pamu│Ω m≤wi╣c╣ Garstewie, ┐e siΩ trochΩ zawiod│a na jego pracy i ┐e postawi mu tylko 4. Na m≤j widok powiedzia│a za£ co£ w stylu: äNatomiast ty Krzysiek zupe│nie mnie zaskoczy│e£ i postawi│am ci pi╣tkΩ.ö Ucieszy│em siΩ potwornie i do dzi£ uwa┐am to za najwiΩkszy ┐yciowy sukces. Sto lat Gabriel Garcia! Nie mam nic przeciwko temu, ┐e lubisz Fidela!

PamiΩtam taki sierpie±, ┐e jedyn╣ perspektyw╣ by│a dla mnie piesza pielgrzymka do CzΩstochowy pod wodz╣ Re┐ysera. Nie odpowiada│o mi towarzystwo TP, a pomys│ noszenia plecak≤w i namiot≤w w tak╣ pogodΩ uwa┐a│em za poroniony, wiΩc nie pojecha│em.

PamiΩtam, ┐e pertraktowa│em kiedy£ d│ugo z Magd╣ na temat sk│adu pewnego wyjazdu do Borka. Ostatnio znalaz│em nastΩpuj╣ce zdanie komentuj╣ce tΩ rozmowΩ: ä àzagrozi│em jej, ┐e je┐eli ona weƒmie OlΩ, to ja wezmΩ Micha│a Sabli±skiego. Chyba osi╣gn╣│em kompromis.ö

PamiΩtam, ┐e w wieku 16 lat my£leli£my z Korzeniem, ┐e fajnie by│oby gdyby ka┐dy z nas mia│ syna.

PamiΩtam, ┐e pierwszy wiedzia│em, ┐e Natalia rzuci Wierzbiego. Kuby wtedy nie by│o w Tr≤jmie£cie, a ja ┐a│owa│em biedaka, ┐e takie z│e wie£ci czekaj╣ go po powrocie.

PamiΩtam, ┐e wracaj╣c z úosia, m≤wili£my z Korzeniem o Oli per Klimpa-Rura-Drzewo.

PamiΩtam, ┐e wychodz╣c do nagany na apelu karnym po aferze w Przywidzu czuli£my siΩ, jak bohaterowie. Rafa│ widz╣c, ┐e centrum uwagi nie skupia siΩ w nim, do│╣czy│ do nas chocia┐ wcale nie pi│.

PamiΩtam, ┐e trafi│a nam siΩ superfucha, kiedy poszli£my na salΩ w CKUME wybieraµ do szkolnej biblioteki ksi╣┐ki z tysiΩcy, kt≤re przys│ano z zagranicy w ramach jakiej£ pomocy. Znalaz│em wtedy historiΩ ucieczki oficer≤w alianckich z obozu na zamku w Colditz, kt≤ra pozwoli│a mi i úysemu uko±czyµ wreszcie jej komputerow╣ wersjΩ.

PamiΩtam, ┐e kiedy po pierwszym Sylwestrze dotarli£my wreszcie o czwartej rano do Wierzbiego, wypi│em jeszcze jednego ma│ego szampana.

PamiΩtam, ┐e na daszku przy oknie Wierzbiego by│y setki pet≤w.

PamiΩtam 17 urodziny Wierzbiego, kiedy siΩ ur┐n╣│em i drzema│em na jego │≤┐ku, a Marta siΩ mn╣ opiekowa│a i ┐e wtedy ur┐n╣│ siΩ te┐ Ma│y,a úysy cuci│ go pod prysznicem.

PamiΩtam CQ, CQ DXà

PamiΩtam, ┐e Micha│ zna│ du┐o szant, £wietnie udawa│ Wo│osza±skiego oraz, ┐e nie chodzi│ do kina, bo uwa┐a│ to za stratΩ pieniΩdzy.

PamiΩtam, ┐e Owieczka i Iwona nie darzy│y nas szczeg≤ln╣ sympati╣ podczas inwentaryzacji gminy StΩ┐yca.

PamiΩtam dwie mordownie, w kt≤rych ┐ywili£my siΩ po dwa tygodnie: w Zawoji i w Go│ubiu.

PamiΩtam, ┐e Canowiecka odmrozi│a sobie palec, a Wierzbi skrΩci│ nogΩ w kostce (zreszt╣ sam siΩ do tego przyczyni│em).

PamiΩtam, ┐e Wierzbi opowiada│ nam, jak wspaniale czesa│ w│osy Ani Soko│owskiej.

PamiΩtam, ┐e podczas wyprawy w jaskinie, w jednej z nich nagle sko±czy│ siΩ tlen i musieli£my uciekaµ. Z tej samej wyprawy pamiΩtam te┐ doskona│y smak rydza, upieczonego przez Lorenca na gor╣cej p│ytce pieca. Szkoda, ┐e kto£ gwizdn╣ patelniΩ pieczarek, kt≤r╣ zostawili£my na tym samym piecu aby przestyg│a.

PamiΩtam äSzast-prast i po wszystkimö.

PamiΩtam, ┐e w »arnowcu opr≤cz tego, ┐e zwiedzili£my elektrowniΩ szczytowo-pompow╣, poszli£my na bardzo d│ug╣ wyprawΩ nad morze. PamiΩtam, ┐e £piewali£my äseptkilometra pied sab│are, sab│areö, a na bagnach gromadzi│y siΩ ┐urawie. NastΩpnym obrazkiem jest widok twarzy Horoda, kiedy celujΩ do± z prawdziwego Ka│asza. Dalej - stojΩ na pla┐y, a z g≤ry wydmy zbiegaj╣ kolejne grupki zmΩczonych wyprawowicz≤w tylko po to by wpa£µ po kolana w niewidoczn╣ przy zapadaj╣cym zmroku ka│u┐Ω pe│n╣ wody, kt≤ra znajduje siΩ w po│owie drogi miΩdzy wydm╣, a morzem. Wreszcie powr≤t i bieg przez ostatnie 2 kilometry, podczas kt≤rego Micha│ Sabli±ski zaimponowa│ mi znajomo£ci╣ dialog≤w z äNie tylko dla or│≤wö.

PamiΩtam, ┐e na tym┐e wyjeƒdzie poszli£my z Lorencem na imprezΩ do starszych kole┐anek, kt≤re, ku mojemu przera┐eniu pali│y papierosy i pi│y winiacze. Aby zdobyµ ich sympatiΩ zaprowadzili£my je do pokoju, w kt≤rym spa│ Sabli±ski i robili£my z niego niez│e jaja, opowiadaj╣c na przyk│ad, ┐e tak naprawdΩ ko│nierzyk jego pi┐amki, kt≤ry wystawa│ spod ko│dry jest jedynym ubraniem, kt≤re ma na sobie. Sabli±ski siΩ na nas wkurzy│ i kiedy wyszli£my, zamkn╣│ drzwi na klucz, w efekcie czego Lorenc, jego wsp≤│lokator spa│ tej nocy u mnie na fotelu.

PamiΩtam, ┐e Diana Lenart wyla│a na mnie garnek wody i musia│em spΩdziµ resztΩ sylwestra w spodniach Oli.

PamiΩtam opowie£µ Ma│ego o tym, jak pani Burzy±ska wr≤ci│a wcze£niej do domu, a on musia│ pobiµ rekord prΩdko£ci ubierania siΩ i ┐e na koniec brzΩkn╣│ klamr╣ od paska.

PamiΩtam, ┐e w Kamieniu Fiszer wsadzi│ Wojtaszkowi w dupΩ szlaucha i odkrΩci│ wodΩ.

PamiΩtam, ┐e podczas ogniska po maturze Korze± ockn╣│ siΩ niewiadomo gdzie i my£l╣c, ┐e wszed│ na teren wojskowy wpad│ w panikΩ u£wiadomiwszy sobie, ┐e wszΩdzie naoko│o s╣ miny. Wzi╣│ wiΩc patyk i trzymaj╣c go przed sob╣ ostro┐nie ruszy│ w losowym kierunku, maj╣c nadziejΩ, ┐e patykiem wysadzi ewentualne miny ratuj╣c sobie ┐ycie. Po pewnym czasie nadzia│ siΩ na drut kolczasty, a nastΩpnie spad│ z urwiska i ju┐ by│ z nami z powrotem.

PamiΩtam, ┐e pijany Korze± zasn╣│ na torach w Gronowie i zatrzyma│ ekspres z Warszawy.

PamiΩtam pos│a Rejenta.

PamiΩtam, ┐e wszystkie ilustracje w szkolnych podrΩcznikach przedstawiaj╣ce ludzi lub zwierzΩta przerabiali£my na podobizny Wojciecha.

PamiΩtam d┐insowy mundurek i str≤j wojskowy Wojciecha.

PamiΩtam, ┐e na lekcji chemii za│o┐y│em sobie nogΩ na szyjΩ.

PamiΩtam, ┐e w pewnym okresie interesowali£my siΩ gie│d╣, ka┐dy mia│ konto w Penetratorze i codziennie o 13.00 odpalali£my radyjko, ┐eby dowiedzieµ siΩ, czy ju┐ jeste£my milionerami.

PamiΩtam, ┐e zatka│em sobie ucho chlebem poniewa┐, chcia│em siΩ skoncentrowaµ na przepisywaniu tekst≤w piosenek do £piewnika, a towarzystwo przy stoliku obok ha│a£liwie fa│szowa│o znane standardy. Kiedy postanowi│em pozbyµ siΩ chytrych filtr≤w, okaza│o siΩ to niemo┐liwe. Nie pomog│y ani przer≤┐ne przyrz╣dy, ani p│yny, kt≤re wlewa│em do £rodka. Co wiΩcej, pod wp│ywem tych┐e p│yn≤w, chlebowa kulka napΩcznia│a i zaczΩ│a bole£nie uwieraµ. Trzy dni p≤ƒniej, w Zakopanem uda│em siΩ na zabieg do stomatologa. Facet mia│ krzyw╣ twarz i tylko 30 sekund do rozpoczΩcia nastΩpnego zabiegu. Posadzi│ mnie wiΩc na fotelu i b│yskawicznie wetkn╣ mi do ucha ostry, cieniutki hak. Marchewa, kt≤ry czeka│ na mnie za dƒwiΩkoszczelnymi drzwiami us│ysza│ przera┐aj╣cy wrzask. Kiedy odzyska│em zmys│y ujrza│em na pod│odze ko│o mnie, tocz╣ce siΩ ma│e chlebowe kuleczki. To koniec koszmaru - pomy£la│em, wsadzaj╣c na pami╣tkΩ kuleczki do kieszeni.

PamiΩtam zdjΩcie, na kt≤rym Kowalec wystaje a dupy.

PamiΩtam ostr╣ jazdΩ Kuty i jej w│oskiego Karakana, o imieniu Doug na materacu obok mnie podczas nocy sylwestrowej w Borku. By│em tak zadziwiony i za┐enowany tym co s│ysza│em, ┐e kaza│em gestem zamilkn╣µ wszystkim pozosta│ym sylwestrowiczom kot│uj╣cym siΩ w naszym wielkim bar│ogu i pos│uchaµ. Kuta szepta│a do Karakana äOh yes baby, yes! Do it! YesàOh, itÆs so big!ö, a on co pewien czas pyta│ äIs it bigger than PeterÆs?ö. Najwyraƒniej Piotr Go│Ωbiowski by│ hojniej obdarzony przez naturΩ, bowiem Kuta udziela│a Dougowi wymijaj╣cych odpowiedzi na to frapuj╣ce go pytanie.

 

poprzednia strona 
			powr≤t do indeksu nastΩpna strona

32
powr≤t do pocz╣tku
 
The VALETZ Magazine
[ http://magazine.valetz.art.pl ] lub
[ http://venus.wis.pk.edu.pl/magazine ]
kontakt: magazine@valetz.art.pl oraz magazine@venus.wis.pk.edu.pl

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrze┐one.

Powielanie i kopiowanie na dowolny no£nik w czΩ£ci lub ca│o£ci zabronione.
Odpowiedzialno£µ za tre£ci tekst≤w i prac graficznych spoczywa na barkach ich autor≤w, a pogl╣dy wyra┐ane przez nich nie zawsze zgadzaj╣ siΩ z pogl╣dami redakcji.
Materia│y prezentowane na │amach The VALETZ Magazine s╣ w│asno£ci╣ ich autor≤w. Redakcja nie zwraca nades│anych materia│≤w i zastrzega sobie te┐ prawo do skracania tekst≤w.