Poezja by livhannah livhannah
jak cie± z ciemno╢ci wy│aniaj▒ siΩ foremne kszta│ty twego cia│a; wyrze╝biΩ je na suchej kartce wiatru, wymalujΩ w drewnianym stole mojego Nieba prostym jak biedna gospoda;
Grzeszne dusze zasiadaj▒ w grecko-rzymskich │o┐ach jedz▒c grona prosto z ki╢ci...
A my? Jak dwie sieroty dzielimy siΩ jednym kapciem i rΩkawem kurtki jednym, na mrozie zimowego poranka idziemy jak jeden m▒┐...
Nie umiem czrowaµ wiΩc wyrze╝biΩ, w kamieniu, tw▒ piΩkn▒ postaµ jak cie±
***
Nie ma bia│ych anio│≤w
Co noc ten sam sen ziele± li╢ci, traw cudne ciemne jezioro, Olieene broni▒cy bram pa│acu, wieczny smutek-rado╢µ To ju┐ koniec drogi Hannah p│acze Co rano ta sama tΩsknota...
I sama trwam w╢r≤d szaro╢ci dzisiejszego dnia w takt mojej melodii unoszΩ siΩ nad szklanym ╢wiatem, w kt≤rym nie ma bia│ych anio│≤w...
***
Szkalny m≤r on dzieli nas dzisiaj a ┐adna z nas tego nie chcia│a
Ty nie s│yszysz moich │ez lej▒cych siΩ po policzkach jeste╢ zbyt daleko
dzi╢ ju┐ reagujesz tylko na ╢miech li╢ci laurowych i kurz spadaj▒cy z naszych ksi▒┐ek
dzi╢ nie reagujesz czu│o╢ci▒ na widok moich mokrych r▒k, nie mo┐esz, dzieli nas mur...
livhannah poczta: livhannah@poczta.onet.pl
|