|
|
| |
SASZA
------ Kim jest Sasza, czyli Robert Tomaszewski? Przede wszystkim wydaje siΩ byµ muzykiem. Przynajmniej jako takiego pozna│em go... dwana╢cie lat temu, kiedy studiuj▒c dorabia│em sobie jako nauczyciel jΩzyka polskiego w gigantycznym molochu edukacyjnym zwanym zespo│em przedszkolno - szkolnym.
------Pewnego dnia zaczepi│a mnie przed wyj╢ciem ze szko│y kilkuosobowa grupa m│odych ludzi, ze stroju i obycia wnosz▒c - punk≤w. Sk≤rzane kurtki, lekko nadgryzione zΩbem czasu (lista ich kolejnych w│a╢cicieli musia│a byµ d│uga), starannie niedba│e fryzury, charakterystyczna wiotko╢µ miΩ╢ni, wszystko to wskazywa│o, ┐e mam do czynienia z ca│kowicie powa┐nym podej╢ciem do form subkulturowych. Nie by│o to tania, wschodnia podr≤bka, tylko naturalnie pielΩgnowana licencja. Kiedy otworzyli usta r≤wnie┐ ich jΩzyk wyda│ mi siΩ stylizowany z du┐a dba│o╢ci▒, redukuj▒c▒ wszelkie staromodne formy gramatyczne, kt≤re narzuca│y okre╢lon▒ budowΩ wypowiedzi i nie zak│ada│y pos│ugiwania siΩ jedynie r≤wnowa┐nikami zda±. Wymienili╢my kilka kwestii i z grubsza zorientowa│em siΩ o co im chodzi. Potrzebowali sali do pr≤b dla swojej rodowodowej kapeli. Dyrektor molochu z w│a╢ciw▒ sobie przebieg│o╢ci▒ obieca│ im, ┐e dostan▒ salΩ w≤wczas, kiedy kt≤ry╢ z nauczycieli zgodzi siΩ towarzyszyµ im podczas pr≤b. Nie s▒dzi│, ┐e znajdzie siΩ kto╢ na tyle g│upi, by siΩ tego podj▒µ. Myli│ siΩ. Wy│uska│em z r≤wnowa┐nik≤w desperack▒ pro╢bΩ i zgodzi│em siΩ. Odt▒d widywali╢my siΩ dwa razy w tygodniu i stopniowo dystans przemieni│ siΩ w zainteresowanie, za┐y│o╢µ, a wreszcie przyja╝±. Na ko±cu tej historii sam sta│em siΩ cz│onkiem kapeli i gra│em w niej przez kilka lat. Ale wr≤µmy do Saszy.
------Tam pod szko│▒ by│ m│odym ch│opakiem z przystrzy┐on▒ fryzur▒ i legitymacj▒ szko│y zawodowej w kieszeni. Dzi╢ ma dyplom wy┐szej uczelni. Towarzyszy│em mu w tej drodze i muszΩ przyznaµ, ┐e jest postaci▒ szczeg≤ln▒. Intryguj▒cy gitarzysta, nie wirtuoz, ale wyrazisty aran┐er i kompozytor. Wokalista, wci▒┐ zmagaj▒cy siΩ z nieco dra┐ni▒c▒ manier▒ prymitywistyczn▒, ale operuj▒cy silnym, wysoko postawionym g│osem rockowym. Tw≤rca oryginalnych tekst≤w piosenek, od punkowych rymowanek pocz▒wszy, na g│Ωboko realistycznych obrazach rzeczywisto╢ci sko±czywszy. Autor dowcipnych rysunk≤w, o kt≤rych otrzymanie swego czasu starali siΩ wszyscy jego znajomi. I wreszcie prozaik, autor niezwyk│ych opowiada± ekshibicjonistycznie wywiedzionych wprost ze swego ┐ycia, gdzie ka┐dy z jego przyjaci≤│ znajdzie siebie, rozpozna sytuacje w kt≤rych bra│ udzia│, ubawi siΩ refleksjami Saszy, ale odnajdzie te┐ dystans, kt≤ry na co dzie± gdzie╢ mu umyka.
------ Sasza siΩ zmienia, to oczywiste. Bolesne wymagania rzeczywisto╢ci i jemu wi▒┐▒ rΩce, wiΩkszo╢µ naturalnej energii ka┐▒ spo┐ytkowaµ na problemy ┐ycia doczesnego, gn▒ karki najbardziej nieugiΩtym. Kiedy kilka tygodni temu przyni≤s│ mi swoje teksty by│ rozdra┐niony i zniecierpliwiony. Nie rzuci│ z w│a╢ciwym sobie smakiem paru ┐art≤w, nie zachichota│ jak zwykle. Zamrucza│ co╢ o braku czasu, u╢cisn▒│ mi rΩkΩ i zaraz znikn▒│ za drzwiami. Ale w swoich opowiadaniach Sasza wci▒┐ jest tym samym rozbrajaj▒co bystrym, rozlu╝nionym, uwik│anym w barwn▒ szaro╢µ dnia ch│opakiem. Dlatego z prawdziwa przyjemno╢ci▒ prezentujΩ Pa±stwu Widzieli╢cie spalon▒ zapa│kΩ? oraz Grass 1.
D.B.-------
|