![]() |
![]() |
||||
Temat
miesiąca
Spis artykułów Archiwum Kontakty Informacje Strona główna Poczta do redakcji
|
![]() |
W dawnej Polsce było ich bardzo mało. Wśród szlachty żadnych tego typu organizacji nie było. W miastach mieszczan grupowały dwa rodzaje organizacji. Pierwszy to liczne bractwa kościelne o charakterze religijnym i kultowym, choć czasem prowadzące prace społeczną. Drugi to zunifikowane cechy rzemieślnicze, skupiające ludzi tego samego lub pokrewnych zawodów. Były one przymusowe dla rękodzielników. Chroniły interesy rzemiosła, regulowały podaż jego wyrobów. Odznaczały się sprawna organizacją. Na ich czele stali starsi cechu oraz cechmistrz, wybierani co roku spośród członków związku. Należał do nich całokształt spraw cechowych. Niespotykana wśród innych zawodów organizacje posiadali bartnicy. Posiadali oni odrębne ustawy cechowe. Nadzór nad bractwem bartnym miał miejscowy starosta. Bezpośrednim przełożonym związku był starosta bartny (zawsze szlachcic), wybierany przez ogól bartników, a potwierdzany przez starostę królewskiego. Starosta bartny za pełnione obowiązki miał prawo do jednego „boru” wolnego od opłat i danin, pobierał tez na własne potrzeby od każdego bartnika po jednej miarze miodu. Starosta bartny mianował podstarościego bartnego zwanego też sługą bartnym. Pozywał on bartników przed sąd, ściągał od nich wszelkie podatki i daniny, które przekazywał staroście bartnemu, który z kolei wpłacał je do kasy państwowej. W skład sądu bartnego pierwszej instancji wchodzili sędzia bartny, podsędek bartny i pisarz bartny. Najpierw sędziów bartnych było 8 , potem 4, a w końcu 2. Związane to było z rozwojem sądów grodzkich i ziemskich, które przejęły część spraw podległym dotąd sądom bartnym. Osobna organizację posiadało górnictwo soli i kruszców. Kopalnie stanowiły domeną króla z jego zarządcami. Czasami dzierżawiono je. Dzierżawców nazywano żupnikami (pisałem już o nich wcześniej). Gdzie był żupnik był i podżupek. Pełnił on bezpośredni nadzór nad wydobyciem kopalin i praca kopalni. Administracją kopalni kierowali urzędnicy: oficjaliści i służebnicy. Była tez straż złożona z pachołków. Wszyscy otrzymywali wynagrodzenie pieniężne oraz ordynarię (w salinach z soli). Dostawali też ubiór i niejednokrotnie wikt od żupnika. Pierwszym urzędnikiem kopalni był bachmistrz, zwany też bergmagistrem, bergmistrzem, rachmistrzem lub górmistrzem. Należał on z żupnikiem i podżupnikiem do zarządu kopalni. Był on przełożonym robotników kopalni (poprzez ich kierowników bezpośrednich sztygarów) i odpowiadał za sprawy techniczne. Urząd ten wysoko opłacany przez żupnika często bywał dziedziczny. Wydobyta w kopalni sól ważył ważnik, a jej rejestry prowadził pisarz żupny. Górnicy mieli własne sądownictwo. Sądowi przewodził sędzia żupny (zwany też starostą żupnym), podsędek żupny i pisarz podkomorski. Sąd ten rozpatrywał sprawy karne i cywilne (Żupnika sądzić mógł tylko król). Trochę inaczej wyglądało zarządzanie i sądownictwo kopalni olkuskich. Obok królewskich kopalń istniały też prowadzone przez koncesjonowanych gwarków na podstawie zezwoleń wydawanych przez państwo. Na ich czele stał żupnik, który wydawał koncesje i miał nadzór sądowy nad nimi. Pomagał mu pisarz żupny prowadzący jego kancelarię oraz księgę wydawanych licencji. Sprawami finansowymi zajmował się olbornik. Prowadził on księgi rachunkowe kopalń królewskich i ściągał czynsz i dziesięcinę od gwarków-koncesjonistów. Osobną organizacje z własnymi urzędnikami posiadali sami gwarkowie. Na jej czele stał oberman, wybierany przez nich na określona kadencję. Sprawami technicznymi zajmował się sztolmistrz, kierownik poszczególnych sztolni, opłacany przez gwarków. Czasem, jako urzędnik niestały, pomagał mu geometra. Rachunki prowadził pisarz sztolni. Sąd górniczy w Olkuszu prowadził sprawy pomiędzy górnikami a mieszczanami i chłopami. Sądowi przewodniczył żupnik, w skład ławy wchodziło siedmiu ławników prawa górniczego oraz pisarz żupny. Sąd ten posiadał woźnego zwanego generałem górnym. W Olkuszu jak i w rejonie Gór Świętokrzyskich funkcjonowało także hutnictwo. Ówcześni hutnicy nie posiadali żadnej organizacji. Mieli tylko jednego urzędnika zwanego pisarzem huty lub hutkafferem, który dbał o zaopatrzenie huty w rudę i materiał opałowy. Czasami w hucie pojawiał się probierz przysięgły sprawdzający czystość metali (szczególnie srebra do bicia monet). Na tym kończę moją próbę opisania funkcjonujących w dawnej Rzeczypospolitej urzędów. Zdaje sobie sprawę z pobieżności i niedoskonałości moich opisów. Uchwycenie wszystkich urzędów funkcjonujących na przestrzeni przeszło 800 lat daleko przerasta moje możliwości. Mam nadzieję, że czytający te teksty będą mogli je w znakomity sposób uzupełnić. Ja ze swej strony pragnę tylko dodać, że pisząc teksty korzystałem z książki pana Zbigniewa Góralskiego „Urzędy i godności w dawnej Polsce” (wyd.I. Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1983). Z poważaniem
Historia | Poglądy | Wywiady
| Heraldyka | Religia i polityka
| Polska daleka i bliska
|
Data publikacji
|
|
![]() |
||||
|
|