Zysk z pe│nego oddania siΩ Panu

(Nale┐y przeczytaµ z Ewangelii Marka 10,17-31, z Ewangelii Jana 15,16, z 1 Jana 3,14, Kaznodziei Salomona 4,9-12)

W naszej historii jako ludzi wierz▒cych, zawsze przychodzi moment kryzysu, kiedy napotykamy na pytanie czy mamy zamiar byµ w pe│ni oddani Panu, czy te┐ oddani Mu tylko czΩ╢ciowo. Niekt≤rzy z nas jeszcze nie spotkali siΩ z tym pytaniem, a inni ju┐ to uczynili i zdecydowali z Bo┐▒ pomoc▒ byµ oddanymi ca│kowicie Panu. Dla takich wielk▒ pr≤b▒ jest wytrwanie w tej decyzji, gdy┐ ka┐de zobowi▒zanie musi byµ nastΩpnie utrzymywane. To s▒ nieustanne wymagania dla tych, kt≤rzy przez Bo┐▒ pomoc zdecydowali byµ ca│kowicie oddani Panu. Jest to codzienne, maj▒ce miejsce w ka┐dej godzinie staranie i µwiczenie w utrzymywaniu naszego oddania.

Bycie ca│kowicie dla Pana jest czym╢ bardzo praktycznym i bardzo prostym. Mog▒ byµ tacy ludzie, kt≤rzy przyszli do spo│eczno╢ci, a nigdy jeszcze ostatecznie nie napotkali na pytanie dotycz▒ce ca│kowitego oddania siΩ Panu. Dla wielu ten kryzys nastΩpuje p≤╝no w ich ┐yciu. Jest wiele os≤b, kt≤re s▒ aktywne, zaanga┐owane w biznes albo w jakie╢ inne zajΩcie i s▒ tym tak ca│kowicie ogarniΩte, ┐e maj▒ ma│o czasu dla Pana. Kiedy przechodz▒ na emeryturΩ, kiedy zostawiaj▒ swoje interesy, wtedy pragn▒ byµ ca│kowicie dla Chrystusa.

Chcemy spotkaµ siΩ z takim kryzysem wcze╢nie w naszym ┐yciu, poniewa┐ jest wielu pierwszych, kt≤rzy bΩd▒ ostatnimi. Nadchodzi dzie±, w kt≤rym Pan ma wyznaczyµ wszelkie priorytety, kiedy On ma przeliczyµ sw≤j lud (je╢li mo┐na tak powiedzieµ). Wtedy pytaniem nie bΩdzie czy byli╢my wiod▒cymi braµmi na spotkaniach, ale to, czym byli╢my dla Chrystusa. Nie to, czym byli╢my oficjalnie ale czym byli╢my moralnie dla Chrystusa. I w tym dniu bΩdzie wielu pierwszych ostatnimi. Bior▒c to pod uwagΩ jest dla nas µwiczeniem co mamy zamiar uczyniµ z naszym ┐yciem. Czy chcemy oddaµ Panu ca│o╢µ naszego ┐ycia, czy tylko czΩ╢µ? Czy chcemy uczyniµ ka┐de inne zajΩcie w naszym ┐yciu - czy to rodzinΩ, czy sprawy interesu podleg│ym Jego sprawom, czy te┐ zachowujemy sobie jakie╢ rezerwy? Niestety, tak wielu da│o Panu tylko czΩ╢µ. Ale to, co jest ich cech▒ charakterystyczn▒ to jest to, ┐e nigdy nie mog▒ rozpocz▒µ biegu. Oni nie id▒ do przodu duchowo, nie s▒ szczΩ╢liwi ani na spotkaniu, ani w ╢wiecie, ani w swojej rodzinie, ani w swoich interesach. S▒ jak ci, o kt≤rych mowa w KsiΩdze Izajasza 28,20, dla kt≤rych │o┐e okaza│o siΩ zbyt kr≤tkie aby siΩ mogli na nim wyci▒gn▒µ, a ko│dra zbyt w▒ska, aby siΩ mogli ni▒ owin▒µ.

ChcΩ zachΩciµ wszystkich razem z sob▒ samym, aby╢my pe│niΩ naszej rado╢ci i szczΩ╢cia znale╝li w tym krΩgu, gdzie ┐ycie jest znane. Jest taki kr▒g, gdzie ┐ycie jest znane w kt≤rym wiemy, ┐e przeszli╢my ze ╢mierci do ┐ycia, poniewa┐ mi│ujemy braci. A teraz ten m│ody cz│owiek, o kt≤rym mowa w Ewangelii Marka 10, jest ilustracj▒ kogo╢, kto napotka│ akurat na kryzys w swoim ┐yciu. Nie by│o tak, ┐e B≤g mia│ wcze╢niej z nim do czynienia. Wyra╝ne jest, ┐e B≤g by│ przed nim od jego m│odo╢ci. Tak jak i dzisiaj mo┐e to mieµ miejsce w przypadku m│odej osoby, kt≤ra bΩdzie nied│ugo mΩ┐czyzn▒ lub kobiet▒, kt≤ra zosta│a wychowana w chrze╢cija±skim domu, zachowana od wielkiego z│a tego ╢wiata, nigdy nie przekroczy│a ┐adnego z przykaza± Pana, ale to nie wystarczy. Ten m│ody cz│owiek mia│ ╢wiadomo╢µ, ┐e jest co╢ wiΩcej w ┐yciu ni┐ to. Przychodzi do Pana z tym pytaniem, co m≤g│by uczyniµ aby m≤g│ odziedziczyµ ┐ycie. Swoj▒ sprawΩ przedstawia Panu i Pan zaczyna u╢wiadamiaµ mu, ┐e on musi wyj╢µ z ochrony, jak▒ daje mu jego dom, z ochrony jego wczesnego wychowania (niezale┐nie od tego jak by│o to dobre) i mieµ bezpo╢redni kontakt z samym Bogiem. Ale co╢ staje na drodze. Patrzysz na jakiego╢ m│odego brata na spotkaniu, po prostu nie mo┐e rozpocz▒µ i╢µ. Byµ mo┐e, ┐e by│ tam od swojej m│odo╢ci i nigdy nie wiadomo, ┐eby siΩ ╝le zachowa│, ale po prostu nie mo┐e rozpocz▒µ biegu. C≤┐, Pan teraz u╢wiadamia mu, ┐e jest co╢ co trzeba zrobiµ aby wej╢µ do ┐ycia. M│ody cz│owiek w Ewangelii Marka musia│ sprzedaµ wszystko co mia│, aby to m≤c rozdaµ ubogim, a potem wzi▒µ sw≤j krzy┐ i pod▒┐aµ za Chrystusem. To ilustruje kryzys w naszej historii, w kt≤rej musimy wcze╢niej lub p≤╝niej go napotkaµ, kiedy zadajemy sobie pytanie od Boga, co mamy zamiar robiµ z naszym ┐yciem.

Mo┐emy nominalnie byµ w krΩgu braci nawet │amaµ chleb, ale nie byµ tam w pe│ni uczucia, w pe│ni uczuµ nie tak jak ci dwoje , o kt≤rych mowa w KsiΩdze Kaznodziei, kt≤rzy bez siebie nie mogli wytrzymaµ. Jest wielu, kt≤rzy nie osi▒gnΩli ┐ycia i chocia┐ zewnΩtrznie s▒ w pozycji, kt≤ra na to wskazuje, ale Pan u╢wiadamia im przez swoj▒ │askΩ pewne rzeczy, gdy┐ On chce aby oni tam byli.

an chce aby╢ by│ w ┐yciu w pe│ni uczuµ, w pe│ni rado╢ci, Je╢li nie jeste╢ tam w takim stanie, to On dopilnuje tego aby twoje ┐ycie by│o poruszone tak, aby╢ musia│ sobie na to pytanie odpowiedzieµ. Ten m│ody cz│owiek musia│ napotkaµ na trudne zagadnienie - sprzedania wszystkiego co posiada│. Pan nie powiedzia│ aby rozda│ wszystko co mia│. On mia│ to sprzedaµ po to, aby m≤g│ staµ siΩ dawc▒. W chrze╢cija±stwie nie mo┐esz byµ dawc▒ zanim nie staniesz siΩ sprzedawc▒. Pan sam rozpocz▒│ i wskaza│ na tΩ wielk▒ zasadΩ, kiedy On sta│ siΩ sprzedawc▒, jak czytamy w Ewangelii Mateusza 13 rozdziale - On sprzeda│ wszystko co mia│. Nie jest tam napisane, ┐e On odda│ wszystko co mia│, sprzeda│ to po to, aby m≤g│ dokonaµ tego jednego wielkiego i chwalebnego zakupu.

W jakiej╢ mniejszej mierze ka┐dy z nas musi napotkaµ na ten kryzys sprzedania wszystkiego co mamy. Co to znaczy? Znaczy to, ┐e w jakiej╢ mniejszej mierze byµ mo┐e w taki niewyra╝ny spos≤b musimy pod▒┐aµ krokami samego Pana. On okre╢li│ warto╢µ wszystkiego co posiada│ jako cz│owiek, warto╢µ ca│ego swego bogactwa. Zmierzy│ to wszystko, zwa┐y│ to i da│ to na rynek tam, gdzie w│a╢ciwie oceniono warto╢µ tego, a za to naby│ per│Ω. Nie mo┐esz staµ siΩ dawc▒ zanim nie nabΩdziesz waluty kr≤lestwa. ªwiatowy system walutowy nie jest wa┐ny w Kr≤lestwie Bo┐ym. Wiesz, ┐e kiedy przechodzisz z jednego kraju do drugiego, musisz wymieniµ swoje pieni▒dze. Nie wiesz ile one s▒ warte dop≤ki ich nie sprzedasz. A kiedy je ju┐ sprzeda│e╢, nabywasz walutΩ innego kraju. C≤┐, jedyny spos≤b, aby uzyskaµ walutΩ, kt≤r▒ mo┐na rozdawaµ w Kr≤lestwie Bo┐ym to droga ofiary. Ten m│ody cz│owiek musia│ spotkaµ siΩ z niesamowitym kryzysem sprzedania wszystkiego co mia│.

Czy my ju┐ przeszli╢my przez to, czy te┐ mamy jakie╢ rezerwy? Czy sprzedali╢my tylko trochΩ z tego, co mamy? Czy jeste╢my zadowoleni z tego, ┐e jedn▒ nog▒ stoimy miΩdzy ludem Bo┐ym, a jedn▒ nog▒ w ╢wiecie? Czy w ten spos≤b jeste╢my po│owicznego serca i wewnΩtrznie podzieleni? Przejd╝my przez ten wielki kryzys i sprzedajmy wszystko co mamy w tym celu, aby╢my mogli nabyµ co╢, co mogliby╢my rozdaµ. Taki rodzaj dawania co╢ kszta│tuje. To nie jest bogaty cz│owiek, kt≤ry po╢wiΩca troszkΩ ze swoich du┐ych dochod≤w, aby rozdaµ to ubogim, ale to jest takie dawanie, kt≤re oznacza sprzedanie wszystkiego co mamy. Nasza rodzina, nasze interesy, wszystko co mamy i czym jeste╢my maj▒ byµ zachowane dla Niego. To jest wielka ofiara, tak wielka ofiara, ┐e zdziwi│o to uczni≤w, kt≤rzy us│yszeli o tym od Pana. Oni byli zdziwieni i powiedzieli jak kto╢ mo┐e p≤j╢µ ta drog▒. WziΩli t▒ lekcjΩ do siebie. Nie powiedzieli: O, ten m│ody cz│owiek jest bogaty, a my jeste╢my biedni. WziΩli to do siebie i powiedzieli: kto zatem mo┐e byµ zbawiony? Ale Pan pokazuje, ┐e to co jest niemo┐liwe dla ludzi jest mo┐liwe z Bogiem.

My zaczΩli╢my podr≤┐, kt≤ra z ludzkiego punktu widzenia wydaje siΩ nie mo┐liwa. Ale B≤g uwa┐a j▒ za mo┐liw▒. Wielb│▒d musi przej╢µ przez ucho igielne. To oznacza wiele ogo│ocenia, wiele z│amania naszej pychy p│yn▒cej z urodzenia lub stanowiska lub zdolno╢ci umys│owych, wykszta│cenia. To wszystko musi odej╢µ, je╢li wielb│▒d ma przej╢µ przez ucho igielne. To jest kierunek ruchu, droga do ┐ywota i nie ma innej drogi opr≤cz tej. Mo┐esz byµ w spo│eczno╢ci przez wszystkie swoje dni i nigdy nie spowodowaµ braciom ┐adnego zatroskania, ale wielu z tych, kt≤rzy nigdy nie spowodowali ┐adnego zatroskania r≤wnie┐ nigdy nie dali braciom ┐adnej zachΩty w sercu. Lepiej byµ takim jak Piotr, kt≤ry wiele troski powodowa│ u braci, tak aby ca│e towarzystwo mog│o zyskaµ, kiedy ten jeden jest odnowiony i aby mogli uzyskaµ pobudzenie serca ku Bogu.

Aby pokazaµ ci jak to dzia│a, musimy przyj▒µ na moment, ┐e kto╢ napotka│ na taki kryzys przed Panem i podj▒│ powa┐n▒, trze╝w▒ decyzjΩ, ┐eby z Bo┐▒ pomoc▒ byµ w pe│ni zidentyfikowanym z Chrystusem i z Jego ludem, gdy┐ nie mo┐esz mieµ Chrystusa bez Jego ludu. Chcia│em to wam pokazaµ z Ewangelii Jana z 15 rozdzia│u, ┐e Jego lud to jest lud wybrany. CzΩsto jeste╢my naznaczeni pych▒, uczuciem, ┐e ci kt≤rzy maj▒ siΩ lepiej materialnie s▒ lepsi od tych, kt≤rzy s▒ biedni i pokorni.

Chcia│bym pokazaµ wam, ze ca│y lud Pana jest wybrany, ka┐dy z nich by│ obiektem Bo┐ego wyboru. Czy my╢lisz, ┐e Pan wzi▒│ sobie takie resztki z tego ╢wiata? Czy my╢lisz, ┐e Pan musia│ wzi▒µ tych, kt≤rych diabe│ nie chcia│? Czy my╢lisz, ┐e On musia│ wzi▒µ ╢miecie? Je╢li miΩdzy Jego ludem znajduj▒ siΩ tacy, kt≤rzy s▒ niskiego rodu, biedni, niekochani, o zdeformowanych cia│ach, czy ograniczonym umy╢le? Czy my╢lisz, ┐e On nie wybra│ tego co najlepsze? Jego wyb≤r jest wyborem pierwszego rzΩdu, a diabe│ i ╢wiat bior▒ sobie resztki. Jak┐e m≤g│by╢ my╢leµ o B│ogos│awionym Panu, kt≤ry ca│y czas porusza│ siΩ w sferze Bo┐ego zamiaru, ┐e On wzi▒│ sobie to, czego nikt inny nie chcia│. Nie, wyb≤r nale┐a│ do Niego i ka┐da osoba z Jego ludu jest przedmiotem tego wyboru. Nie bΩdΩ siΩ t│umaczy│ z podkre╢lenia tego punktu, gdy┐ je╢li mamy byµ szczΩ╢liwi miΩdzy braµmi i je╢li nasze uczucia serca maj▒ tu byµ zaspokojone, musimy byµ przygotowani, aby przyj▒µ ich jako wyb≤r Chrystusowy. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego, albo niszcz▒cego dla duchowej mocy, ni┐ spieranie siΩ z Jego wyborem. Niezale┐nie jak ci ludzie wygl▒daj▒, jakie s▒ ich okoliczno╢ci ┐ycia, czy s▒ bogaci, czy ubodzy, czy │atwo ich kochaµ czy trudno wszyscy oni s▒ kochani przez Chrystusa. Ka┐dy z nich zosta│ przez Niego wybrany, a On wybra│ to, co najlepsze. Nie to, co najlepsze wed│ug ludzkich my╢li, ale takich, kt≤rzy bΩd▒ Go mi│owaµ. To jest to, co oznacza ich jako najlepszych.

Ka┐dy z tych, kt≤rzy mi│uj▒ Chrystusa jest wyr≤┐niony czci▒ w oczach niebios. Ka┐dy, kto Chrystusa ceni sobie bardziej nad wszystko inne jest uznawany za szlachetnego i wyniesionego w oczach niebios. W ten spos≤b ca│y Jego lud jest wyr≤┐niony. Teraz to jest w│a╢nie kr▒g, w kt≤rym przez Bo┐▒ │askΩ mamy przywilej poruszaµ siΩ. Nie wiem dlaczego On mnie tak uczci│, nie wiem dlaczego wybra│ sobie, aby mnie umie╢ciµ w tak czcigodnym towarzystwie. Jest to ten kr▒g, w kt≤rym ┐ycie jest znane, w kt≤rym ka┐dy mi│uje Chrystusa. C≤┐ znacz▒ te najbardziej wyszukane i najlepsze rzeczy tego ╢wiata w por≤wnaniu z tym? Mo┐esz wzi▒µ najlepszy produkt tego ╢wiata pod wzglΩdem umiejΩtno╢ci i wszystkiego i umie╢ciµ go przy najpokorniejszym z Bo┐ych ludzi. Co jest lepsze? Tak jak Moj┐esz bΩdziesz musia│ dokonywaµ wyboru. Ca│y Egipt by│ przed nim, jego m▒dro╢µ, jego umiejΩtno╢ci, jego sztuka - to wszystko by│o przed nim. Je╢li mo┐na tak powiedzieµ - wszystko le┐a│o w zasiΩgu jego rΩki, ale on dokonywa│ wyboru. Tym wyborem by│o zidentyfikowanie siebie z ludem Bo┐ym w ich ucisku i cierpieniu. Oni byli tylko s│ugami w Egipcie, s│ugami, kt≤rzy poruszali siΩ pod biczem swojego pana, kt≤rych zajΩciem by│o robienie cegie│. Oni mieli na sobie wszelkie zewnΩtrzne znaki upokorzenia, zniewagi w oczach tego ╢wiata, ale Moj┐esz wychowany we wszelkiej m▒dro╢ci Egiptu dokona│ wyboru. On spojrza│ na ten lud oczami Bo┐ymi, poza ich zewnΩtrzn▒ formΩ i stan. Zobaczy│, ┐e oni nale┐eli do Boga i by│ zadowolony z tego, ┐e mo┐e i╢µ wraz z nimi, przebywaµ z nimi, staµ z nimi, upa╢µ z nimi, poniewa┐ patrzy│ na dzie±, w kt≤rym zewnΩtrzna forma i cechy ludu Bo┐ego bΩd▒ w doskona│ej zgodno╢ci z tym, co B≤g dla nich zamierzy│.

Teraz zwracam siΩ do KsiΩgi Kaznodziei, aby pokazaµ wam, ┐e przeszed│szy ten kryzys, o kt≤rym m≤wi│em i doszed│szy do decyzji wiary, ┐e mamy byµ dla Pana i rozpoznawszy, ┐e ca│y Bo┐y lud Pana to s▒ wybrani, wszyscy s▒ wyr≤┐nieni i uszlachetniani w Jego oczach, wtedy jeste╢my przygotowani, aby wzi▒µ na siebie praktyczne, codzienne po│▒czenie siΩ z Nim. Te wersety m≤wi▒ o korzy╢ci p│yn▒cej ze spo│eczno╢ci. Czasami my╢limy o stracie jaka z tego p│ynie. Mo┐e stracimy trochΩ interes≤w, trochΩ przyjemno╢ci. Odczuwamy, ┐e nie mo┐emy zrobiµ wielu rzeczy ze wzglΩdu na spo│eczno╢µ, gdy┐ s▒ pewne przyjemno╢ci w ╢wiecie. To umieszcza nas pod pewnymi ograniczeniami, nie korzystamy z b│ogos│awie±stw tego ╢wiata. Chrze╢cijanin, kt≤ry jest po│owicznego serca, traci zysk w obu ╢wiatach. BΩd▒ tacy, co bΩd▒ ostatni w ╢wiecie przysz│ym. Czy chcesz byµ tym ostatnim spo╢r≤d tysiΩcy, kt≤rzy mi│uj▒ Chrystusa? To jest wa┐ny temat do zastanowienia siΩ.

Tak wiΩc Pan nieustannie daje nam zachΩtΩ, rozwa┐enia, kt≤re powinny wywrzeµ na nas wp│yw, pobudziµ nas, aby╢my podjΩli siΩ Jego rzeczy. Rzeczy Pana prawdziwie w sercu i z sympati▒. Czasami pomijamy te praktyczne, domowe rzeczy, chcemy rozwa┐aµ na temat doktryny, wspania│ych wyra┐e± i fraz, ale w spo│eczno╢ci jest co╢ wiΩcej ni┐ doktryna. To jest codzienne, praktyczne do╢wiadczanie serc ╢wiΩtych. Przyjrzyjmy siΩ tym rzeczom zilustrowanym w KsiΩdze Kaznodziei, w 4 rozdziale. Jest tam napisane, ┐e lepiej jest dwom ni┐ jednemu, gdy┐ maj▒ dobr▒ zap│atΩ za swoj▒ pracΩ. Widzicie tutaj, ┐e takie rozwa┐anie tego powstrzyma nas od poszukiwania indywidualnych, niezale┐nych dr≤g. Nawet w pracy jest mowa o s│u┐bie. Spo│eczno╢µ braci, ich sympatia i wsparcie, wszystkie one pomagaj▒ twej s│u┐bie, gdy┐ lepiej jest dwom ni┐ jednemu. Pomy╢lcie jak▒ to jest korzy╢ci▒, ┐e jacy╢ starsi, mo┐e le┐▒cy ju┐ na │o┐u choroby bracia, modl▒ siΩ za ciebie. Widzisz brata, kt≤remu Pan pomaga i wtedy przypisujesz t▒ czΩ╢µ temu bratu, a zapominasz o tych starych siostrach, kt≤re byµ mo┐e na │o┐u choroby modl▒ siΩ do Boga o niego.

Widzisz, to nie jest praca indywidualna, ta praca ma zwi▒zek ze spo│eczno╢ci▒ i w takiej s│u┐bie dw≤ch ma lepiej ni┐ jeden. Dlaczego Pismo m≤wi: dw≤ch? Je╢li powiedzia│oby stu, wtedy mogliby╢my byµ w miejscu, gdzie nie ma stu braci, ale nie mo┐esz mieµ mniej ni┐ dw≤ch. Gdyby by│a tylko jedna osoba w takim po│▒czeniu, wtedy mo┐na by by│o zadaµ sobie powa┐ane pytanie: Czy Pan w tym jest? Ale p│ynie wielka korzy╢µ ze spo│eczno╢ci w takiej pracy. Jest za ni▒ dobra zap│ata.

CzΩsto my╢la│em, ┐e przyjdzie dzie±, kiedy Pan zmierzy rzeczy i odda cze╢µ temu, komu cze╢µ jest nale┐na. Wiele rozr≤┐nienia, jakie obecnie istnieje miΩdzy tymi rozsuniΩtymi i wyniesionymi s│ugami Pana, wiele z tego uznania bΩdzie odebrane od nich i dane jakim╢ biednym, pokornym ╢wiΩtym, byµ mo┐e z│o┐onym chorob▒ albo s│abo╢ci▒ w ciele, kt≤rzy modlili siΩ w sprawach Pa±skich i wspierali ich w dzie± i w nocy.

W wersecie 10 czytamy: Je╢li upadn▒, jeden podniesie drugiego, ale biada temu, kt≤ry jest sam i upada, i kt≤ry nie ma drugiego, kt≤ry by go podni≤s│. Czy pozwalasz braciom, aby ci pomogli siΩ podnie╢µ? Wszyscy upadamy, mamy takie sytuacje w naszym ┐yciu, kiedy upadamy. W tym momencie widaµ w│a╢nie zysk ze spo│eczno╢ci, gdy┐ bΩdzie kto╢ inny, kto ci pomo┐e. Je╢li masz 50 innych os≤b, braci i si≤str z kt≤rymi idziesz razem i pracujesz w tych rzeczach, to masz 50 kana│≤w przez kt≤re Pan mo┐e ci daµ pocieszenie, pomoc i pociechΩ. Ale biada temu, kt≤ry jest sam i upada. On jest na zewn▒trz tego krΩgu, w miejscu, w kt≤rym nikt go nie podniesie. Zatem, je╢li nastΩpnie czytamy: je╢li dw≤ch le┐y razem, mog▒ siΩ zagrzaµ, jak mo┐e byµ zagrzany ten, kt≤ry jest sam.

Po pierwsze, spo│eczno╢µ jest po│▒czona z prac▒, z us│ug▒, a nastΩpnie masz zysk p│yn▒cy ze spo│eczno╢ci, zwi▒zany z upadkiem i wzlotami twojej duchowej historii. A teraz jest mowa o zysku p│yn▒cym ze spo│eczno╢ci, kt≤ry polega na tym, ┐e spo│eczno╢µ wzmacnia, czy jest korzystna dla ciep│a, mi│o╢ci miΩdzy braµmi. Tutaj dw≤ch le┐y razem, razem w spo│eczno╢ci ludu Bo┐ego, w spo│eczno╢ci duchowej. Nie oddzielaj▒ siΩ od siebie, kiedy id▒ do domu i ╢pi▒. Jeste╢ jedno z braµmi, gdziekolwiek oni s▒. Nie ma wiΩkszego pocieszenia nad to. Jest to przyjΩcie ludu Bo┐ego takim, jakim on jest. PrzyjΩcie tego, ┐e twoje uczucia s▒ zmieszane z ich uczuciami i ciep│o ich mi│o╢ci do Chrystusa miesza siΩ z twoim.

Nie mo┐esz niczego zrobiµ dla Chrystusa, je┐eli twoje serce jest zimne. Mo┐esz wyg│aszaµ kazania, wype│niaµ ca│y sw≤j czas, ale je╢li twoje serce jest zimne, nigdy nie poruszysz innego serca w Jego kierunku. Rzeczy Bo┐e s▒ naznaczone ciep│em. Mi│o╢µ braci, to jest co╢ ciep│ego, gor▒cego, to nie jest zimne. Aposto│ Piotr nazywa j▒ "gorliw▒ mi│o╢ci▒". Mi│o╢µ braci podtrzymuje j▒, ona j▒ ┐ywi i zachΩca do rozgrzewania serc tych, kt≤rzy szukaj▒ Chrystusa. Pomaga m│odym wyj╢µ do przodu i zaj▒µ ich miejsce. Pomaga starym umrzeµ, pomaga w smutku, w pr≤bie i w trudno╢ciach. Potrzebujemy zachΩcaµ do wylewania ciep│a pomiΩdzy braci. Potrzebujemy odrzuciµ ch│≤d i rezerwΩ, kt≤rej wyuczyli╢my siΩ w ╢wiecie. To w krΩgu ╢wiΩtych jest to ciep│o, kt≤re polega na przytuleniu, przy│▒czeniu siΩ do ┐ycia wiecznego. Jest jeszcze jedna rzecz. Je╢li kto╢ napiera przeciwko niemu, czyli jest to atak, to dw≤ch siΩ oprze, a potr≤jny sznur nie prΩdko siΩ zerwie. Po pierwsze mamy zysk p│yn▒cy ze spo│eczno╢ci w s│u┐bie, potem w jakich╢ k│opotach, upadkach, potem w cieple, w gor▒cej mi│o╢ci a teraz w ataku.

Masz nieprzyjaciela, ka┐dy z nas ma nie╢miertelnego, nieustaj▒cego w swoich wysi│kach nieprzyjaciela, kogo╢, kto bΩdzie za tob▒ chodzi│, aby ciΩ zniszczyµ w dzie± i w nocy. On chce ciΩ zaatakowaµ przy ka┐dej mo┐liwej okazji. Wielkim ╝r≤d│em si│y w Panu w tym konflikcie z wrogiem jest ko│o braci, kr▒g braci. Przechodzisz przez pewne trudne okoliczno╢ci i mo┐esz mieµ z│e my╢li o Bogu - kto ciΩ w to wci▒gn▒│? Tw≤j nieprzyjaciel, to on je da│. Albo mo┐esz mieµ my╢li zazdrosne przeciwko drugiej osobie - kto je da│? Nieprzyjaciel. Mo┐esz znale╝µ nie przebaczaj▒cego ducha w swoim sercu. To jest grzech. Nieprzyjaciel nie ustaje, on nigdy nie przestaje wyszukiwaµ jakiego╢ otwarcia w tobie, ┐eby m≤g│ ciΩ przezwyciΩ┐yµ, ale ty masz potr≤jny sznur w Chrze╢cija±skiej spo│eczno╢ci, kt≤ry nie prΩdko siΩ zerwie. Znajdujesz w krΩgu braci mi│o╢µ Bo┐▒, mi│o╢µ Chrystusa, mi│o╢µ bratersk▒. Wtedy masz moc tego potr≤jnego sznura, jeste╢ w towarzystwie twoich braci, jeste╢ z nimi w duchu i w sercu i przez Ducha ªwiΩtego jeste╢ ╢wiadomy mi│o╢ci Bo┐ej i mi│o╢ci Chrystusowej. Widzisz Bo┐▒ mi│o╢µ dzia│aj▒c▒ miΩdzy nimi, │▒cz▒c▒ ich razem. Czy to nie jest cudowne? Widzisz ten sam charakter Bo┐ej mi│o╢ci wychodz▒cy i wyp│ywaj▒cy z jednego brata do drugiego i do╢wiadczasz, ┐e te sznury nie prΩdko s▒ zerwane. Oby╢my wszyscy byli zachΩceni, ┐eby do tych rzeczy przy│o┐yµ siΩ w bardziej konkretny spos≤b, bardziej zdecydowanie i ca│e swe serce oddaµ Chrystusowi, gdy┐ ┐ycie wed│ug my╢li Bo┐ej winno byµ znane i tym ┐yciem winni radowaµ siΩ ludzie bΩd▒cy w krΩgu ╢wiΩtych. Chocia┐ mo┐e bΩdziemy powo│ani, ┐eby straciµ w rzeczach naturalnych ojca, matkΩ, braci, siostry, ┐onΩ lub posiad│o╢ci dla Chrystusa i dla Ewangelii, jednak znajdziemy je wszystkie w krΩgu braci. Znajdziemy tam posiad│o╢ci, wspania│e posiad│o╢ci i matki i siostry i braci i dzieci. Znajdziemy ich w krΩgu braci tam, gdzie znane jest ┐ycie. Wiemy, ze przeszli╢my ze ╢mierci do ┐ycia, poniewa┐ mi│ujemy braci.

A. E. Myles



Chcia│(a)bym przes│aµ ten artyku│ poczt▒ elektroniczn▒ na adres:

Moje imiΩ i nazwisko:


Wersja HTML, Copyright by Czytelnia Chrze╢cijanina, 1998


Copyright wydania polskiego
Marcin úaszewski , ul. Dziewanowskiego 6/8, 80-752 Gda±sk, /0-58/ 305-87-94

Zam≤wienia publikacji w formie ksi▒┐kowej, adres j.w.