home
***
CD-ROM
|
disk
|
FTP
|
other
***
search
/
Amiga ACS 1997 #2
/
amigaacscoverdisc
/
amigascene
/
diskmagazines
/
polandb
/
1.dms
/
1.adf
/
POLAND_B
/
27
< prev
next >
Wrap
Text File
|
1990-11-04
|
5KB
|
98 lines
---------------------------------------------------
Love story, czyli co zrobi z ustrzelon zwierzyn.
---------------------------------------------------
Jeeli nie przeczytae Hunt for Girls, to zr b to, bo nie bdziesz w
temacie.
Autor nie jest specjalist w zabawianiu pci piknej i nie zamierza
si rozwodzi (z adn z nich i...) nad sposobami uywania jednego z
najwikszych wynalazk w ludzkoci (na pocztku by chaos, a dopiero p niej
wymylono czajnik z gwizdkiem). Chciaby jednak przytoczy romantyczn i
od dechy do dechy wyssan z palca histeri miosn. No to poczytajcie:
Kiedy zobaczy j pierwszy raz, serce drgno mu mocniej i stano
gdzie w okolicach lepej kiszki. `Ta, albo kada inna` - pomyla,
chciwie patrzc na jej krzywe, pokryte piegami kopytka.
Staa samotna, wr d fal mierdzcego NaCl jeziora na zbutwiaej
kadce z mn stwem wystajcych i zardzewiaych gwodzi. Patrzya w dal na
nadchodzc burz, wsuchiwaa si w odgosy pierwszych przelatujcych
piorun w kulistych i subtelnie dubaa w swoim orlim nosku palcem
wskazujcym lewej nogi.
Zbliy si do niej na paluszkach... TRRRACH!!! (przecie pisaem,
e kadka jest nie pierwszej modoci, m g baran uwaa!). Oboje wpadli
do niekrystalicznie czystej wody. Ona pierwsza stana na r wne (???)
nogi. Gdy dzich poszed w jej lady, ona rozbawiona jego kretysk gb i
oczytanym wygldem wybucha (i tyle j widzieli?) jake miym dla ucha
miechem: `HU!HA!HI!HUJ!HE!HA!HI!`. Ale ten si mieje, kto si mieje
ostatni. W czasie demonstracji porwanych strun gosowych wpada jej do
jeziora sztuczna szczka (pamitka rodzinna). Biedne dziewcz zaamao
swoje (dwie lewe) graby i zakao: `O ja niessscccsna!!!`. No! Ale od
czego s mczyni?
dzichu byskawicznie wzi rozbieg i skoczy w odcha wodn, walc
z baki w zardzewiae puszki i butelki po Polish Vodka, pozostawione na
dnie przez niedzielnych wdkarzy. W oczach mu pociemniao, co stano w
gardle. Poczu, e jakie monstrum cignie go za wosy na powiechni.
Pr bowa nawet stawia op r, ale to co byo silne jak cyklop.
...
Otworzy zezowate oczy.
Ujrza pochylon nad sob krzyw gb dziewczyny. Jednym ruchem
podniosa go do g ry i pocaowaa namitnie, wycigajc r wnoczenie
jzykiem sztuczn szczk. Poczu ogromn ulg w przeyku.
- Dzidka jestem - powiedziaa poprawiajc ukad zb w.
- , , , ... - zacz
- Acha! Zimno Ci! - zawoaa radonie - zaraz si rozgrzejemy!
Uja go delikatnie za do. TRRRACH!!! Chopak pad blady z
wraenia. Strasznie jej to zaimponowao. Taki wraliwy!!! Uczuciowy!!!
- Te! Kole! No co jest? - zapytaa agodnie.
- Aaaaaaaaaa!!! - odpowiedzia.
- Nie pkaj stary. Jak jeszcze nie ciupciae, to ja ci naucz.
Chcesz?
A kto by nie chcia. Dlatego nasz drogi dzichu, nie w ciemi bity
jeszcze goniej odpowiedzia:
- AAAAAAAAAA!!!!!!!!
- Tak te mylaam - rzeka zadowolona Dzidka - chodmy!
- AAAAAAAAAA!!!!!!!!
- No wstawaj! Co jest?!!! Ocho troch! Przesta si podnieca,
bo spartolisz robot! Tu si liczy tylko zimna krew - instruowaa
Dzidka.
- AAAAAAAAAA!!!!!!!!
- Jak pragn przekwitn, ty mi zaczynasz dziaa na nerwy! -
warkna czerwienic si jak indyk po nieudanym stosunku - Na szczcie mam
swoje wypr bowane metody na takich napalonych goci. Ech! Wszyscy tacy
sami! Ogiery, cholera jasna, a jak przyjdzie co do czego, to nie pamita
jeden z drugim jak si nazywa.
- AAAAAAAAAA!!!!!!!!
- Widz, e trzeba jednak zastosowa wariant B2. - wymamrotaa
podnoszc dzicha lew rk i walc go kilkakrotnie praw w mord.
- (cisza) - dzich ju nie potakuje
- No co lepiej ci? - zapytaa z trosk w gosie, z gracj wycierajc
brudn chustk do nosa cz m zgu, kt ra wydostaa si uchem na zewntrz.
Cisza.
- Czy ty od dawna miewasz te wytryski przez ucho? - kontyuowaa z
podnieceniem.
Cisza.
- Co? Sam to sobie ulye, a biedna dziewczyna zostaje ze swoimi
potrzebami na lodzie (gdzie ona ma oczy? trawy od lodu nie odr ni).
CISZA.
- Tak! Wykoystae mnie i teraz masz to wszystko w nosie? -
wychrypiaa - No to si pocauj w dup!!! Takich jak ty, to ja mam
tuziny!!!
Odesza z dumnie podniesion gow, walc bem w nadbrzene wieby.
Zapada zmierzch, a dzichu lea, lea, lea...
EPILOG
------
Mewy nie narzekay tego dnia na brak poywienia nad brzegami jeziora.
HUDINSKY