![]() |
![]() |
||||
Temat
miesiąca
Spis artykułów Archiwum Kontakty Informacje Strona główna Poczta do redakcji
|
![]() |
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać o znaczeniu historii. To właśnie jej znajomość pozwala nam uczyć się z błędów poprzedników i wykorzystywać ich osiągnięcia. Jednym z działów historii jest historia systemów ekonomicznych. Poznanie mechanizmów i skutków ich działania jest - być może - ważniejsze od znajomośći historycznych dat i faktów, które miały miejsce w dziejach świata. Jednak ludzie kształtujący dzisiaj system ekonomiczny w Polsce bardzo często mają krótką i wybiórczą pamięć, zapominają lub nie chcą pamiętać o wielu rzeczach, które mają duży wpływ na życie w naszym kraju. Jedną z nich jest własność prywatna. W XIX wieku wykrystalizowały się poglądy zwane potocznie lewicowymi, które zaczęły deprecjonować znaczenie własności w gospodarce. Jeden z najbardziej znanych socjalistów - Karol Marks, zasugerował nawet, że własność prywatna jest źródłem wszelkiego zła na świecie i jej likwidacja przyczyni się do polepszenia doli wszystkich ciężko pracujących ludzi. Jego poglądy realizowano prawie przez cały XX wiek. Skutków zastosowania tej teorii nie trzeba chyba nikomu pokazywać. Znamy je z własnego doświadczenia. Można tylko zadać pytanie - czy Marks i jego zwolennicy nie znali przykładów z przeszłości pokazujących, że system przez nich wymyślony nie może działać? Jeżeli choćby trochę zagłębiliby się w historię, to mogliby tam znaleźć przykłady nawet w tak młodym kraju jak Stany Zjednoczone. Historia Stanów Zjednoczonych zaczyna się 1 sierpnia 1620 roku, kiedy to do brzegów Nowej Anglii (gdzieś w okolicach dzisiejszego Bostonu) przybił żaglowiec Mayflower, wiozący m.in. czterdziestoosobową grupę ludzi uciekających przed prześladowaniami religijnymi w Anglii, szukającymi w Nowym Świecie miejsca, gdzie mogliby osiąść i wyznawać swoje wierzenia i poglądy. Ich przywódcą był Wiliam Bradford. Gdy po długiej i męczącej podróży przybyli do Ameryki, nie mieli niczego. Wszystko zaczynali od początku. Postanowili także, zgodnie ze swymi przekonaniami religijnymi, że powinni mieć wszystko wspólne. Realizując swoje zamiary we wspólnocie, którą założyli, zlikwidowali więc własność prywatną: wszyscy mieli pracować dla dobra wszystkich, wszyscy mieli być równi i wszystko miało być dzielone po równo. Każdy miał pracować tak samo wydajnie i otrzymywać odpowiednio równą część zarobków. Można by system ten nazwać skrajnym egalitaryzmem. Celem takiego postępowania miało być przeżycie w bardzo trudnych warunkch i zapewnienie wszystkim godziwych warunków bytu. Mimo najszczerszych chęci skutki takiego postępowania okazały się odwrotne od zamierzonych. Zamiast oczekiwanego dobrobytu i bezpieczeństwa - podczas pierwszej amerykańskiej zimy połowa ludzi przybyłych na pokładzie Mayflower zmarła z głodu, chorób i wycieńczenia. Gdyby nie pomoc mieszkających w pobliżu Indian, którzy w krytycznej chwili przyszli z pomocą, to zapewne zginęliby wszyscy. Jednym słowem, ku zdziwieniu samego Bradforda, przyjęty przez niego system ekonomiczny nie sprawdził się. Na długo przed Marksem on i jego ludzie odkryli i sprawdzili na sobie coś, co dzisiaj nazwalibyśmy socjalizmem czy komunizmem. Jednak na tym nie kończy się opisywana historia. Bradford, widząc opłakane skutki, jakie przyniosła likwidacja własności prywatnej - przywrócił ją, całkowicie rezygnując z poprzedniego systemu. Od tej pory każdy pracował na swoje własne utrzymanie. Każda rodzina sprzedawała na wolnym rynku wyprodukowane na swoim polu nadwyżki, bardzo szybko zaczęto wytwarzać więcej żywności niż jej zjadano. Handel z Indianami, a także eksport nadwyżek do Anglii, pozwolił im szybko się wzbogacić i spłacić długi zaciągnięte przed podróżą. Ich sukces stał się głóśny w starej Europie. Do Ameryki zaczęły napływać dziesiątki i setki tysięcy osadników, którzy dali początek dzisiejszemu narodowi amerykańskiemu. Warto przy tej okazji zastanowić się, dlaczego system ekonomiczny bez własności prywatnej nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Może jego twórca popełnił jakiś błąd (czyli coś, co dzisiaj moglibyśmy nazwać „wypaczeniem socjalizmu”), a dzisiejsi jego naśladowcy już go nie popełniają po kolejnej reformie systemu? Jak pokazuje historia, Bradford zrozumiał swój błąd i nie próbował „zreformować” tego systemu, ale całkowicie go odrzucił. Powód, dla którego tak uczynił, opisał w swoich wspomnieniach. Bardzo słusznie w nich zauważa, że ludzie najzdolniejsi i najbardziej pracowici nie byli pobudzani do lepszej i wydajniejszej pracy. Przy braku własności i równym podziale dóbr bez względu na to, ile i jak pracowali, otrzymywali zawsze tyle samo co inni, mniej zdolni czy bardziej leniwi członkowie jego wspólnoty. Z jednej strony, widząc, że ich praca nie jest doceniana, nie pracowali najlepiej, starajac się równać w dół, do tych najgorszych. Nie chcieli też czuć się poszkodowanymi i niesprawiedliwie traktowanymi. Z drugiej strony - ci najgorsi nie musieli starać się dorównać najlepszym, ponieważ zawsze otrzymywali tyle samo co inni, bez wkładania większego wysiłku. Skutkiem tego stał się głód i krańcowe wycieńczenie ludzi. Po zmianie systemu - gdy każdy otrzymywał tyle, ile wypracował - wszyscy byli zadowoleni, gdyż wiedzieli, że ich bogactwo zależy tylko od nich. Osoby leniwe, mające wstręt do pracy także musiały zacząć pracować, aby przeżyć w trudnych warunkach. Wskutek tego bogaciła się cała wspólnota, co umożliwiło spłatę długów i dobrobyt ogółu. Tyle historia. Gdyby Marks, Lenin i ich naśladowcy lepiej ją znali, to może nie realizowaliby swoich bzdurnych idei, wszak, jak uczą w szkołach, historia magistra vitae est. Mirosław Walukiewicz
Historia | Poglądy | Wywiady
| Heraldyka | Religia i polityka
| Polska daleka i bliska
|
Data publikacji
|
|
![]() |
||||
|
|