|| | ||| okładka | intro | spis treści | redakcyjne | prenumerata | adv.
Magazyn Prawdziwych Internautów
numer 25:. aktualności | komputery | internet | kultura ||| || |

 

Faceci w czerni II
Reżyseria: Barry Sonnenfeld
Scenariusz: Robert Gordon i Barry Fanaro
Występują: Will Smith, Tommy Lee Jones, Lara Flynn Boyle, Tony Shalhoub, Rip Torn
Zdjęcia: Greg Gardiner
Produkcja: USA 2002
Dystrybucja w Polsce: Warner Bros.
W kinach od 2 sierpnia 2002

Opis:

Jak pamiętamy z pierwszego filmu o facetach w czerni, tytułowi faceci to funkcjonariusze supertajnej rządowej agencji zajmującej się kontrolą pobytu kosmitów na Ziemi. Tak, tak - zgodnie z podejrzeniami wielu osób rząd amerykański od dawna ukrywa przed opinią publiczną istnienie Obcych. Mało, że ukrywa. Wydaje im wizy wjazdowe na naszą planetę, karty tymczasowego pobytu, utrzymuje w społeczności Obcych na Ziemi ład i porządek. Tym wszystkim zajmują się Faceci w Czerni.

Gadatliwy nowicjusz, agent J z pierwszego filmu (Will Smith), jest teraz gwiazdą Facetów w Czarni. Jego mistrz, kostyczny agent K (Tommy Lee Jones), na własną prośbę został "zneutralizowany" (czyli poddany wymazywaniu pamięci) i przeszedł w stan spoczynku. Tymczasem nad Ziemią zawisa śmiertelne niebezpieczeństwo. Z kosmosu przybywa wyjątkowo wredny stwór imieniem Serleena. We własnej osobie odrażający, potwór przybiera postać powabnej modelki bielizny (Lara Flynn Boyle) i knuje spisek, który grozi całemu światu. Agent J sam nie da rady. Potrzebuje pomocy agenta K. Problem w tym, że po skasowaniu pamięci K nie wie, że był Facetem w Czerni i że widywał kosmitów. Były superagent pracuje teraz jako naczelnik prowincjonalnej poczty wśród pól Massachusetts. J musi szybko przywrócić go do stanu używalności.

Recenzja:

Powtórka z rozrywki - i niewiele więcej. Ale ponieważ w wypadku Facetów w czerni rozrywka była przednia, powtórka też wypada nieźle. Nie dostajemy wprawdzie nic nowego, ale wciąż jest wdzięcznie i śmiesznie.

Barry Sonnenfeld, kiedyś operator braci Coen, później wybitnie kasowy reżyser, ma dobrą rękę do sequeli. Rodzina Adamsów numer 2 nie ustępowała w niczym numerowi jeden. Z Facetami w czerni też się Sonnenfeldowi powiodło, chociaż tu sprawa wygląda o tyle inaczej, że pewną część uroku oryginału stanowił hecny i atrakcyjny pomysł na wyjaśnienie zagadki tytułowych Facetów. Kim są ci goście w ciemnych garniturach i okularach słonecznych, którzy na polecenie rządu ukrywają przed społeczeństwem Ważne Sprawy, np. tajemnicę Trójkąta Bermudzkiego, prawdę o potworze z Loch Ness czy, dajmy na to, istnienie kosmitów? Pierwsza część filmu przynosiła odpowiedź na odwieczne pytanie: kim są "Oni". Oczywiście urzędnikami supertajnej agendy, tymi którzy pociągają za wszystkie sznurki i wiedzą więcej - Facetami w Czerni. "Oni" to właśnie my - mówił w Facetach Tommy Lee Jones.

Cóż, pomysł znamy już z części pierwszej, a druga nic nowego do niego nie wnosi. Faceci w Czerni numer 2, są po prostu dalszym ciągiem jedynki. Kto nie widział oryginału, powinien koniecznie nadrobić tę zaległość przed wybraniem się na sequel. "Dwójka" przeznaczona jest dla widzów, którzy znają Facetów w Czerni. Kto ich nie zna, będzie miał trudności ze zorientowaniem się o co chodzi, nie mówiąc o złapaniu większości gagów i smaczków.

A gagów i smaczków w Facetach nie brakuje. Film jest szybki, skrzy się od dowcipów, pomysłów, wybornych dialogów i ma właściwy komediom Sonnenfelda bezpretensjonalny wdzięk, który podbił widzów "jedynki." To bardzo zabawne, sympatyczne kino dla wszystkich - lekkie, ale nie obrażające niczyjej inteligencji. Jest też fajnie zagrane - Will Smith i Tommy Lee Jones robią wrażenie, jakby nieźle się przy tym wszystkim bawili. Wspomaga ich Lara Flynn "Twin Peaks" Boyle, która wypada wielce przekonywująco jako bezwzględny potwór w pięknej skórze modelki od prezentacji bielizny. Nie sposób nie wspomnieć także o Franku Mopsie - kosmicie zakamuflowanym w postaci gadającego psa rasy mops. Scena, w której mopsik nuci ochrypłym głosem "I will survive", doprowadzając do szału agenta J, jest sama w sobie warta pieniędzy na bilet.

Barry Sonnenfeld proponuje w Facetach w Czerni 2 po prostu więcej tego samego. Ma to pewien sens, ponieważ filmy o agentach w pogrzebowych garniturach są a jakiegoś nieznanego mi powodu krótkie, i wielu widzów mogło po pierwszej części chcieć jeszcze. Inna sprawa, że w wypadku niektórych kasowych hitów 90 minut to baaardzo dużo i wystarczy aż nadto. Na szczęście nie jest to przypadek Facetów w Czerni. Wychodząc z "dwójki", czułem, że nie miałbym nic przeciwko skonsumowaniu jeszcze jednego odcinka. Facetów w Czerni da się lubić.

Stach Szabłowski
Tekst pochodzi ze strony http://www.e-zone.pl/


copyrights PRO - Magazyn Prawdziwych Internautów 2002 [ aktualności | komputery | internet | kultura ] 28
<--poprzednia strona | do góry | spis treści | następna strona-->