home
***
CD-ROM
|
disk
|
FTP
|
other
***
search
/
Amiga MA Magazine 1997 #3
/
amigamamagazinepolishissue03-1
/
ma_1995
/
04
/
amiwstep.txt
< prev
next >
Wrap
Text File
|
1997-04-06
|
4KB
|
91 lines
ORÎY DO BOJU!
Pewni zapaleni turyôci udali sië onegdaj na wycieczkë górskâ w
okolice Czorsztyna i zauwaûyli ûe w miejscu znanej im uroczej doliny
znajduje sië doôê potëûne jezioro. Zaintrygowani tym faktem
zapytali siedzâcâ nad brzegiem jeziora zapîakanâ gaúdzinë, co teû
takiego sië staîo?
- Îo Jezusicku, toz to wzieli i tyn coîy zbiurnik napeînili, a
nos ciepnyli do betunowych bunkrów (gaúdzina miaîa na myôli
zapewne tak zwane Nowe Maniowy)
Turyôci oswoili sië z widokiem, lecz zaintrygowaî ich poruszajâcy
sië po gîadkiej tafli w të i z powrotem góralski kapelusz z
muszelkami. A to co?
- Panocku, to jest mój gupi chop. On mówi, ze mo tyn coîy
zbiurnik w rzyci, i dalej bendzie îoroî.
Anegdota ta doskonale pasuje do obecnej sytuacji. Wbrew
przypuszczeniom gazda wcale nie byî taki gîupi. Wiedziaî, ûe bez
wzglëdu na to co sië stanie -- i tak bëdzie musiaî wykonaê swojâ robotë.
Wstëpniak ten z koniecznoôci piszë przed targami CeBIT, na
których ma wszystko sië rozstrzygnâê. Róûni czarnowidze krakajâ,
ûe juû sië rozstrzygnëîo wczeôniej. Byê moûe majâ racjë, niemniej
stwierdziîem, ûe tak jak góral z otwierajâcej wstëpniak
przypowieôci -- naleûy przestaê sië przejmowaê i dalej robiê
swoje. Bo wîaôciwie czy jest sens traciê nerwy na przejmowanie
sië najróûniejszymi róûne sprzecznymi plotkami?
Najstarsi górale (przepraszam dotkniëtych tym porównaniem
wiernych Czytelników) pamiëtajâ zapewne ûe we wstëpniaku do
pierwszego numeru Amigi znalazîa sië informacja o zaprzestaniu
produkcji A500. No i co? Poczciwa piëêsetka nadal trzyma sië,
przynajmniej u nas, bardzo dobrze i nadal do jej krwiobiegu
dostarczane sâ ôwieûe soki (chciaîem powiedzieê programy, a nawet
i sprzët). A przecieû minëîo od tego czasu ponad dwa i póî roku.
Cóû z tego, ûe najbardziej pazerni, i najmniej odporni nerwowo,
wykruszajâ sië? Na ich miejsce przychodzâ nowi, nie
gorsi. I to w sytuacji, gdy nadal wszystko jest zawieszone.
Oczywiôcie nie ma powodów, aby podskakiwaê do góry z radoôci,
niemniej nie naleûy takûe upadaê na duchu.
Tymczasem "stawka wiëksza niû ûycie" (Bruner, ty ôwinio - rulez!)
powoli dobiega koïca. Pan Pleasance twierdzi, ûe pod koniec
grudnia wpîaciî pieniâdze, czëôê likwidatorów to potwierdza,
konkurencja zaô i reszta likwidatorów -- zaprzecza. Jedno jest
pewne. Jak pokazujâ liczne przykîady z dalszej, bliûszej i
najbliûszej przeszîoôci -- stan zawieszenia -- bez wzglëdu na
to, co róûni szaleni ludzie nabrojâ nie moûe trwaê wiecznie.
Dlzczego to jednak trwa tak dîugo? Nie wiecie? To proste.
Prawnicy wynajdujâ bowiem najróûniejsze przeszkody formalne by
wszystko trwaîo jak najdîuûej -- bo wówczas wezmâ wiëcej
pieniëdzy.
Bez wzglëdu na to co sië stanie -- nie naleûy jednak przejmowaê
sië szaleïcami i robiê swoje. Zgodnie z tym, co napisaîem --
redakcja Magazynu AMIGA bëdzie walczyê do koïca. Mam nadziejë ûe
w tym pomogâ nam nasi wierni Czytelnicy, którzy w nas nie
zwâtpiâ. A jeôli sytuacja spowoduje , ûe Wydawnictwo LUPUS
postanowi podziëkowaê za wspóîpracë -- zejdziemy do podziemia.
Wspomogâ nas w tym bracia ze Wschodu, którzy nie oglâdajâc sië na
"ustawy o prawie..." juû od pewnego czasu wziëli w swoje rëce
chaîupniczâ produkcjë Amig, w tym takûe z ukîadami AGA (to wcale nie kawaî
primaaprilisowy).
Jak pokazujâ ostatnie zagrywki polityczne (choêby na froncie pod
tytuîem: Na ZSL "Nie ma mocnych"...chyba ûe sië znajdâ) --
wszystko jest moûliwe. Takûe i w dziedzinie Amigi, gdzie
podjazdowe walki miëdzy p. Pleasance, a p. Amorem do zîudzenia
przypominajâ polskie qui pro quo z poîowy lutego. Nie naleûy
zatem traciê nadziei, o której tylko ludzie bezdennie gîupi mawiajâ
ûe jest ich matkâ.
Nie jest teû niestety kawaîem podwyûka ceny Magazynu AMIGA.
Trzymaliômy sië dîuûej niû jakakolwiek inna polska gazeta -- od
paúdziernika 1993. Mam nadziejë, ûe ten niewielki wzrost ceny
udaîo nam sië zrekompensowaê. A czym? Obejrzyjcie dokîadnie numer
(nie musicie w tym celu nawet go czytaê).
P.S. W zwiâzku z powagâ sytuacji postanowiliômy, ûe w tym roku
numer kwietniowy bëdzie ômiertelnie powaûny. Jedyny kawaî
primaaprilisowy zamierza zrobiê Wam (i nam teû) drukarnia
twierdzâc, ûe numer kwietniowy "na pewno" zostanie wydrukowany z
poczâtkiem miesiâca. Poûyjemy -- zobaczymy.
Marek Pampuch