home
***
CD-ROM
|
disk
|
FTP
|
other
***
search
/
Amiga MA Magazine 1997 #3
/
amigamamagazinepolishissue03-1
/
ma_1995
/
01
/
ami032.txt
< prev
next >
Wrap
Text File
|
1997-04-06
|
5KB
|
96 lines
WSZYSCY JEDZIEMY...
<lead> Od pewnego czasu drëczy mnie pewna myôl: dlaczego tak
zwana "polska scena" stoi caîy czas w miejscu i drepcze w kóîko,
nie ruszajâc sië naprzód. Zauwaûcie, ûe jesteômy (scena) w koïcu
tylko grupâ amatorów. Jasne, ûe ci amatorzy, bywajâ czasami
naprawdë dobrzy, czasem i lepsi od pseudozawodowców, ale co z
tego?
<a> Miklesz/Damage
<txt> W o ileû lepszej sytuacji sâ na przykîad ludzie zajmujâcy
sië programowaniem, grafikâ czy muzykâ na innych komputerach
(powiedzmy prosto z mostu, na blaszanych). W tamtym ôwiecie,
nawet jeûeli jesteô cieïki, to i tak wszystkie kursy i studia,
zrobiâ z Ciebie, moûe nie geniusza, ale wyuczonâ miernotë, która
jednak swoje parënaôcie baniek w byle firmie co miesiâc dostanie.
Staniesz sië ograniczonâ maszynkâ do wykonywania okreôlonych
operacji, ale bëdziesz miaî kasë. A co ma powiedzieê amigowiec?
...Koderzy. Zacznë od nich, gdyû sam mam czelnoôê zaliczaê siebie
do tej grupy ludzi. Wiëkszoôê koderów zdobyîa swojâ wiedzë
metodami absolutnie amatorskimi, lecz mimo wszystko i tak sâ oni
w najlepszej sytuacji. Klasyczny niebieskoklapkowiec ma do
dyspozycji informatyka w szkole, który choê sam jest zazwyczaj
"cieniasem" i jakby miaî Amigë i kodowaî, to z takâ wiedzâ nie
zîoûyîby nawet intra, lecz za to moûe dowolnego delikwenta
wypromowaê, podesîaê do specjalisty, wciâgnâê go w olimpiadë,
itd. Póúniej na chëtnego wiedzy pecetycznej osobnika, czekajâ
studia informatyczne i praca w firmie, gdzie bëdzie pisaî kolejny
program do ksiëgowoôci w kliperze, lub jak jest bardziej ambitny,
to jakiô arkusz lub bazë danych dla pîac przedsiëbiorstwa.
Gdzie w tym ôwiecie moûe sië znaleúê amigowy koder, który
zazwyczaj zna swój komputer od podszewki i jakby miaî motyw
(czytaj: ktoô by mu zapîaciî), to pisaîby programy zginajâce w
póî wszystkich "blaszanych". Sam w tym momencie wybieram sië na
studia i juû wiem, ûe w najlepszym wypadku bëdë pisaî kolejne
programy w Pascalu lub C, do obliczania czegoô, lub tworzyî
skomplikowane algorytmy, których i tak w ûyciu nie zastosujë.
Natomiast caîa moja wiedza o Amidze pójdzie w gwizdek, tylko
dlatego, ûe jest ona po prostu NIEPRZYDATNA i NIEPOÛÂDANA w
pecetowym ôwiecie. Koder moûe, owszem, ûyê z pisania gier lub
uûytków, lecz ilu z nich jest w stanie otworzyê prawdziwâ,
stojâcâ na jakimô poziomie, firmë? I na pewno nikt mu w tym nie
pomoûe, bo pecetyczni nie majâ w tym ûadnego interesu, a amigowcy
i tak dalej bëdâ ciupaê w gierki, bâdú to "jaraê" sië nowymi
demkami, a nie pomyôlâ, ûe ktoô je musi przecieû pisaê. Scena
jest OK, friendship rulez i tak dalej, ale w pewnym momencie
trzeba bëdzie z czegoô ûyê. I co wtedy?
...Grafik. Ten jest jeszcze w miarë przyzwoitej sytuacji. Nie ma
on szans na zaîoûenie firmy piszâcej gry lub programy uûytkowe,
jak koder, lecz zawsze moûe przecieû poszukaê pracy w jakiejô
stacji telewizyjnej. Oczywiôcie "fory" majâ tu ray-tracerzy. Lecz
dlaczego blaszanych uczâ, jak obsîugiwaê Corela, a nas nikt nie
nauczy, NASZYCH programów. Do tego dochodzi jeszcze przekonanie
pecetologów (wynikajâce z kompleksu, ûe PC nadaje sië do
wszystkiego. Ostatnio przeczytaîem artykuî "blaszanego", w którym
udowadniaî on, ûe multimedia to albo pecet, tyle ûe za parë lat,
bo na razie jest zbyt wolny, albo drogie stacje robocze i
graficzne. A gdzie Amiga? Wôród konsol do gier i liczydeî...
...Muzyk. Scenowi muzycy majâ juû kompletnie "przechlapane". Ani
nie majâ zbyt wielkiej szansy na pisanie muzyki za pieniâdze,
chyba ûe do gier, ani teû firma Commodore nie rozpieszcza ich
czterema kanaîami po osiem bitów. I o ile w wypadku grafika liczy
sië przede wszystkim talent, to muzyk, aby pisaî muzykë zgodnie z
jakimiô reguîami, musi mieê sporâ wiedzë. Bez porzâdnych
instrumentów klawiszowych moûe najwyûej wykorzystywaê sample z
innych utworów, a pograê moûe sobie ewentualnie na drumli.
Pociesza mnie jedynie to, ûe przynajmniej swapper byê moûe znajdzie
pracë na poczcie... Za póîtora baïki miesiëcznie -- akurat starczy na
paczkë dysków.
Kiedy tak piszë ten tekst, to robi mi sië coraz smutniej, bo
jakoô nie widzë moûliwoôci wyjôcia z tego doîka i wiem, ûe kiedyô
trzeba bëdzie poûegnaê sië z Amigâ i kupiê z obrzydzeniem i ze
îzami w oczach blaszanego. Im dalej zagîëbiam sië w scenë, tym
bardziej czarno jâ widzë. Jeûeli ktoô bëdzie chciaî wyraziê swojâ
wîasnâ opinië lub przedstawiê jakiô sposób na wyzwolenie sië z
amatorszczyzny, to bëdë mu wdziëczny.
Kiedy spojrzeê na ôwiat peceta lub jabîuszka, widaê wspaniaîâ
organizacjë, wysokâ kulturë oferowanych produktów i peîny serwis,
w razie kîopotów. I choêby sprzedawany program byî totalnym
shitem (a tak jest w 95 procentach wypadków), to i tak reklama
zrobi swoje! Natomiast, co my robimy, aby sytuacjë zmieniê?
Gryziemy sië, ûe X zrobiî to, a Y tamto, zamiast wziâê sië "do
kupy". Ludzie! Pomyôlmy i spróbujmy jakoô uprofesjonalniê naszâ
wspaniaîâ robotë. Dlaczego walczymy ze sobâ? Przecieû "Wszyscy
jedziemy na tym samym wózku"...