Info o nas
Histria pamiętnego dnia 10 lipca '99

Pamiętnego dnia 10 lipca 99 Alien Riders udało się z Czarnocina do Międzywodzia, gdyż wiało 5B z północnego-wschodu, w związku z czym nie wiało nad czarnocińskim brzegiem. Ja osobiście do Międzywodzia dotarłem dopiero na 15:00, niezwłocznie rozłożyłem sprzęt i zwodowałem się. Cała reszta, która siedziała tam już od rana była trochę zmęczona i siedziała na brzegu. Po jakiejś pół godziny pływania dołączył do mnie Karol z Death'em, lecz szybko zeszli z powrotem na brzeg - przynajmniej tak mi się wydawało. Po następnych dwudziestu minutach pływania, gdy akurat byłem przy brzegu zawołał mnie tata Karola i powiedział żebym popłyną dalej rozejrzeć się za Karolem, bo nie mogą go wypatrzyć od 15 minut. Pomknąłem w morze, a wraz ze mną na poszukiwania udali się Death i Michaś. Nigdzie nie było widać Karlosa. Tata Karola już dobrze spanikowany udał się do ratowników, aby ci wezwali łodzie ratunkowe, lecz oznajmiono mu że przy tym wietrze żadna łódź nie wyjdzie w morze. Na poszukiwania miały ruszyć dwa statki i helikopter [zaczyna się robić ciekawie]. Do tego czasu zdążyłem już wyjść z wody i udałem się z ojcem Karola w stronę Międzyzdrojów poszukać go dalej. Po trzech kilometrach za Międzywodziem wbiliśmy się na plaże i wypatrujemy śladu Karola na wodzie, dostrzegliśmy jego deskę unoszącą się na fali, lecz z tej odległości nie było widać czy trzyma się tej deski czy ona tylko dryfuje na fali. Po pół godzinie dostaliśmy telefon że Karol żyje i jest już na brzegu. Gdy dotarliśmy na miejsce okazało się że przyczyną zaginięcia była awaria jego sprzętu. Z tego co mówił pękła mu paleta i żagiel odłączył się od deski, a ta rozpędzona pomknęła z falą. W tym momencie Karol próbował odzyskać swój sprzęt, kamizelkę podczepił do żagla, a sam popłynął za deską, lecz zorientował się że deski nie dogoni, a żagiel który zostawił z kamizelką też jest daleko. Dopłynął do swojego convertigo i holując go jedną ręką po 1,5h dotarł do brzegu. Piechotą doszedł wraz z żaglem do miejsca w którym byliśmy rozbici. W ten to sposób Karol otarł się o śmierć, gdyż jak tak płynął z tym żaglem jago ręce coraz bardziej marzły, a i on sam wykonywał coraz bardziej powolne ruchy.

Żeby było tego mało, tego samego dnia jakiś czas wcześniej Karol pływając złamał statecznik. Musiał kombinując z trapezem przymocowanym do starpów, dopłynąć do brzegu. To był znak że tego dnia powinien zakończyć pływanie, lecz kto mógł wiedzieć że tak się to skończy.

Teraz jedynie biedny Karolek może czekać na rachunek jaki dostanie pocztą za akcję ratowniczą, gdyż helikopter który miał go szukać zdążył wystartował. Także jeżeli ktoś widział lub komuś obiło się o uszy o desce (F2 Ride 277 z załataną dziurą w pokładzie) znalezionej na plaży to niech da znać pod numer 0501493422 (dla znalazcy nagroda).

Jak powiedziała moja mama z morzem nie ma żartów, to jest żywioł.

Bogo

Karol - ostatnie zdjęcia Ride'a


Międzywodzie


Karol po złamaniu statecznika



Historia Karola znalazła swoje odbicie w szczecińskiej gazecie
E-mail us!Do góryStrona główna Web designed by Bogo