Esensja |
Nie ma jednego postmodernizmu |
2 czΩ╢µ wywiadu z Maciejem Parowskim, redaktorem naczelnym Nowej Fantastyki; czΩ╢µ pierwsz▒ zamie╢cili╢my w poprzednim numerze Esensji. |
|
Maciej Parowski: - Dyskutujemy nad plebiscytowymi werdyktami. W plebiscycie "Nowej Fantastyki", inaczej u│o┐onym, inaczej pomy╢lanym, podobnie w plebiscycie "Sfinksa" by│y zdecydowanie inne wyniki, ni┐ w g│osowaniu na NagrodΩ Zajdla.
Esensja: - Sfinksa nie kupuj▒ ludzie, kt≤rzy je┐d┐▒ na konwenty.
- R≤┐ni ludzie je┐d┐▒ na konwenty, widzΩ ich czasem pijanych, sk│≤conych. I widzΩ, ┐e tam siΩ odbywa przepychanka o g│osy.
- Ja nie uwa┐am, ┐e konwentowicze s▒ jedyn▒ reprezentatywn▒ grup▒ czytelnik≤w fantastyki, natomiast "Sfinks" jest r≤wnie niereprezentatywny. Sfinks jedno, konwenty drugie. Czy ten ╢redni fan fantastyki nie jest po ╢rodku, gdzie╢ pomiΩdzy tymi grupami?
- Nie robiΩ pisma dla "przeciΩtnego fana". Nie rozumiem takiego pojΩcia. Czy bΩdzie taka rozmowa z "Feniksem"?
- Nie wiem.
- Mam najwy┐szy nak│ad literackiego pisma w Europie...
- Kt≤ry ci▒gle spada.
- Wszystkim spada.
- "Feniksowi" siΩ utrzymuje.
- Nieprawda. Spada! SzczΩ╢liwie mam inn▒ filozofiΩ ni┐ "Fenix". Na tyle inn▒, ┐e ja nie biorΩ CyberJoly Drim, a "Fenix" bierze. Na tyle inn▒, ┐e "Fenix" nie bierze "Zabitego" Kresa, a ja biorΩ. O co chodzi? Przecie┐ dla autor≤w i czytelnik≤w dobrze, ┐e siΩ r≤┐nimy.
- Pan sobie wykoncypowa│ czytelnika.
- Ty sobie wykoncypowa│e╢ mnie koncypuj▒cego czytelnika. W og≤le nie my╢la│em o czytelniku daj▒c do druku "Karlgoro, godzina 18", "Z│ot▒ GalerΩ" czy "BombΩ Heisenberga". Po prostu umiera│em z zachwytu.
De Gaulle powiedzia│ kiedy╢: zawsze kiedy mia│em racjΩ, by│em w mniejszo╢ci. RedagujΩ pismo o najwiΩkszym nak│adzie w╢r≤d pism literackich w Europie. Pismo, kt≤re ludzie czytaj▒, w kt≤rym pisz▒, debiutuj▒, rysuj▒. I przychodz▒ do mnie fanowie w╢r≤d, kt≤rych rozpoznajΩ rozgniewanych autor≤w grafoma±skich tekst≤w. Albo oczerniaj▒ mnie w fanzinach i w Internecie. Bonzowie fandomu za karΩ, ┐e nie przyjecha│em kiedy╢ na ich wspania│y konwent. Zrobi│a siΩ z tego rasowa nagonka. Oni wszyscy teraz wziΩli sprawy w swoje rΩce i bΩd▒ wymierzaµ literack▒ sprawiedliwo╢µ. Komu? Lepszym od siebie. Dukaj przegrywaj▒cy w Warszawie jest ha±b▒ na honorze polskiego fandomu. Ale Dukaj zastΩpczo oberwa│ po czΩ╢ci za mnie. Tak uwa┐am.
Na tej imprezie by│y nadreprezentowane redakcje trzech pism i jednego wydawnictwa, z kt≤rych wszyscy mieli interes w sukcesie Brzezi±skiej. Promowali jej ksi▒┐kΩ i promowali swoje pisma. By│a dobra okazja, ┐eby przygwo╝dziµ Parowskiego "czemu tego nie wzi▒│e╢, co dosta│o nagrodΩ?". Tak wymierzyli mi sprawiedliwo╢µ. Je╢li na sali siedzi rodzina jednego z pods▒dnych, i za sto│em sΩdziowskim (ja nie m≤wiΩ o fa│szowaniu g│os≤w, chodzi mi o liczbΩ przysiΩg│ych) ciekawe, jaki bΩdzie wynik. I ja mam siΩ ugi▒µ przed t▒ │aw▒ widz▒c jej sk│ad? Uwa┐am, ┐e opowiadanie Dukaja by│o lepsze! Pyta│em siΩ kolegi, co s▒dzi o "A kocha│ j▒, ┐e strach", powiedzia│ ┐e jest niedobre. Wzi▒│em o│≤wek i zacz▒│em to opowiadanie poprawiaµ poniewa┐ potyka│em siΩ na zdaniach. Ale my╢lΩ - z jakiej racji ja to robiΩ, przecie┐ mam do tego numeru opowiadanie Ziemkiewicza "»ywa got≤wka" i »erdzi±skiego, a nastΩpnie "Serce mroku". Z jakiej racji mam to robiµ? Kowal [Miros│aw Kowalski z wydawnictwa SuperNowa - przyp. Esensja] naciska│, bo Kowal chcia│ promowaµ jej ksi▒┐kΩ. I Warszawa mu zrobi│a werdykt. WiΩkszo╢ci by│o na rΩkΩ wylansowaµ swoje i pokazaµ, ┐e ja siΩ nie znam.
- Na nagrodΩ Zajdla g│osowa│o kilkaset os≤b. Protok≤│ jest dostΩpny.
- Gdzie jest dostΩpny? By│o g│osowanie w roku 2000 - czy maj▒ byµ ujawnione wyniki? Liczby? I fandom g│osami bodaj 64 do 41 jednoznacznie ustali│, ┐e nie chce tego wiedzieµ, czyli nie chce, ┐eby inni wiedzieli.
I to jest po prostu niepowa┐ne. Tak siΩ nie robi. Widzia│em najnowszego "Locusa", te┐ g│osy - rozk│ad wszystkich jest bardzo precyzyjnie podany.
- Tak samo nie wiadomo, kto w tym roku przegra│ nagrody Nobla.
- S│uchaj. To jest spo│eczno╢µ piΩµset osobowa. Do tego dochodzi niezrzeszona spo│eczno╢µ piΩµdziesiΩciotysiΩczna.
- Kto jest t▒ zrzeszon▒?
- Fandom, ci kt≤rzy kupuj▒ "Feniksa" i "FantastykΩ". Jest ich trzydzie╢ci -czterdzie╢ci tysiΩcy. Czytaj▒cych te pisma jest piΩµ razy wiΩcej.
- A te piΩµset os≤b, to jest kto?
- Konwentowicze. Autorzy. Wydawcy. Fanowie. Aspiranci. Krytycy, Akolici. No i dusze, szable czy stosy, jak to na sejmiku. Wszystko samozwa±cy.
Ja jestem w╢r≤d tych piΩciuset przecie┐. I teraz oni m≤wi▒, ┐e oni s▒ fantastyk▒, a ja nie. Ziemkiewicz mi w og≤le praw do Janusza odm≤wi│. To kto z Nim, z Zajdlem znaczy, popija│, dyskutowa│ - fanowie czy ja?!
Nie wiem, czy s▒ fantastyk▒. Historia, kt≤ra przyznaje racjΩ jednym a odbiera drugim, rozstrzygnie.
PrzyjmujΩ do wiadomo╢ci werdykt Warszawy i moralnie z nim siΩ nie godzΩ. Koniec.
- Mo┐e warto wiΩc odnowiµ nagrodΩ "Fantastyki".
- My╢la│em o tym. Ale by│bym ╢mieszny, przyznaj▒c nagrodΩ z JΩczmykiem, Oramusem i Szolgini▒! Po pierwsze, mia│bym wybieraµ pomiΩdzy autorami ze swoich │am≤w, ura┐aj▒c jednego z nich. Po drugie pomiΩdzy autorami cudzymi i swoimi, czym uchybia│bym zasadzie sprawiedliwo╢ci. Jak by│o jedno pismo "Fantastyka", to mog│o przyznawaµ nagrodΩ. I siΩgaµ po Ziemkiewicza z opowiadaniem "Cz│owiek z poci▒gu" z "Problem≤w". A teraz ╢cigamy siΩ, wojujemy. Pierwsz▒ ofiar▒ na wojnie jest prawda.
Mo┐na zrobiµ co╢ innego, my╢la│em o tym. Ale powinno siΩ um≤wiµ ze wszystkimi pismami. We wszystkich pismach lista wszystkich polskich opowiada±, kupon ankiety, i do jednego centrum zsy│ane. Nie nagroda Zajdla ani "Sfinksa" tylko nagroda czytelnik≤w czterech czy piΩciu redakcji. M≤wiΩ o "Portalu", "Magii i Mieczu", "Feniksie", "Fantastyce". Natomiast ja nie mam prawa zrobiµ swojego jury. To by│oby niepowa┐ne. Ja uczestniczΩ w grze. Jak m≤g│bym wybieraµ miΩdzy, powiedzmy opowiadaniem "ªpi▒ca Kr≤lewna" Ziemkiewicza, gdy w tym samym roku by│o u mnie dobre opowiadanie Dukaja, Bia│o│Ωckiej, Ziemia±skiego, Huberatha czy »erdzi±skiego. Co powie »erdzi±ski, je╢li wybiorΩ Ziemkiewicza. M≤j autor. Natomiast czytelnik jest obiektywnym sΩdzi▒, pod warunkiem, ┐e nie jest jednocze╢nie redaktorem, wydawc▒, dziewczyn▒ albo szwagrem autora.
Na pewno obiektywnym sΩdzi▒ nie jest publiczno╢µ, z│o┐ona m. in. z trzydziestu wsp≤│pracownik≤w tych trzech pism, czy wydawnictw, kt≤re s▒ akurat zainteresowane promocj▒ jednego konkretnego autora.
- Teraz bΩd▒ pytania z sali. Od ludzi r≤┐nych zebrane. Pierwsze: gdzie Pan znajduje w fandomie miejsce dla graczy RPG i co to wed│ug Pana jest fandom?
- Przez wiΩksz▒ czΩ╢µ ┐ycia czytanie by│o moj▒ prywatn▒ spraw▒, a nie organizacyjn▒. Nie jestem od tego, ┐eby graczom wymy╢laµ miejsce w fandomie.
- Stosunek "Nowej Fantastyki" do graczy by│ ch│odny, je╢li nie wrogi.
- Nieprawda!
- By│ jeden porz▒dny artyku│ o RPG. Jeden!
- S▒ pisma po╢wiΩcone grom? S▒. By│ w nich porz▒dny tekst po╢wiΩcony literaturze? Czy w pismach graczy zastanawiaj▒ siΩ, gdzie siΩ ma podziaµ kto╢, kto kocha literaturΩ a nie gra? Dlaczego wymagasz, ┐ebym wymy╢la│ im miejsce?
- Chodzi o wrogi stosunek "Nowej Fantastyki" do graczy.
- Najostrzejszy tekst o graczach napisa│ w "Nowej Fantastyce" Ziemkiewicz.
- Najgorszy tekst o graczach w Pa±skim pi╢mie napisa│y Materska i Popio│ek.
- Zawsze mo┐e byµ gorszy, a to s▒ przytomne dziewczyny.
- Z tekstu widaµ, ┐e nigdy nie gra│y i nie zrozumia│y w og≤le, o co w tym chodzi.
- Nie odwa┐y│bym siΩ szukaµ graczom ich miejsca gdziekolwiek, bo to jest ich problem i ich zadanie. Wiem tyle, ┐e jak jestem na imprezach literackich, fantastycznych, i literacko graczowskich, czyli mieszanych, to patrzΩ na graczy z boku, robiΩ zdjΩcia, wymieniam z nimi parΩ uwag. Pytam, czy to, ┐e co╢ wystaje jest wynikiem tego, ┐e klej siΩ wypuczy│, czy to jest element maskowania? Oni odpowiadaj▒, ┐e to jest niedoskona│o╢µ modelu, u╢miechaj▒ siΩ.
Oto jedna z przyg≤d cz│owieka doros│ego, ┐e ilekroµ przeczyta co╢ na temat dziedziny, na kt≤rej siΩ zna, zawsze dotyka fenomenu niekompetencji albo niekompletno╢ci.
- Nie chodzi o rzeczy techniczne, tylko o to, ┐e np. sesji RPG na oczy nie widzia│y, na przyk│ad, napisa│y, ┐e sesja RPG toczy siΩ ustalonym torem, a to jest kompletnie nieprawda. Gracze maj▒ swobodΩ wyboru dzia│a± postaci.
- Odpowiadam bardzo og≤lnie: ╢wiat, odbiorcy, Polska, podzielili siΩ na fan≤w, mi│o╢nik≤w i fanatyk≤w pewnych dziedzin, i ┐e strasznie ostro tych dziedzin pilnuj▒. Wrogim okiem patrz▒ na ka┐dego, kto przyjdzie z zewn▒trz. Asimov to opisa│ w tomie esej≤w "Magia i z│oto".
WewnΩtrzna krytyka fantastyki by│a zawsze surowsza wobec kogo╢, kto przychodzi│ z zewn▒trz. Wszystkie ksi▒┐ki autor≤w nie pochodz▒cych z getta, nie znanych w fandomie, by│y tΩpione a priori. Dopiero potem siΩ zastanawiali╢my, czy nie nale┐a│o tego go╢cia utopiµ zamiast ╢ci▒µ. Tak podzieli│a siΩ rzeczywisto╢µ kulturowa na ma│e poletka, ka┐dy warczy na innego i wszyscy z tak▒ nonszalancj▒ formu│uj▒ pogl▒d, ┐e kto╢ w og≤le nie ma pojΩcia, o co chodzi, i ┐e tylko jest jedno odczytanie, kt≤re reprezentuje nasza grupa.
Dostawa│em wydruki dyskusji internetowych na temat m≤j i "Nowej Fantastyki", ale musia│em o nie prosiµ. By│em przera┐ony wpisan▒ w wasze rozwa┐ania, aprioryczn▒, za│o┐on▒ z g≤ry moj▒ z│▒ wol▒. Waszym zacietrzewieniem, ma│ostkowo╢ci▒, chciwo╢ci▒. Ale potem nastawiam radio i s│ucham, co ludzie pr≤buj▒ na sobie nawzajem powiedzieµ. Jest dzisiaj w Polsce wielkie stΩ┐enie zjadliwej, nieuczciwej, nierzetelnej, niechΩtnej drugiemu cz│owiekowi, negatywnej opinii, ┐e jedno, co mo┐na zrobiµ, to siΩ nie przejmowaµ siΩ i robiµ swoje. Albo siΩ powiesiµ.
- NastΩpne pytanie z sali: jak Pan s▒dzi, jakie s▒ przyczyny spadaj▒cego czytelnictwa "Nowej Fantastyki", jakie dzia│ania ma Pan zamiar podj▒µ w celu pozyskania czytelnik≤w? Czy s▒ planowane jakie╢ zmiany w pi╢mie?
- Mam wra┐enie, ┐e przyczyny spadku czytelnictwa "Fantastyki" s▒ identyczne z przyczynami spadku czytelnictwa innych pism i ksi▒┐ek w Polsce. Funkcjonowanie na tym tle miesiΩcznika literackiego o piΩµdziesiΩciotysiΩcznym nak│adzie jest fenomenem, sukcesem. To dra┐ni.
Jest wielka rewolucja medialna, w Polsce dochodzi problem biedy, w Polsce dochodzi problem oszo│omienia nowymi mo┐liwo╢ciami, kt≤re nie polegaj▒ na czytaniu tylko na podr≤┐owaniu, na s│uchaniu, na ogl▒daniu, na graniu i buszowaniu w cyberprzestrzeni. Sposobem powstrzymania spadku i odwr≤cenia tendencji - na kt≤rym siΩ znam najlepiej, nie m≤wiΩ, ┐e jedynym i nie m≤wiΩ, ┐e najlepszym jest zapewnienie pismu opinii wiarygodnego, uczciwego, merytorycznego pisma, kt≤re daje produkt najwy┐szej duchowej i profesjonalnej jako╢ci. My╢lΩ te┐ o aktualno╢ci, o prezentach, pokazach, konkursach, rabatach, my╢lΩ o ciekawych pomys│ach, literacko i publicystycznie. ChcΩ ┐eby╢ zwr≤ci│ uwagΩ, ┐e za "FantastykΩ" czasem kilkaset os≤b w miesi▒cu idzie w Polsce do kina za darmo.
- Ale liczba czytelnik≤w maleje i kt≤rego╢ piΩknego dnia nie starczy na chleb...
- Jest taka mo┐liwo╢µ...
- I co wtedy?
- Nie wiem. Wiem tylko, ┐e pr≤bowa│em powi▒zaµ pismo z czym╢, co wychodzi we wszystkich badaniach socjologiczno-marketingowych. M≤j czytelnik jest kinomanem. Na tym siΩ opar│em, tego siΩ trzymam, i to mi chyba daje powstrzymanie spadku sprzeda┐y i niezbΩdne dla funkcjonowania pieni▒dze z reklam filmowych. My╢lΩ o Internecie, chocia┐ nie jestem tego pewien, bo nie wiem, w jakim stopniu Internet powiΩksza czytelnictwo, w jakim weksluje na inny no╢nik. Tego siΩ bojΩ.
- DziΩkujΩ. NastΩpne pytanie: dlaczego w "Nowej Fantastyce" dominuj▒ teksty o bardzo aktualnej wymowie politycznej, przy czym ich wymowa polityczna jest forsowana z zupe│nym pominiΩciem strony artystycznej?
- Nie zgadzam siΩ z ocen▒ "Nowej Fantastyki" zawart▒ w tym pytaniu. Jakie teksty polityczne?
- Na przyk│ad felietony JΩczmyka albo ten nieszczΩsny Regalica, teksty Paw│a Solskiego...
- Regalica by│ dwa i p≤│ roku temu i wchodzi│ w samo centrum wielkiego polskiego sporu, kt≤ry trwa do dzisiaj. Paw│a Solskiego by│ jeden tekst prowokuj▒cy, kt≤ry szydzi│ z agresywnego feminizmu i pokazywa│, jak s▒ uwik│ane korzenie ameryka±skiej kultury. Nie zgadzam siΩ wiΩc z tez▒, ┐e dominuj▒ polityczne rzeczy. Nie zgadzam siΩ z tez▒, ┐e s▒ to rzeczy wykonane ╝le artystycznie. By│ jeden jaskrawy polityczny tekst Jacka Komudy, bardzo interesuj▒cy, kt≤ry dosta│ w plebiscycie r≤wnie wiele g│os≤w na najlepszy, jak i najgorszy tekst roku. Uwa┐am, ┐e w kraju podzielonym jak Polska, nie jest niczym dziwnym, ┐e powstaj▒ opowiadania na ten temat.
- A czy je╢li tylko daj▒ ╢wiadectwo i nie m≤wi▒ niczego ciekawego, to zaraz je trzeba drukowaµ?
- Uwa┐am, ┐e tekst Jacka Komudy by│ bardzo ciekawym studium knajaka, kt≤ry pr≤buje siΩ poderwaµ do moralnego lotu i mu nie wychodzi. I bardzo mrocznym doprowadzeniem do kra±ca duchowych konsekwencji stanu wojennego. Wyrzucenie tego opowiadania z numeru by│oby posuniΩciem cenzorskim. Postkomunistycznym.
- PamiΩtam, jak Pan lansowa│ we wstΩpniakach, ┐e bΩd▒ teksty o powodzi. Potem pojawi│o siΩ opowiadanie "Mokre palta", przeczyta│em je dwa razy i do dzisiaj nie wiem o czym by│o. Na pewno nie o powodzi.
- Nie lansowa│em. Napomkn▒│em w jednym (!) wstΩpniaku. Zrozummy siΩ do cholery. Pozwoli│em sobie na chwilΩ intymnej rozmowy z czytelnikiem. Do╢wiadczeniem mojej generacji jest, ┐e w prozie przewijaj▒ siΩ intensywne prze┐ycia zbiorowo╢ci. Dla mnie wielkim zaskoczeniem na przyk│ad by│a fala powie╢ci socjologicznych: Zajdla, Wnuka-Lipi±skiego, Oramusa, Wolskiego, »wikiewicza, moja wreszcie. My╢la│em, ┐e ja jeden piszΩ tak▒ ksi▒┐kΩ. Potem siΩ zrobi│ Sierpie± 80, w 1981 wydawcy zaczΩli to drukowaµ, a mnie powiedzia│ jeden z wydawc≤w: "odrzucili╢my parΩ takich rzeczy jak pa±ska, ale nam siΩ oczy otworzy│y". Czyli istnia│o co╢ w kulturze pod spodem i by│o przytrzymane, ale wybuch│o. A teraz by│a pow≤d╝. G≤wno o niej wiedzia│em, bo nic z telewizji nie zrozumia│em, ma│o j▒ ogl▒da│em, redagowa│em jak▒╢ ksi▒┐kΩ. Dopiero mi powiedzia│ krewny z Wroc│awia, jak to wygl▒da│o.
Pokaza│ - dot▒d podchodzi│a woda, powiedzia│, ┐e ta woda ╢mierdzi, powiedzia│ co ona nios│a, powiedzia│ mi o biegunce, o tym wszystkim.
Zacz▒│em rozumieµ, co prze┐y│o miasto. Wtedy sobie u╢wiadomi│em, ┐e dla takiej liczby ludzi, a Wroc│aw nie jest g│upim ani ma│ym miastem, ta pow≤d╝ by│a czym╢ podobnym do tego, czym dla mnie by│ komunizm i Marzec 1968. A poniewa┐ ja ten Marzec wyplu│em z siebie w postaci prozy, felieton≤w i miniatur literackich. Po czterech-piΩciu latach zacz▒│em podejrzewaµ, ┐e Wroc│aw tΩ pow≤d╝ wypluje. Tylko tyle. I to powiedzia│em. "Mokre palta" by│y jedynym powodziowym tekstem, kt≤ry po ostrych poprawkach wydrukowa│em. Poniewa┐ w tym tek╢cie by│ emocjonalny zapis tego, co mi ten m≤j kuzyn opowiada│, zapis tej grozy na│o┐ony na poetykΩ horroru. To rzeczywi╢cie nie by│o opowiadanie wielkie, to mo┐e z mojej strony ryzykowne by│o, ┐e wydrukowa│em je trochΩ dlatego, ┐e realizowa│o moje literackie zapowiedzi. Ale ono mi siΩ szczerze podoba│o, fakt, nie bezinteresownie, poniewa┐ wesz│o dok│adnie w matrycΩ moich pseudo-proroctw.
Zrozum! Pa│owany w Marcu, ganiaj▒c z r≤┐nymi lud╝mi po ulicy, nie wiedzia│em, ┐e biorΩ w siebie co╢, co bΩdzie we mnie do ko±ca ┐ycia. I ┐e ci, kt≤rzy biegn▒ obok mnie, albo po drugiej stronie ulicy te┐ to wziΩli. To siΩ potem wyla│o w fantastyce socjologicznej. Opowiadano o tej powodzi z takim samym ogniem z jakim, ja opowiada│em o Marcu. Mo┐e jeszcze co╢ na ten temat przeczyta│em w "Odrze" i zareagowa│em. WstΩpniak nie polega tylko na pisaniu o tym co jest, na kt≤rej stronie.
Ale wy jeste╢cie wkurwieni na o wszystko, cokolwiek zrobiΩ, b▒d╝ nie zrobiΩ. Innym uchodz▒ prawdziwe przekrΩty.
- No to l┐ejsze pytanie: Na Krakonie '97 m≤wi│ Pan, ┐e odrzuci│ opowiadanie, kt≤re p≤╝niej ukaza│o siΩ w "Feniksie" "ªwiΩty miesi▒c Rin".
- Wiem! ChcΩ o nim m≤wiµ!
- ChwileczkΩ, to jest dwuczΩ╢ciowe pytanie: m≤wi│ Pan, ┐e je odrzuci│, bo propaguje mordowanie dzieci. A teraz ukaza│o siΩ opowiadanie "Prawdziwe osio│ki ╢wiec▒ po ciemku", w kt≤rym jako wspaniali superfaceci s▒ przedstawieni scjentolodzy.
- Jak to wspaniali? Niebezpieczni. Dziwni, gro╝ni. Kt≤rzy, de facto, morduj▒. Robi▒ transfer duszy. Pal▒ ludzi w oleju.
- Ale im to wszystko dzia│a, ta psychotechnologia. Czy nie boi siΩ Pan, ┐e po publikacji "Osio│k≤w", kto╢ m≤g│by siΩ nawr≤ciµ na scjentologiΩ?
- "Osio│ki" s▒ dziwnym, egzotycznym, niepokoj▒cym opowiadaniem, wprowadzaj▒cym ten niebezpieczny proceder transmisji dusz, kt≤ry, nie daj Bo┐e, by ktokolwiek na╢ladowa│. Wyda│o mi siΩ to literacki interesuj▒ce, chocia┐ do dzisiaj uwa┐am to opowiadanie za literacko nie sko±czone w tym sensie, ┐e by│o parΩ hm, "plato±skich" akapit≤w, kt≤re wystarczy dopisaµ, ┐eby by│o super, tylko, ┐e by│ to produkt na trzy i p≤│, mocne trzy i p≤│, a nie na cztery z minusem. Nie wiedzia│em co autorowi doradziµ.
- Pytam, bo do autora opowiadania zg│osi│o siΩ centrum do walki z sektami z zarzutem, ┐e on propaguje scjentologiΩ.
- My╢la│em, ┐e zg│osi│a siΩ sekta. To opowiadanie wprowadzi│o na scenΩ now▒ jako╢µ, nie tak bardzo now▒, jak u Baranieckiego transfer telepatyczny bioenergii, ale powiedzia│o co╢, czego nie by│o w naszej fantastyce. By│y miasta, rakiety, roboty, policja, potem by│ cyber. A to by│o co╢ innego. PrzyznajΩ, ┐e nawet nie drgn▒│ mi o│≤wek cenzora w d│oni, ┐e to niby lansuje niebezpieczne transmisje, trzeba to skre╢liµ. ChcΩ powiedzieµ rzecz inn▒. Przy opowiadaniu úazarczuka te┐ mi nie drgn▒│ o│≤wek cenzora, bo ja takiego o│≤wka nie mam. Po prostu nie kupi│em tego opowiadania.
Zreszt▒ dok│adnie pamiΩtam, w jakich okoliczno╢ciach wyja╢nia│em czemu nie drukowa│em úazarczuka.
Spyta│ mnie Piotr Cholewa na Krakonie '98, czy ja odrzuci│em jakie╢ opowiadanie z powod≤w ╢wiatopogl▒dowych. Powiedzia│em uczciwie, ┐e oczywi╢cie. Nie zgadza│em siΩ z opowiadaniem úazarczuka. Jest w nim pa±stwo, rzeczywisto╢µ, s▒ jakie╢ istoty, kt≤rych elementem metabolizmu jest spo┐ywanie w│asnych dzieci, upraszczam bardzo.
Kosmonaut≤w z Ziemi to brzydzi. I oni siΩ przeciwko temu burz▒. Ale finalna filozofia opowiadania jest taka - nie s▒d╝cie, nie wyrokujcie, byµ mo┐e tak musi byµ. NastΩpuje ustΩpstwo i ja siΩ z tym ustΩpstwem nie zgadzam. Ja siΩ chowa│em na innej literaturze. Jak Phileas Fogg w 80 dni dooko│a ╢wiata jecha│ do Indii i tam zobaczy│, ┐e pal▒ kobietΩ na stosie, ┐onΩ zmar│ego, to on nie m≤wi "taki los", tylko rozpΩdza t│um i j▒ ratuje. Oczywi╢cie nie jestem za tym typem interwencji, jaki by│ opisany u braci Strugackich w "Trudno byµ bogiem", natomiast jestem za literatur▒, kt≤ra zna swoj▒ powinno╢µ. A literatura nie jest po to, ┐eby m≤wi│a - morduj▒ dzieci, trudno, tacy s▒, na tym to polega. Chodzi│o mi o to, ┐e úazarczuk wprowadza│ na scenΩ pewien typ miΩdzygwiezdnego tumiwisizmu, pewien typ moralnego indyferentyzmu.
- Ta rasa by│a tak skonstruowana, ┐e kiedy ich tego oduczono, zostali skazani na wymarcie.
- To opowiadanie wyda│o mi siΩ pu│apk▒, cich▒, zakamuflowan▒ strukturalnie reklam▒ dra±stwa, bierno╢ci. Ucieszy│em siΩ, ┐e to opowiadanie ukaza│o siΩ w "Feniksie" i cieszΩ siΩ, ┐e nie ukaza│o siΩ u mnie, poniewa┐ uwa┐am je za paskudne. W ╢wiecie, w kt≤rym te┐ zreszt▒ z nieczystych powod≤w, armie NATO jad▒ interweniowaµ w Jugos│awii, bo kto╢ tam kogo╢ wysiedla i morduje, powiedzenie "trudno, na tym to polega", albo na przyk│ad ┐e "ulubion▒ rozrywk▒ Kambod┐a±czyka jest wpa╢µ w gliniany d≤│ z motyk▒ w tyle g│owy, nie nam to rozs▒dzaµ...". By│o w tym úazarczuku co╢ podobnie wrednego, pod│ego.
- Ale oni to robi▒ nie dlatego, ┐e lubi▒ tylko dlatego, ┐e musz▒.
- ICH nie ma, s▒ wymy╢leni jako nosiciele pod│ej tezy, ukrytej perwersji. Mo┐na by│o skonstruowaµ opowiadanie o tym, ┐e mΩ┐czyzna musi zbiµ kobietΩ, bo wtedy wydzielaj▒ siΩ w jego organizmie pewne enzymy, kt≤re pozwalaj▒ mu ┐yµ. Jak raz na dzie± nie zbije swojej kobiety, nie skopie jej, to nie mo┐e ┐yµ. Bo jego organizm jest tak skonstruowany, ┐e potrzebuje silnych podniet. A tu dzikie zwierzΩta wymar│y, klimat z│agodnia│, g≤ry siΩ sp│aszczy│y. Dopiero jak mΩ┐czyzna skopie swoj▒ kobietΩ, to mu siΩ w m≤zgu wydziela stymuluj▒ca substancja i on mo┐e dalej ┐yµ.
Dlatego przyjezdni widz▒c, ┐e on kopie swoj▒ kobietΩ, m≤wi▒ "trudno, nam nic do tego".
- Takie opowiadanie te┐ by│o. "Potwory" Sheckleya.
- Nie dok│adnie takie, ale dziΩkuje! I to te┐ by│o opowiadanie wredne i ja to powiedzia│em na kolegium, bodaj w 1987: s│uchajcie, pomys│, ┐e ┐ony wrzeszcz▒, ┐eby je zabiµ ogonem, ┐e niech nie przyje┐d┐a z ratunkiem ┐adna inna cywilizacja... To by│o opowiadanie, kt≤re obra┐a│o kobiety, cz│owieka i konkretnie mΩ┐czyznΩ.
- Ale ono nie by│o o ludziach.
- W ╢wiecie, w jakim ┐yjemy opowiadanie, kt≤re m≤wi "c≤┐ nam do tego, gdzie┐ nam do tego", to nie cenzor we mnie zdj▒│ to opowiadanie. Tylko esteta. I pewnie moralista. Uwa┐am, ┐e mo┐emy, ┐e czasem powinni╢my wybieraµ miΩdzy przekazami. Ten przekaz wyda│ mi siΩ wredny. Ni≤s│ perswazjΩ podpowiadaj▒c▒ bierno╢µ i tolerancjΩ dla wszystkiego. Obdzieraj▒ kogo╢ ze sk≤ry - je╢li nie mog▒ inaczej uzyskaµ spe│nienia, c≤┐... Nie kupi│em tej kulturowej postawy. ªmierdzia│a mi i by│a zatruta.
- Pan siΩ ci▒gle podpina do postmodernizmu.
- Ci▒gle podpina? Nie│adne sformu│owanie. Ale powiedzmy, ┐e czasem tak. Estetycznie.
- Sensem postmodernizmu jest relatywizm moralny.
- Nie! Nie ma jednego postmodernizmu! Nie ma jednej definicji postmodernizmu. Ja m≤wiΩ o postmodernizmie wtedy, kiedy Sapkowski, w opowiadaniu po╢wiΩconym facetowi z mieczem na plecach wΩdruj▒cemu przez bezdro┐a ni st▒d ni zow▒d wciska smaczne aluzje do piΩciu innych utwor≤w mitologicznych i literackich. To jest dla mnie postmodernizm.
A to, ┐e wszystko jedno czy zjadam czy jestem zjadany, czy gotujΩ czy jestem gotowany, czy gwa│cΩ czy jestem gwa│cony to nie, to dla mnie nie jest postmodernizm. Dla mnie to jest chaos, nihilizm.
Postmodernizm to stan ducha, w kt≤rym prze┐yte utwory, ksi▒┐ki, filmy, koncerty, komiksy, s▒ r≤wnie wa┐ne, je╢li nie wa┐niejsze od do╢wiadcze± ┐yciowych. I te utwory prze┐yte, przeczytane, wchodz▒ do moich utwor≤w, do mojego ┐ycia, do mojej duszy.
Postmodernizm jest dla mnie dialogiem, igraniem z natur▒ i z kultur▒. Natomiast to, co siΩ dzia│o u úazarczuka, u tego Sheckleya, to by│a sytuacja kabaretowego nieodpowiedzialnego ┐artu i zarazem filozoficznej agresji. Przeciw cz│owiecze±stwu, przeciw wielko╢ci, prawdzie.
Nie jestem feminist▒, ale do│▒czy│bym do feministek protestuj▒cych przeciwko opowiadaniu Sheckleya. By│o g│upie. Pomys│ na wizerunek literackiej ┐ony, wszystko jedno czy gada czy cz│owieka, kt≤ra chce byµ zabita przez swojego mΩ┐a i m≤wi niech siΩ odpierdoli przybysz, niech siΩ do nas nie wtr▒ca - jest r≤wnie interesuj▒cy, jak pomys│ na ┐onΩ alkoholika, kt≤r▒ on t│ucze, i kt≤ra m≤wi rozdzielaj▒cemu ich mΩ┐czy╝nie "zostaw mnie, on mnie leje, bo on jest m≤j m▒┐, za to go kocham".
- A gdyby by│o opowiadanie o ┐onie paj▒ka, kt≤ra po┐ar│a swojego mΩ┐a?
- Ale tam by│y istoty cz│ekokszta│tne.
- U úazarczuka tak, u Sheckleya nie.
- Pomin▒│e╢ jeden utw≤r wielki, gdzie w zbli┐onej dziedzinie moja moralno╢µ ust▒pi│a przed estetyk▒: my╢lΩ o wspania│ej noweli i filmie "Ballada o Narayamie" Tam id▒ starcy na g≤rΩ zim▒ umieraµ, ┐eby zrobiµ m│odym miejsce, przestrze± ┐yciow▒. Ja by│em przera┐ony wymow▒ tego. Wyobra╝ sobie, jak bardzo mog▒ przej▒µ siΩ tym filmem ludzie w kraju, w kt≤rym ┐yj▒ po trzy rodziny w jednym mieszkaniu. Powiedz▒ "no to teraz babciu szoruj na dach, bo jest minus piΩtna╢cie i bΩdziesz siΩ kr≤tko mΩczyµ". Ale w tym filmie by│a okrutna godno╢µ, by│o to przera┐aj▒ce, ale by│ tam te┐ element zwyciΩstwa nad sob▒. A úazarczuk zirytowa│ mnie zakamuflowan▒, szemran▒ perswazyjno╢ci▒. Nie drukuje siΩ wszystkich tekst≤w poprawnie napisanych. Drukuje siΩ teksty, kt≤re cz│owiekowi ideowo odpowiadaj▒. Nie kupi│ GrzΩdowicz "Zabitego". Nie kupi│em Liedtke, kupi│ GrzΩdowicz. On by pewnie "Wampir≤w z Odrzyko±skiej" nie wzi▒│, ja z ochot▒. Tak ma byµ. Na tym polega pluralizm, a nie na tym, ┐e mogΩ drukowaµ tylko te rzeczy, kt≤re mi wska┐e Piotr Cholewa. Strasznie mnie niepokoi, kiedy moje uczciwe i szczere odpowiedzi s▒ wykorzystywane przeciwko mnie. Zapyta│ mnie Piotr, czy zdarzy│o siΩ, ┐e nie przyj▒│em tekstu z powodu przekona±. Odpowiedzia│em najuczciwiej jak umia│em - wszyscy drukuj▒ co╢, co im jako╢ pasuje, chodzi│o o to, ┐e nie mog│y dzia│aµ wzglΩdy warsztatowe, bo tam warsztatowych b│Ωd≤w specjalnie nie by│o.
- A propos doboru tekst≤w do pisma - dlaczego zrezygnowa│ Pan z robienia kolegi≤w redakcyjnych w "Nowej Fantastyce"?
- Nie zrezygnowa│em. Ostatnio znowu odby│y siΩ kolegia.
Prawda jest taka, ┐e kolegium nie jest rzecz▒ ╢wiΩt▒, do kt≤rej siΩ modlimy, tylko jest poci▒gniΩciem operacyjnym. Kolegia siΩ odbywa│y, jak w redakcji by│o 15 os≤b. Kiedy pismo robi▒ cztery osoby - dzia│ publicystyki, dzia│ plastyki, dzia│ polski, dzia│ zagraniczny, z kt≤rych jedna przyje┐d┐a, co jaki╢ czas, a inne s▒ bardzo zajΩte, to czasem ciΩ┐ko jest je zebraµ. Za│atwia siΩ te sprawy telefonicznie.
- A czy to nie jest tak, ┐e pismo, kt≤rym rz▒dz▒ trzy osoby i do kt≤rego te trzy osoby sporo pisz▒, traci kontakt z czytelnikiem?
- TrochΩ jednak je╝dzimy po Polsce. Co miesi▒c organizujΩ w Warszawie spotkania na Elektoralnej. Mamy jako jedyni na rynku rubrykΩ list≤w, mamy wysoki wsp≤│czynnik debiut≤w. Mamy ca│y czas m│odych, nowych autor≤w we wszystkich dzia│ach - i w dziale publicystyki, i grafiki, i w literackim, i w recenzjach, kt≤re pisz▒ autorzy z ca│ej Polski, pod pseudonimami i pod nazwiskami.
Rubryka kr≤tkich recenzji powsta│a w 1990, kiedy siΩ okaza│o, ┐e na rynku jest nie dwie╢cie ksi▒┐ek fantastycznych rocznie tylko tysi▒c i Hollanek powiedzia│ "co╢ musimy z tym zrobiµ. Panowie, tych ksi▒┐ek jest piΩµ razy wiΩcej". Oramus w jedn▒ noc - niby nie s│ucha│ Hollanka - pomy╢la│, ┐e ten stary ma racjΩ, wymy╢li│ rubrykΩ kr≤ciak≤w, kt≤ra sprawi│a, ┐e jest w pi╢mie recenzji dwana╢cie zamiast czterech. I tak powsta│y kr≤ciaki. Pod wp│ywem rynku... i w wyniku wolno╢ci.
Natomiast nie╢mia│o╢µ z ich podpisywaniem wynika ze zdawkowo╢ci. Nie wypada siΩ chwaliµ kr≤tkim tekstem. W "Feniksie" kr≤ciaki je╢li s▒, te┐ podpisywane s▒ enigmatycznie.
- A czy to nie rodzi niebezpiecze±stwa, ┐e bΩdzie jak kiedy╢. Jak wtedy, kiedy Inglot ksi▒┐ki uwala│ na si│Ω, bo nie musia│ siΩ baµ, ┐e kto╢ siΩ do niego przyczepi, bo by│ pod pseudonimem?
- WiΩkszo╢µ tych recenzji nie jest uwalaj▒ca. Natomiast twoja inkryminacja intencji Inglota, wydaje mi siΩ uwalaj▒ca i naci▒gana.
- Musimy ko±czyµ, czas nas goni. DziΩkujΩ za rozmowΩ.
W imieniu Esensji z Maciejem Parowskim rozmawia│ Janusz A. Urbanowicz.
|
|
|
|