Jakieś dwa lata temu posiadanie konsoli Sega Saturn było czymś wielkim. Takich gierek jakie były przygotowywane z myślą o niej, właściciele innych sprzętów mogli tylko pozazdrościć. Każdy, kto choć raz zagrał w Virtua Fighter lub Sega Rally zakochiwał się w tej małej, czarnej skrzyneczce, z której miód wyciekał litrami. Kolejne dni panowania Saturna przynosiły kolejne wspaniałe gierki. Jednak w pewnym momencie coś się zepsuło. Saturn popadł w niełaskę. W obliczu klęski, firma Sega postanowiła ratować co tylko się da. Rozpoczęła się era konwersji najlepszych tytułów z Saturna na królującego w tej chwili PeCeta. Jedną z ostatnich gier przekonwertowanych na "blaszaka" są wyścigi pt. Sega Touring Car Championship. W grze do wyboru mamy cztery wspaniałe auta (Mercedes C-Klasa, Alfa Romeo 155 V6T, Toyota Supra Turbo, Opel Calibra V6), którymi przyjdzie nam się ścigać na trzech torach. Na pierwszy rzut oka wydaje się to być śmieszną ilością, aczkolwiek grając z niemało inteligentnym komputerem, minie trochę czasu zanim zdołasz wygrać na wszystkich trasach. Nim jednak przystąpisz do rywalizacji na torze warto zajrzeć do warsztatu, gdzie nie tylko wybierzesz odpowiedni samochód, rodzaj skrzyni biegów, czy wzór lakieru na swojej maszynie, lecz także będziesz mógł właściwie ustawić swój samochód w zależności od wyścigu (opcja ta obejmuje zmiany ciśnienia w oponach, rodzaj opon, wrażliwość hamulców, nacisk na tylną i przednią oś). STCC oferuje wiele trybów rozgrywki: możemy ścigać się z komputerem, z własnym cieniem, z kolegą na split screenie lub też z trzema kolegami grając w sieci tudzież Internecie. Jednak nie wszystko w grze wygląda tak różowo. Jej największą bolączką jest oprawa graficzna, która prezentuje się całkiem -całkiem, lecz nie obsługuje jakichkolwiek akceleratorów (powoduje przez co niesamowitą czkawkę nawet na silnych maszynach typu P200). Cóż można powiedzieć na zakończenie? Jest to gra bardzo trudna do oceny, tak więc jedynym wyjściem jest przekonać się o wszystkim samemu.