![]() |
![]() |
||||
Temat
miesiąca
Spis artykułów Archiwum Kontakty Informacje Strona główna Poczta do redakcji
|
![]() |
Pozostaje dla Europy tylko jedno z dwojga do wyboru. Azjatyckie barbarzyństwo pod wodzą Moskali spadnie na jej głowę jak lawina albo musi odbudować Polskę, odgradzając się tym sposobem od Azji dwudziestoma milionami bohaterów i zyskując wolne chwile do dokonania swego społecznego przeobrażenia (Karol Marks). Pięćdziesiąt lat po wygłoszeniu przez ojca komunizmu powyższych słów Europa stanęła przed tym ostatecznym wyborem. Okazał się on być dla niej tak skomplikowany, że Polska musiała podjąć decyzję za nią i bez niej. Korzystając z okazji, odbudowała się sama. I zaraz potem, wedle innych słów Marksa, znowu polski naród, ów nieśmiertelny rycerz Europy, kazał oddalić się Mongołowi. Niestety, autor „Kapitału” okazał się być wieszczem do końca: Europa, w uzyskanych dzięki Polsce wolnych chwilach, dokonała owego społecznego przeobrażenia. Dwadzieścia pięć lat później wybór nie był dla niej już trudny: Moskale! 11 Listopada, Narodowe Święto Niepodległości, data skłaniająca do refleksji. Na przykład nad kwestią samej daty. Niepodległości nie uzyskuje się w jednym dniu, jest to proces trwający kilka lat. W przypadku Polski tak było wówczas i tak jest obecnie. Można jednak podawać daty przełomowe: aktów formalnych, np. proklamacji niepodległości, lub wydarzeń mających istotny wpływ, jak opuszczenie terytorium przez obce wojska. W stosunku do omawianej daty spory trwały długo, a świętem narodowym był 3 Maja. Poszczególne propozycje wynikały w dużym stopniu nie tyle z koncepcji prawno-historycznych, ile z poglądów politycznych ich autorów, choć jedno z drugim oczywiście się łączy. Można też było zdać się na autorytety wówczas sprawujące władzę. Przypomnę dwa z nich, najbardziej znaczące i do dziś szanowane. Dla lewicy niepodległościowej autorytetem jest Józef Piłsudski. On zaś w owych dyskusjach proponował 22 listopada 1918 r. - dzień wydania dekretu o najwyższej reprezentacyjnej władzy Republiki Polskiej, lub 28 listopada - dzień wydania dekretu o wyborach do Sejmu Ustawodawczego. Dla środowisk prawicowych autorytetem jest raczej Rada Regencyjna. Ta natomiast, w swoim orędziu do narodu polskigo z 7 października 1918 r. stwierdziła: zbliża się pokój, a wraz z nim ziszczenie nigdy nieprzedawnionych dążeń narodu polskiego do zupełnej niepodległości. Zawieszenie broni strony I wojny światowej podpisały 11 listopada i ten właśnie dzień przyjął się jako data odzyskania niepodległości. Zwyciężyła więc ostatecznie koncepcja Rady Regencyjnej. Inna, znacznie ciekawsza i poważniejsza refleksja, która się nasuwa, dotyczy pytania: po co owej „Europie” i światu niepodległa Polska? Dylemat Marksa został rozwiązany, wciąż przekonuje nas o tym telewizja. Europa nas nie chce, zdecydowanie preferuje Moskali i w ogóle wszelkie barbarzyństwo. Siedemdziesiąt pięć lat temu powszechnie jeszcze nie chciano czerwonej Rosji. Jednak przyglądając się wówczas położeniu powstającego państwa polskiego, można było dojść do wniosku, że właściwie wszystkim ono przeszkadza. Niemcom, białym Rosjanom, bolszewikom - z oczywistych powodów, także Anglikom - dbającym o „równowagę sił”, Żydom - tracącym nadzieję na panowanie nad nową ziemią wybraną, masonom - nie chcącym wyzwolenia wielkiego, katolickiego narodu, wszelkim komunistom, internacjonalistom, Czechom - aspirującym do dominującej roli (tak!) w naszej części Europy, małopolskim Ukraińcom, Litwinom - myślącym, że bez silnej Polski zachowają niezależność od Rosji (naprawdę tak naiwni?). Nawet Łotysze, których połowę terytorium wyzwoliło wojsko polskie, skorzystali z ofensywy bolszewickiej w 1920 r., by uszczknąć nam kilkanaście pogranicznych wsi, nb. zamieszkałych przez Polaków. Zaś dla sojuszniczej Francji Polska była tylko tymczasowym zastępcą ukochanej białej Rosji. Pozostały nam Węgry i Rumunia - skłócone ze sobą. I nuncjusz apostolski, przyszły papież Pius XI, który jako jedyny z ważnych osobistości pozostał w Warszawie w sierpniu 1920 r. Naród polski jednak nie zginął, wybił się na niepodległość. Upomniał się o niego nie tylko Marks, który był swego czasu nawet zwolennikiem odbudowania naszego kraju w przedrozbiorowych granicach. O Polskę, całą, wolną i niepodległą dba ktoś nieskończenie silniejszy. W 1877 r. z orędziem do narodu polskiego przybyła Matka Boża. Objawiła się nie w Warszawie, ale na Warmii, ziemi najbardziej zagrożonej w życiu narodowym. Dzięki Niej, dzięki pielgrzymkom do Gietrzwałdu mieszkańcy Królestwa i Galicji, w dużym stopniu uświadomili sobie, że Prusy Wschodnie to też Polska, że trzeba próbować walczyć o wszystko. Tak więc z Bożą pomocą, na złość całemu światu pojawiła się niepodległa Polska. Wywalczona krwią nie tylko tych, którzy mogą się poszczycić służbą w polskich oddziałach. Istnienie Legionów czy Błękitnej Armii miało ważny wymiar moralny i ideowy, który odegrał wówczas ogromną rolę i jest żywy do dzisiaj. Niepodległość była jednak głównie wynikiem - samej w sobie bezsensownej - rzezi, jaką zgotowały podległym narodom ci, którzy wówczas nad nimi panowali. W tej pierwszej z cyklu trzech wojen światowych, o których pisali przedstawiciele masonerii od połowy XIX wieku, śmierć lub rany poniosło kilka milionów Polaków wcielonych do zaborczych armii lub mieszkających na terenach frontowych obejmujących większość terytorium polskiego, stanowiącego przecież pogranicze trzech mocarstw. Wszystkie te trzy mocarstwa przegrały i pogrążyły się w odmęcie wewnętrznym. A niepodległość, nie tylko Polsce, ale i szeregowi krajów Europy, wywalczyło - chcąc nie chcąc - miliony strzelających do siebie Francuzów, Niemców czy Rosjan. Naszą zasługą było odparcie bolszewików, wroga, którego sami sobie wybraliśmy. Polacy mieli tę możliwość wyboru w 1919 r. W prowadzonych w październiku tajnych rozmowach w Mikaszewiczach Piłsudski dał czerwonym wolną rękę w walce z białymi. Denikin w tym właśnie upatrywał przyczynę swojej klęski. Polska byłaby więc odpowiedzialna za zwycięstwo bolszewizmu w Rosji. Ale co w przeciwnym wypadku? Zachód wolał białą Rosję od Polski. Sam Denikin w 1919 r. nie pozostawiał złudzeń „Krajowi Priwiślańskiemu”, w przeciwieństwie do Lenina, który oferował granicę niemal przedrozbiorową - do czasu. Przyszedł więc rok 1920 i odparcie wielkim kosztem „Azjaty”. Czy koszt ten był konieczny? Liczni prawicowcy, którzy są przeciwni wykrwawianiu się zamiast pracy narodowej, zgodzą się na pewno ze słynnym polskim kapucynem, bł. Honoratem Koźmińskim, który powiedział wtedy: gdyby Polacy posłuchali wówczas Matki Bożej w Gietrzwałdzie i odmawiali różaniec, nie musieliby walczyć o Polskę, mieliby ją bez walki wolną. Tymczasem jednak Polacy nie tylko musieli walczyć o Polskę, ale mieli ją „tylko niepodległą” przez dwadzieścia lat. Nie całą i nie całkiem wolną, kroczącą wraz z resztą Europy ku socjalizmowi. Ale to już inna historia. Tomasz Szkopek
Historia | Poglądy | Wywiady
| Heraldyka | Religia i polityka
| Polska daleka i bliska
|
Data publikacji
|
|
![]() |
||||
|
|