 |
Historia:
iemno╢µ i mrok to wszystko co widzΩ...
bicie serca co s│yszΩ...
Ca│e cia│o ogarnia parali┐ na my╢l ,┐e w│a╢nie
idΩ ku przeznaczeniu. Na ostateczne starcie z Panem
Podziemi Diablo...
Nagle w╢r≤d odmΩtu ciszy rozlega siΩ b│ysk i tupot
dziesi▒tek obcych stworze±, kt≤re z wielkim │oskotem
brn▒ do mnie...
Po chwili si│a czarnej magii czyni dzie│o
zniszczenia... Zn≤w jestem sam... Tylko blade ╢wiat│o
pochodni wype│nia zakrwawiony korytarz...
IdΩ dalej i wiem , ┐e kres mojej wyprawy dobiega
ko±ca...
NastΩpna komnata do jakiej wchodzΩ jest ogromna i
zdradliwie piΩkna. Na ╢rodku znajomy znak ogromnych
rozmiar≤w. Rozgl▒dam siΩ pospiesznie i zauwa┐am brak
drugiej pary drzwi i ......o Panie m≤j horda Demon≤w
╢mierci wy│ania siΩ z p≤│mroku , a za nimi ON......
ZaczΩ│o siΩ.......
Rzucam czarami we wszystkie strony, jednocze╢nie
odparowuj▒c ciosy coraz mniej licznej hordy...
Krz...............potΩ┐ne uderzenie zwali│o mnie z
n≤g... Spojrza│em w g≤rΩ i dostrzeg│em go....
Wbi│ we mnie sw≤j wzrok. Czu│em go w ca│ym swoim
ciele...Czarne ╝renice monstrum wydawa│y siΩ tak
piΩkne i niewinne ,i┐ poczu│em ulgΩ......W jednej
chwili zobaczy│em ca│y sw≤j ┐ywot....
Moje serce zadr┐a│o , zobaczy│em matkΩ wraz z ojcem
broni▒cych siΩ przed zaciek│ymi wyznawcami Religii
Mroku , niestety na pr≤┐no... Jako ma│e dziecko
zosta│em przez nich zabrany w kierunku Morza Po│udnia.
Latami zaczyna│em siΩ przyzwyczajaµ i coraz mgli╢ciej
wspomina│em zdarzenie z rodzinnej wioski Tristram , z
wyj▒tkiem bia│ej magii jak▒ ojciec mi przekaza│...
Czu│em jednak pulsuj▒c▒ w moich ┐y│ach krew na
ka┐de to wspomnienie. Tymczasem ju┐ w wieku dojrza│ym
nadszed│ czas na moj▒ naukΩ czarnej
magii...Pocz▒tkowo nie chcia│em o tym s│yszeµ , lecz
poma│u poznawa│em tajne arkany tej sztuki... Z ka┐dym
dniem czu│em siΩ mocniejszy , czu│em jak co╢ siΩ
zmienia we mnie... Nie mog│em spaµ , je╢µ...
Teraz wiem , ┐e to dwa rodzaje magii siΩ ze sob▒
│▒czy│y i wytwarza│a siΩ dziwna wiΩ╝ jej ze mn▒.
Nawet nie by│em ╢wiadom jej olbrzymiej mocy... Co
doprowadzi│o do nieuniknionego do zemsty na tych kt≤rzy
dopu╢cili siΩ mordu na mojej rodzinie. Nie mog│em tego
kontrolowaµ , p│ynΩ│o to jakby z wnΩtrza mojej
duszy...
Nie wiedzia│em co mam pocz▒µ . Postanowi│em wr≤ciµ
do rodzinnej wioski...
BΩd▒c w Kr≤lestwie Wesmarchu dowiedzia│em siΩ , i┐
to w│a╢nie palono wioski ,oraz zabijano ludzi dla Pana
podziemi Diablo...
Mojej zemsty musia│a doznaµ jeszcze jedna
osoba...Wierz▒c w swoj▒ moc , zaszy│em siΩ w
czelu╢ciach podziemi , my╢l▒c tylko o jednym...
Jednak┐e to okaza│o siΩ moj▒ zgub▒ , gdy teraz
le┐Ω poraniony , zupe│nie bez si│ i ociekaj▒cymi
krwi▒ oczami spogl▒dam ku przeznaczeniu... Obla│ mnie
nagle zimny pot , a kszta│ty stawa│y siΩ coraz
bardziej rozmazane i by│o s│ychaµ przera╝liwy okrzyk
Diablo..........................................Nasta│a
g│ucha cisza.................................
Jednak┐e , los czuwa│ nade mn▒. Moj▒ duszΩ
odnale╝li Stra┐nicy Przeznaczenia.... Sta│em siΩ
jednym z nich i czuwam nad waszym przeznaczeniem , gdy┐
wszyscy tworzymy Guardians of Destiny...
|