Wszystko co dobra, jest mile widziane. Dlatego też nie narzekamy na kontynuacje starych, wysłużonych przebojów. Jednym z głośniejszych niegdyś tytułów był Star Control, produkt firmy Accolade. Była to gra łącząca w sobie trochę ze strategii, odrobinę z sag kosmicznych,, ździebko z handlówek, i chyba właśnie to zestawienie trafiło w gusta komputerowych maniaków. Pomysł ze zrobieniem tej ogromnej hybrydy przyjął się tak dobrze, że firma postanowiła wydać aż cztery części gry. W pierwsze trzy mieliśmy już okazję i przyjemność zagrać, a niebawem (pod koniec 1998 roku) będziemy mogli pograć w najmłodsze dziecko z serii. Star Control 4 będzie w głównym stopniu żerowało na sprawdzonych (i przyjętych przez publikę) ideach zawartych u poprzedników. Jedną z podstawowych różnic jest przejście z grafiki 2D w trzeci wymiar. Następną zmianę dostrzeżemy w zwiększeniu złożoności rozgrywki. Gra w dalszym ciągu będzie łączyła elementy strategii i handlówek, jednak w SC4 dochodzi dodatkowo jeden, czysto zręcznościowy element - walki ze statkami wroga (wzorowane na grze Darklight Conflict). Cel gry pozostał niezmieniony. Znów zadaniem gracza jest opanowanie jednej z galaktyk. Oczywiście nie osiągniemy tego bez pomocy. Dostarczą nam jej nasi ziomkowie, czyli przedstawiciele jednej z trzech ras: Precursor (ze swoimi wspaniałymi artefaktami), Dominion (niszczycielską bronią) i New Crux (dobra organizacja rozwoju). Mimo wszystko, z ich pomocą lub bez, nie będzie łatwo podbić wszystkie planety. Na drodze do zwycięstwa stanie nam bowiem 36 innych zadziwiających i niebezpiecznych ras, wytrwałych w walce z nami. Biorąc pod uwagę wszelkie za i przeciw, wychodzi na to, iż minie wiele lat świetlnych zanim pomyślnie ukończymy grę, a i to nie będzie oznaczało koniec zabawy. Opcja multiplayer ma za zadanie przedłużyć żywotność tytułu. Miejmy nadzieję, że to jej się uda.