Aphilomena i Aphilommen: stworzenie ╢wiata....


------------------- * * * *

Wyobra╝ sobie zielone pieczary, zaros│e traw▒ ╢cie┐ki.
Schodz▒ce rozgrzanym zboczem g≤ry, w d≤│ - po ocean niebieski.
Ale stoimy jeszcze na g≤rze i ╢wiat jest z g≤ry ma│y.
Pasmo niebieskie, zielona ziemia, pod fal▒ bia│e ska│y.

Antyczny ╢wiat, kolumny blask, pod nimi z│ote trony.
Franko±ski las, wiking≤w │≤d╝, │upy z p≤│nocnej strony.
Jeste╢my tutaj tylko my - i mija pierwszy dzie±.
To powie╢µ, teatr, film czy sen ? - nasz pierwszy wsp≤lny sen?

To ╢wiat z twojego wiersza jest - czy tak┐e bez powrotu?
Tam by│y s│owa, a tu tre╢µ , bez skrzyde│, bez odlotu.
Tamte zabawy, s│owa, gry - a teraz sucha ziemia.
Jeste╢my razem - ja i ty; pamiΩµ - do zapomnienia.

I dok▒d teraz i╢µ, kt≤ry kierunek nowy?
Jak ┐yµ, jak ╢niµ, jak patrzeµ w noc - na miΩkkim skrzydle sowy?
Wiecz≤r nadchodzi, nadchodzi noc, drzewa podchodz▒ bli┐ej.
Podejd╝my tak┐e bli┐ej my - zamknijmy szeptem ciszΩ.

A mo┐e ╢wiat bezludny jest, nie ma nikogo z nami?
Mo┐e zaczynaµ trzeba czas - pierwszymi zaklΩciami?
Mo┐e to ╢wiat bez ╢wiΩtych ksi▒g, pusta planeta martwa.
I tylko my i pierwsza ta - z nastΩpnej ksiΩgi karta?



Teraz gdy noc, i ╢pisz, i ╢wiadkiem tylko sowa......

OdchodzΩ kochana Aphilomeno
r.s. na podstawie A.Szulca Ju┐ statek czeka w porcie

Korsarze ju┐ zakopuj▒ sw≤j skarb
MuszΩ go odnale╝µ

Odyseusz zako±czy│ w│a╢nie wojnΩ z Troj▒
muszΩ pom≤c mu unikn▒µ czarownicy Kirke

Aleksander szykuje ju┐ s│onie na b│ota Gangesu
MuszΩ nauczyµ go, jak przecina siΩ sznur

Vasco da Gama zbiera ju┐ za│ogΩ
MuszΩ spotkaµ go Lizbonie i podarowaµ mu mosiΩ┐ny kompas

Tyle nieodkrytych wysp
Tyle nie napisanych ksi▒┐ek
Tyle nie przeczytanych list≤w

Nie zestarzejemy siΩ razem w zimowy zmierzch
Nie bΩdziemy patrzyli po raz ostatni w nasze zmΩczone twarze przez
tysi▒c
ostatnich dni

Nie zajmiemy siΩ sadzeniem drzew i zbieraniem owoc≤w
Nie bΩdziemy czekali razem na list od tych , kt≤rych urodzisz

Nie staniemy siΩ razem bardziej m▒drzy

Ani zapominaj▒cy
po co jeste╢my razem.

»egnaj Aphilomeno......

Teraz, gdy statek m≤j zaraz odp│ynie i odp│ynie noc
K│adΩ przy twojej d│oni
Ma│y kawa│ek bursztynu, w kt≤rym zastyga pamiΩµ........

Wyrzuµ go....



List, kt≤rego Aphilommen nie wys│a│ nigdy do Aphilomeny

Egzotyczne wyspy maj▒ ma│e, szare porty
Gdzie zawsze pada deszcz.
Pelikany czyszcz▒ pi≤ra
Zlepione rop▒ z rozbitych tankowc≤w.
W czarne kleszcze homar≤w zapl▒ta│y siΩ wodorosty.

Z│oto ci▒┐y w kieszeni.
Daje siΩ za nie kupiµ tylko whisky i ludzi.

Sekrety ╢wiata pozosta│y niewyja╢nione.
Pewnie tak byµ musia│o.

A zreszt▒ czy odpowied╝
Zmieni│aby barwΩ morza
r.s. na podstawie A.Szulca I wiatr, kt≤ry wieje od wschodu?

Ka┐dego dnia , Aphilomeno
Ka┐dego dnia.....

ªwiat staje siΩ coraz mniejszy.
Czas staje siΩ coraz szybszy.
PamiΩµ staje siΩ coraz ciΩ┐sza.
Ci▒┐y bardziej ni┐ z│oto.

Mo┐na za ni▒ kupiµ tylko │zy.



Rozmowa z Rabbim Szlomo z Ludzimierza.....

"Kiedy rabbi Szlomo z Karolina mieszka│ ju┐ w Ludzimierzu,
Rosjanie
st│umili
w│a╢nie powstanie Polak≤w i ╢cigali zwyciΩ┐onych a┐ do miasta.
Dow≤dca
rosyjski
pozwoli│ swoim ludziom pl▒drowaµ je przez dwie godziny. By│o to w wigiliΩ
╢wiΩta
Objawienia Tory, kt≤re owego roku przypada│o, w szabat. »ydzi
zebrali
siΩ w
bo┐nicy. Rabbi Szlomo trwa│ w│a╢nie w zachwyceniu na modlitwie,
nic nie
widz▒c
i nic nie s│ysz▒c. Nagle, utykaj▒c , pojawi│ siΩ wysoki kozak ze
strzelb▒,
podszed│ do okna, spojrza│ do ╢rodka i z│o┐y│ siΩ do strza│u.
W│a╢nie w
tej
chwili, gdy rabbi dono╢nym g│osem wymawia│ s│owa" Bo Twoje, Panie, jest kr≤lestwo", jego ma│y wnuczek, kt≤ry stal przy nim , poci▒gn▒│ go,
wystraszony,
za po│Ω i rabbi ockn▒│ siΩ z zachwycenia. Ale kula trafi│a go ju┐ w bok.
"Dlaczego ╢ci▒gniΩto mnie w d≤│?" - zapyta│. Zaniesiono go zaraz do domu"
i
u│o┐ono na pos│aniu; kiedy przewi▒zano mu ranΩ, kaza│ przynie╢µ KsiΩgΩ
Blasku,
otworzyµ j▒ na jednej stronie i ustawiµ przed nim. I mi▒│ tΩ ksiΩgΩ
otwart▒
przed oczyma a┐ do ╢rody, gdy zmar│.
Opowiadano, ┐e chromy kozak nazywa│ siΩ Armilus. Takie imiΩ mia│
demon,
kt≤ry
wed│ug dawnych opowie╢ci mia│ zabiµ Mesjasza, syna J≤zefa." /Martin
Buber,
"Opowie╢ci Chasyd≤w"/

Przed komputerem Hewlett-Packard
z palcami na key-board
w jeden z ostatnich dni naszego wieku

- Shalom temu
Kto nigdy nie pozna│ przysz│o╢ci

Bo to jest trudne dla mnie
PamiΩtaµ ciebie, po tym, co siΩ sta│o

Ju┐ tylko parΩ liter │▒czy nas ze sob▒

I jeszcze parΩ starych praw
Z│amanych wiΩcej razy
Ni┐ Adonai stworzy│ gwiazd

W mie╢cie, w kt≤rym siΩ urodzi│em
czeka│o na ╢mierµ 160 tysiΩcy
r.s. na podstawie A.Szulca Ocala│o 870....

Linia autobusu pospiesznego
Kt≤rym nie ╢pieszy│em siΩ na lekcje historii
Przechodzi│a przez dawne getto

Nie m≤wili╢my o getcie na lekcjach historii....

Wiem wiΩcej o UFO
Ni┐ o Chasydach.....

Li╢µ, patyk, korze±, kamie±
Nietoperz

Chaim, Mordechaj, Lejb
Z Niesuchoje┐

Podni≤s│ siΩ ┐uraw
odp│ywa rzeka
a w ciemnej izbie
jeszcze iskierka

Menachem Mendel
Od Rymanowa
Naftali z Ropczyc
Noach z Lachowicz
Dawid z Lelowa
Hirsz z »ydaczowa

Szukaj▒ w rzeczach
Szukaj▒ w s│owach

M▒drych, w cha│atach
Siwych
Brodatych

Widz▒cych Boga w kropli wody

- Nikt ci nie ka┐e rabbi z Lelowa
Umieraµ z g│odu

- Nikt ciΩ nie zmusi rabbi Szlomo
Kopaµ dla siebie │opat▒ do│u

- Twoja czaszka, rabbi Szlomo, jest bezpieczna
- Bezpieczne s▒ twoje ko╢ci, rabbi Szlomo....

- Ju┐ drzewo ╢ciΩto
Ju┐ odarto z kory
Ju┐ owoce tego drzewa
Spali│y siΩ w deskach domu

- Ju┐ nie ma chasyd≤w
Ju┐ s▒ bezpieczni
Ju┐ nie ma ksiΩgi rabbi Szlomo

Ju┐ piasek przewia│....
mr≤z pokruszy│....
Zaros│o traw▒....

- ju┐ wiadomo....

- Kozak by│ Iwan, lub Hrehory
I kule, kt≤r▒ ciebie zabi│
Pop krzy┐em mu pob│ogos│awi│

- Armilus nie by│
narodzony

Jeszcze....

Nad rzek▒ Inn......
w miasteczku Braunau...

- A kropla wody taka sama....?

Ye-hay shmay rabba me-vorach
le-olam u-leolmay olma'ya.......

***************************


Ostani wers wziΩty z modlitwy za zmar│ych Kaddisz znaczy " Niech Jego
/ Boga/ wspania│e imiΩ bΩdzie b│ogos│awie±stwem na ca│▒ wieczno╢µ"
Wszystkie imiona chasydzkich cadyk≤w s▒ autentyczne. Cadyk Szlomo z
Karolina, a p≤╝niej z Ludzimierza zgin▒│ w roku 1792. Chasydyzm by│ nurtem
judaizmu, na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej, kt≤ry " pozwala│ dostrzegaµ we
Wszystkich istotach i we wszystkich rzeczach Boskie promieniowanie, tl▒ce siΩ w
Nich Boskie iskry".
W miasteczku Braunau, nad rzek▒ Inn, 20 kwietnia 1889 roku urodzi│ siΩ Adolf Hitler.




To tylko przypadek, Aphilomeno....

Oczywi╢cie, ┐e ta wyspa mog│a nie wynurzyµ siΩ z oceanu
Przecie┐ ma ona tylko ciemny punkt na horyzoncie
A ocean ma ca│y horyzont razem z niebem

Oczywi╢cie, ┐e mogli╢my siΩ nie urodziµ
Przecie┐ nieurodzenie ma ca│▒ niesko±czono╢µ
A urodzenie - tylko jedna datΩ w kalendarzu

Oczywi╢cie, ┐e mogli╢my siΩ nie spotkaµ
Przecie┐ niespotykanie ma milion ulic
A spotkanie - zawsze tylko jedn▒

Oczywi╢cie, ┐e mogli╢my siΩ nie pokochaµ
Przecie┐ mi│o╢µ ma tylko nas
A obojΩtno╢µ - ca│▒ resztΩ .



Las ( Mi│o╢µ / ªmierµ )


I. Mi│o╢µ

Edyta N. , kt≤ra przyjecha│a tutaj w drugim transporcie z Pragi,
Zostawi│a w Pradze swego narzeczonego - Czecha.
Z mi│o╢ci zrobi│ on rzecz niespodziewan▒.
Pieszo przedosta│ siΩ z Pragi do úodzi.
Po paru tygodniach uda│o mu siΩ przej╢µ do ╢rodka
Przez kolczasty drut.
Zatrzymany przez stra┐nik≤w,
Zgodnie z przepisami
Wydany zosta│ niemieckiej policji kryminalnej.
Nie wiadomo nic o jego losie.
Ani o Edyty.

Ale rozstrzelano i zagazowano
Trzysta tysiΩcy.
W lesie
nad Nerem.
Przy miasteczku Che│mno.

r.s. na podstawie A.Szulca
II. ªmierµ


A chodzili╢my tam na spacery, w niedziele
I martwe pszczo│y zbiera│y z kwiat≤w martwy smak.
I martwa wiewi≤rka wskakiwa│a na umar│y ╢wierk.
I w martwych li╢ciach wci▒┐ umiera│ martwy ptak.

Droga, wsp≤lna droga ze strachem i krwi▒
ú▒ka, martwa │▒ka z uderzeniem w twarz
Rzeka, sucha rzeka z pragnieniem i g│odem
Las, ostatni las, ostatni oddech nasz...

Las , majowy las z konwaliami i mchem
Rzeka, zimna rzeka z trzcin▒ i muszl▒ ╢limaka
ú▒ka, ciep│a │▒ka z zawilcem i z sitowiem
Droga, le╢na droga z kolein▒ i korzeniem drzew

A ona ba│a siΩ tak, jak i on siΩ ba│.
A pszczo│a by│a z│ota i niebieski kwiat.
I wiewi≤rka mog│a wskoczyµ na najwy┐sza ga│▒╝.
A ptak m≤g│ lecieµ, jak wysoko chcia│.

Oczy tylko, niepotrzebne rΩce,
jeszcze parΩ chwil, jeszcze tylko krzyk, jeszcze tylko czas
jeszcze ten ptak mo┐e zd▒┐y skoczyµ z ga│Ωzi
ten ptak
a mo┐e nie, a mo┐e nie

a mo┐e tak.....



Kicz

Hamlet i Ofelia odchodz▒ do Rio...
Zapuszczona kotara i zgaszone ╢wiat│a.
Mi│o╢µ? - Nie mi│o╢µ! - to z│oto i wino..!
Krew starta jest ju┐ z ostrza, kurtyna
opad│a...

Maska s│odkiego ksiΩcia, inkrustowana szpada
Le┐▒ noc▒ bez widz≤w, odbijaj▒c promie±...
Wodorosty Ofelii, zapomniana suknia
Os│aniaj▒ gniazdo rodziny trytoniej...
I smutny ksi▒┐Ω w ciszy nie zadaje pyta±.
Zloty dukat na stole - cena za milczenie...?
Nie! - bo czy ╢ni▒c sen, o sen mo┐na pytaµ we ╢nie
Gdy wy╢nione - jest te┐... przebudzenie??

Lecz pod sk≤r▒, miΩ╢niami i pod szpikiem ko╢ci
Pod ostatnim atomem w samym ╢rodku serca
- ju┐ tylko ╢miech Yoricka i │zy Rosencranza ??
......z nasz▒ ma│▒ ufno╢ci▒ -
- bycie -
...szczΩ╢cie Guildensterna...??



-------------------------APHILOMMEN




wyboru wierszy dokona│ Maciej Fali±ski