home
***
CD-ROM
|
disk
|
FTP
|
other
***
search
/
Amiga ACS 1997 #2
/
amigaacscoverdisc
/
amigascene
/
diskmagazines
/
poczytajmimamo
/
8b.dms
/
8b.adf
/
144
/
144
Wrap
Text File
|
1997-01-09
|
8KB
|
230 lines
å2°2"Znamië" - diagnoza.°0å0
Ostatnio do râk wpadîa mi pewna
kaseta, wydana juû dosyê dawno,
ale myôlë, ûe jest to zjawisko, o
którym warto coô napisaê. Mam na
myôli krâûek "Znamië~ znanej
wszystkim kapeli IRA. Nie byîem
zwolennikiem tego zespoîu, sam
preferejë mocniejszâ odmianë
metalowego grania, a juû na pewno
raniîo moje uszy to irowe
pogrywanie precyzyjnie wyliczone
na komercjë. Bo co prezentuje
sobâ ta popularna skâdinâd
kapelka? Kilku chîopców jak
malowanie, dobranych nie
przypadkiem, sprawnych technicznie
jeôli chodzi o grë na
instrumentach, ale tworzâcych
muzykë raczej bezdusznâ. Nie
chodzi mi tu o to, ûe IRA powinna
sië uduchowiê, ale ich kawaîki
(przynajmniej do tej pory) to
melodyjne rockowe pogrywanie -
trochë bardziej drapieûna (chyba
dltego, ûe polska) wersja Bon
Jovi. Idealne dla panienek
spragnionych mocnych, ale zarazem
uczuciowych facetów w skórach i
podartych dûinsach. Zresztâ, o
ile mi wiadomo, to samo powiedziaî
Kuba Pîucisz w którymô z wywiadów.
Chîopcy grali po prostu bez
przekanonia, dla kasy, i myôlë, ûe
nie sprawiaîo im to wielkiej
frajdy. Od samego poczâtku nie
rozumiaîem moich niektórych
klasowych kumpli, którzy z
uwielbieniem wyôpiewywali takie
kawaîki jak "Bierz mnnie" itp.
Nie wiem nawet, co mnie
podkusiîo, ûeby wrzuciê kasetë,
tego zespoîu dla motîochu. A
jednak to zrobiîem. I przeûyîem
coô na ksztaît szoku raczej, niû
miîego zaskoczenia. Pierwsze
akordy gitary zabrzmiaîy i
pomyôlaîem, ûe chyba puôciîem nie
tâ kasetë co trzeba. A jednak
czekam dalej, i chyba kaûdy wie o
co mi chodzi. Pierwszy kawaîek
tytuîowy, to jest w znacznym
stopniu zaprzeczenie tego co IRA
robiîa do tej pory - brak wyraúnej
melodii, ostre, krótkie uderzenia
w struny, ostry, hardcore`owy
wokal, i wreszcie jakieô zupeînie
niekomercyjne piski i sprzëûenia.
Czyli po prostu to, za co kocham
takie kapele jak Pantera i
Biohazard. Dodajâc do tego
jeszcze wysoki poziom technicznego
grania - po prostu zostaîem
wgnieciony w podîogë. Nie z
powodu jednak samej muzyki, bo do
tego jestem przyzwyczajony, ale
dlatego, ûe to gra ta kapela, co
do której nie miaîem juû ûadnych
zîudzeï. Ale jak to czësto bywa
ûycie mnie zaskoczyîo.
Nastëpne numerki na albumie, juû
trochë bardziej przypominajâ dawnâ
Irë, jednak wszyskie sâ naznaczone
tâ ostroôciâ, i chëciâ zmiany
stylu na mocniejszy. Po
niesamowitym wstëpie chîopcy nieco
zwalniajâ i po staremu wprowadzajâ
jakâô melodyjkë, która jednak tym
razem jakoô nie razi, tak jak w
starszych nagraniach. Moûe wynika
to z tego, ûe "Zmieniê Siebie"
zachowuje to ostrzejsze brzmienie
gitar - niby grajâ tak jak kiedyô,
ale caîoôê aranûacji brzmi o wiele
gustowniej, i mniej komercyjnie.
Trzeci numer to "Nie wierzë" -
kolejna niespodzianka. Ten utwór
brzmi jak kawaîki komponowane
przez Piotra Banacha. Takie
wraûenie mija jednak po poîowie
utworu - poczâtkowa melodia
charakterystyczna dla Hey`a
przeradza sië w urokliwy gitarowy
riff, który, daîbym gîowë, wyszedî
z pod palców Darella z Pantery. W
tle pobrzmiewa bardzo hardcorowo -
grunge`owe, przesterowane
pokrzykiwanie wokalisty, a za
chwilë solóweczka, która nie budzi
we mnie ûadnych skojarzeï, ale
bardzo mi sië podoba. Caîy utwór
koïczy sië wyraúnie, i czysto
pobrzmiewajâcym riffem, o którym
juû wspominaîem. Wszystko to
stanowi dziwacznâ, ale pomysîowâ
miszankë, która wywoîuje we mnie
coraz to przyjaúniejsze uczucia co
do Iry. Nastëpny utwór, to
nastrojowa balladka, z trashowym
riffem, smyczkami, i posëpnym,
niskim wokalem. Mimo tych
smyczków (a moûe dziëki nim) z
czystym sumienie stawiam ten utwór
znacznie wyûej ponad "Nothin else
metters". Znowu mamy tutaj jakâô
melodyjkë, ale nie tak
pretensjonalnâ jak dawniej, i
znowu dziëki aranûacji nie jest
tak cholernie denerwujâca.
Ostatni kawaîek na stronie
pierwszej, to "Strach". Ostre
gitary, niestety strona muzyczna
tego utworu momentami mocno
nawiâzuje do starszych produkcji,
i pozostawia duûo do ûyczenia.
Tuszuje to nieco przesterowany
wokal, ale pod koniec wszystko sië
rozchlapuje, i po prostu mi sië
nie podoba. Strona druga startuje
z kawaîkiem "Wojna". Mocno irowy
poczâtek, i ostry, zajebisty,
hardcore`owy refren. Caîoôê jakoô
w moich uszach zbyt do siebie nie
pasuje, trochë zbyt kontrastowe
zestawienie, w sumie najmocnieszâ
stronâ jest wîaônie refren. Ale
ogólnie nie jest úle. Nastëpnie
leci "Skaza". Zaczyna sië fajnym
riffem, a potem na to wchodzi
wokalista z jakimô swoim
podôpiewywaniem. Myôlë, ûe tutaj
znacznie lepiej pasowaîby jakiô
rap, czy coô takiego. Trzeci
utwór to "Zakrapiane spotkanie".
Muzyczka niczym jakieô Elektryczne
Gitary, ale nie ona stanowi istotë
tego kawaîka. Tekst - to jest to,
o co chodzi grajkom. Istny miód,
nic artystycznego, ale bardzo
wymowmny, i cholernie prawdziwy.
Potem mamy "Sîowa". Na tle
pokrëconej melodii wokalu
pogrywajâ sobie grunge`owe
gitarki, wszystko jest bardzo
podobne do Stone Temple Pilots.
Dosyê ôrednie, raczej sië nie
wyróûnia, ale to tylko moje
zdanie, a ja sam nie przepadam za
grunge`m, lubië go tylko w albo
najlepszym (Nirvana), albo w
trochë chorym (Illusion) wydaniu.
No i na koniec chîopcy nam serwujâ
ostrâ póîballadkë w postaci
"Zostaï". Rzecz traktuje o
miîoôci. Piosenki o miîoôci to
przewaûnie kiîa, bo nikt nie umie
o niej naprawdë mówiê, ale tutaj
tekst jest dosyê subtelny, i wcale
nie napiëtnowany idiotycznym
sentymentalizmem. Caîoôê
okraszona bardzo dobrymi, i bardzo
mocnymi riffami, oraz melodiâ,
która jest naprawdë niezîa. Ten
kawaîek naprawdë mi sië podoba, a
jak juû mówiîem nie przepadam za
piosenkami o miîoôci.
Niestety nie sîyszaîem
kompaktowej wersji tego albumu, i
nie wiem, czy sâ tam jakieô bonus
tracki, ale to co jest zawarte na
kasecie w zupeînoôci mi wystarcza,
aby sformuîowaê kilka opinii na
temat nowego image`u muzycznego
Iry. Te nowe muzyczki w sumie sâ
równieû doskonale komercyjnie
wyliczone - ostre, ale melodyjne,
wrëcz przebojowe. Mocniejsze
brzmienie nie przeszkadza aby
utwory stawaîy sië przebojami,
poniewaû wôród ludnoôci moûna
zaobserwowaê (przynajmniej ja
obserwujë) zaostrzenie gustów.
Ale mimo komercyjnego îadunku w
album zostaîo wîoûone trochë
serca, i sîychaê, ûe zespóî po
prostu chciaî nagraê coô od
siebie, a nie ciâgle produkowaê
mdîe ludowe przyôpiewki robiâce
kasë. Jeûeli ktoô do muzyki
podchodzi twardo, i nie lubi
kompromisów, moûe nie polubiê tego
albumu. Ja jako czîowiek z natury
pobîaûliwy znajdujë przyjemnoôê w
sîuchaniu niektórych kawaîków. Za
duûy dla nich plus naleûy na pewno
uznaê, ûe sâ nowoczesne, chociaû z
drugiej strony moûe trochë zbyt
goniâ za modâ i przez to zatracajâ
indywidualizm. Jedno jest pewne -
dzisiaj Ira znajdzie publikë nie
mniejszâ niû kiedyô (moûe nawet
wiëkszâ), ale innego rodzaju. Po
prostu nowe utwory bëdâ zbyt
draûniâce dla uszu niektórych
napalonych panienek. Ale przecieû
kasa i tak sië robi, nie? I o to
chodzi. I to nie jest ûadna
pierdolona ironia, tylko tak jest,
ûe wszystkim chodzi o forsë, tylko
niektórzy sâ trochë bardziej
wkurwieni na resztë ôwiata.
å1Z powaûaniem:
å2Misha/Armagedon&Geneticå0