home
***
CD-ROM
|
disk
|
FTP
|
other
***
search
/
Amiga MA Magazine 1997 #3
/
amigamamagazinepolishissue03-1
/
ma_1995
/
12
/
amiwstep.txt
< prev
Wrap
Text File
|
1997-04-07
|
5KB
|
94 lines
UCZUCIA MIESZANE
<txt>Koniec roku sprzyja podsumowaniom. Powinienem zatem
spróbowaê oceniê mijajâcy, 1995, rok. Muszë przyznaê, ûe zabieram
sië do tego z obawâ, bo targajâ mnâ sprzeczne uczucia.
Ktoô mógîby zapytaê: "dlaczego, kiedy wszystko juû bëdzie z
górki, przyszîoôê Amigi jest znana i rysuje sië nie najgorzej?".
Wîaônie. Powinienem sië cieszyê z tego, ûe znacznie wiëksza i
stabilniejsza firma od Commodore zajëîa sië naszâ ukochanâ
Amisiâ, ale co o tym sâdziê, gdy widzë, ûe komputery zjawiajâ sië
póúniej niû zapowiedziano, sâ prawie dwukrotnie droûsze niû
podawano, a kampania marketingowa jest tragiczna. (Sam pan
Tyszczenko powiedziaî, ûe kampania ruszy w 1996 roku. Oby to nie
byîo za póúno.) Na dodatek, poza jednym wyjâtkiem, nie wiadomo,
gdzie Amigi moûna kupiê. Nie przemawia mi do rozumu hasîo "pytaj
u lokalnych dystrybutorów". Skâd bowiem ktoô, zamierzajâcy kupiê
Amigë, ma wiedzieê, gdzie jest coô takiego? Zbulwersowaîo mnie
ponadto ogîoszenie jednego z takich "lokalnych dystybutorów" na
Ôlâsku: "detal 1500 zî, hurt 1232 zî". Tu juû nawet powiedzonko
"nóû sië w kieszeni otwiera" to zbyt maîo. Producent zarabia na
jednej Amidze 120 DM, a czwarty poôrednik 155 marek. I to w
chwili, gdy ceny blaszaków spadajâ. "Skandal" to za delikatne
sîowo!
Ktoô mógîby zapytaê: "dlaczego, skoro Magazynowi AMIGA udaîo sië
'wykosiê' konkurencjë?". Wîaônie. Powinienem sië cieszyê z tego,
ûe nasza gazeta jako jedyna (wydaï okazjonalnych nie liczë)
utrzymaîa sië na polskim rynku amigowskim, ale wbrew pozorom --
to nie my ich "wykosiliômy", lecz "wykosili sië" sami, po drugie
zaô (takûe wbrew pozorom), ûycie redaktora gazety bez konkurencji
jest znacznie trudniejsze niû wówczas, gdyby ta konkurencja
istniaîa. Upadajâc "Amigowiec" i "C&A" wytrâciîy mi z rëki
najpotëûniejszy argument, jaki dotâd mogîem stosowaê w rozmowach
z Wydawcâ. To widaê, sîychaê i czuê.
Ktoô mógîby zapytaê: "dlaczego, skoro szopkë wyborczâ mamy juû
poza sobâ i naród wybraî sobie prezydenta?". Wîaônie. Wybraî
sobie, a nie mnie. Wbrew temu, co o mnie piszâ w listach
nawiedzeni PPS-owcy i olszewicy -- nie odpowiadaî mi ûaden z
kandydatów na prezydenta, bo wszyscy (poza nielicznymi) w trakcie
tzw. kampanii udowodnili, ûe chodzi im tylko o waadzë, sîawë i
pieniâdze -- a nie o Polskë. Naród zaô poszedî (jak zwykle) na
lep obietnic, które (jak zwykle) nie bëdâ speînione. Aby zapobiec
kolejnej lawinie nawiedzonych listów, wszystkich ciekawskich
informujë, ûe, podobnie jak piëê lat temu, w drugiej turze nie
gîosowaîem.
Ktoô mógîby zapytaê "dlaczego, skoro mimo takiego 'zachwiania'
Amiga ma nadal wyjâtkowo liczne grono fanatycznych zwolenników?".
Wîaônie. Powinienem sië cieszyê z tego, ûe zostaliôcie, Drodzy
Czytelnicy, przy Amidze. Gdyby podobne jak u CBM bankructwo
zdarzyîo sië w ôwiecie kloniarzy czy makowców, juû dziô
moglibyômy zakrzyknâê "Amiga rulez ALONE!". Powinienem sië
cieszyê z tego, ûe przy Amidze pozostali ci, którzy juû wkrótce
bëdâ wpîywaê na polskâ informatykë w stopniu decydujâcym. Tak,
tylko, ûe bëdâ wpîywaê na niâ na blaszakach. Mimo staraï nie
udaîo sië nam (tak jak to udaîo sië kolegom z niemieckiej AMIGA
Magazin) stworzyê profesjonalnego lub choêby póîprofesjonalnego
rynku Amigi. Oni to zrobili w ciâgu czterech lat. A my co?
Ôrodowisko amigowskie ûre sië w dalszym ciâgu, i to nawet mocniej
niû te cztery lata temu. Póî biedy, gdyby dotyczyîo to jedynie
scenowych fanatyków. Niestety, wykaïczajâ sië takûe ci, którzy
tego absolutnie nie powinni robiê -- w tym firmy, nierzadko
podpadajâc pod paragrafy o nieuczciwej konkurencji. Na ich
szczëôcie -- maîo to kogo (poza nami) obchodzi. Niemniej, aby
przewróciê do góry nogami caîy "rynek" amigowski, wystarczy
bardzo niewiele. Nawet jeden artykuî w MA. To, ûe jest tak, jak
jest, uwaûam za swojâ najwiëkszâ poraûkë.
Ktoô mógîby zapytaê: "dlaczego, skoro od stycznia Magazyn AMIGA
juû piâty rok bëdzie obecny na prasowym rynku?". Wîaônie.
Powinienem sië cieszyê z tego, ûe tak dîugo Czytelnicy i
Reklamodawcy utrzymujâ nas na powierzchni, niemniej miniony rok
kosztowaî mnie tyle stresów, ûe zastanawiaîem sië nad zmianâ
pracy na spokojniejszâ. Uznaîem jednak, ûe winien Wam jestem,
Czytelnicy, to, aby byê z Wami aû do koïca. Bez wzglëdu na to
kiedy ten koniec nastâpi i jaki bëdzie.
Skoro sië juû wyûaliîem, mogë powiedzieê, ûe przynajmniej z
Magazynem AMIGA wcale nie jest tak úle, jakby wynikaîo z
dotychczasowej lektury, i nastëpny rok, 1996, bëdzie lepszy
(choêby ze wzglëdu na to, ûe jest "parzysty").
A zatem w imieniu redakcji skîadam wszystkim wiernym Czytelnikom
oraz wiernym Reklamodawcom ûyczenia spokojnych (i sytych) Ôwiât,
a takûe wszystkiego najlepszego w nadchodzâcym roku. Ûyczë Wam
takûe, abyôcie w 1996 roku nie musieli czytaê tak posëpnych
wstëpniaków.
Marek Pampuch