"...kropelki potu pokrywaj▒ ramiona Eugene'a Dany Hilliota. Szoruj▒c, my╢li o Jane.. My╢li o niej, kiedy czy╢ci st≤│ w mesie; my╢li o niej sprz▒taj▒c │azienki i korytarze, a tak┐e gdy bambusow▒ tyczk▒ przepycha latryny... Tak, Janet, to ja, choµ pewnie by╢ mnie w tej chwili nie pozna│a. A to z kolei, pozw≤l, ┐e ci przedstawiΩ - to jest tramp Tyran Edyp w rejsie do piek│a. Je╢li siΩ zastanowiµ - idealna para. Obydwaj jeste╢my zrodzeni z krwi wiking≤w, obydwu nas okradziono z ojczyzny i pozostawiono w│asnemu losowi, obaj musimy sobie radziµ jak potrafimy; i wreszcie obydwaj jeste╢my r≤wnie zb│▒kani, pozbawieni w│asnego portu i przynale┐no╢ci."
Malcolm Clarence Lowry (1909 - 1957) zas│yn▒│ g│≤wnie powie╢ci▒ "Pod wulkanem" - okrzykniΩt▒ arcydzie│em XX wieku. To w niej do g│osu dosz│y w pe│ni umiejΩtno╢ci pisarskie: mistrzowski styl, zdolno╢µ tworzenia wielowarstwowej konstrukcji i przekonywuj▒cego studium psychologicznego postaci.
Natomiast pocz▒tkiem tej drogi tw≤rczej Lowry'ego jest "Ultramaryna", debiutancka powie╢µ - w du┐ej mierze autobiograficzna - opisuj▒ca dzieje 19-letniego ch│opaka zatrudnionego na statku podczas rocznego rejsu dalekomorskiego na Daleki Wsch≤d.
Dana Hilliot - paniczyk, kt≤ry podj▒│ wyzwanie
W 1927 roku Malcolm Lowry uko±czy│ prywatn▒ szko│Ω ╢redni▒ w Anglii, a dostawszy siΩ na studia w Cambridge, ub│aga│ ojca, by zezwoli│ mu na rok przerwy. Chcia│ spΩdziµ ten czas na morzu - zatrudniµ siΩ na trampie parowym i jeszcze przed rozpoczΩciem nauki na uniwersytecie poznaµ smak innego ┐ycia,. Ojciec wykaza│ siΩ nadgorliwo╢ci▒ i nie tylko wyrazi│ zgodΩ, ale jeszcze odwi≤z│ syna do portu rodzinn▒ limuzyn▒ z szoferem, co oczywi╢cie nie wzbudzi│o entuzjazmu obserwuj▒cej Malcolma za│ogi, z│o┐onej g│≤wnie z prostych, zapracowanych robotnik≤w. I tak 18-letni Lowry pracuj▒c jako ch│opiec pok│adowy, kabinowy, a w ko±cu pomocnik palacza stan▒│ przed nie lada wyzwaniem - pr≤b▒ udowodnienia, ┐e jest prawdziwym mΩ┐czyzn▒, a nie miΩczakiem, paniczykiem z dobrego domu.
To jednocze╢nie pocz▒tek historii Eugene Dany Hilliot'a, kt≤ry zostawia na l▒dzie ca│y sw≤j dawny ╢wiat, spokojne i bezpieczne ┐ycie przy boku troskliwych rodzic≤w oraz kochaj▒cej dziewczyny i wyrusza na pok│adzie "Tyrana Edypa" po przygodΩ ┐ycia, staj▒c w szranki z samym sob▒.
"Cz│owiek, kt≤ry szuka rozrywki na morzu, ╢wietnie by siΩ bawi│ w piekle"
Wszystkie dni wygl▒daj▒ tak samo, gdy pot leje siΩ po plecach, muchy │a┐▒ po twarzy, a sk≤ra schodzi p│atami z r▒k. Dana ma poczucie, ┐e na w│asne ┐yczenie zanurzy│ siΩ w jakim╢ nierzeczywistym koszmarze, staj▒c siΩ pionkiem w grze o niejasnych regu│ach. Stara siΩ wykonywaµ swoj▒ robotΩ najlepiej jak potrafi, a i tak wci▒┐ s│yszy tylko docinki, z│o╢liwe lub wrΩcz okrutne uwagi pod swoim adresem.
"Z ciebie taka beznadziejna cipa... Popatrz - Andy wskaza│ za burtΩ - tam powiniene╢ siΩ znale╝µ. Widzisz?" Dana pr≤buje na r≤┐ne sposoby zbrataµ siΩ z marynarzami, a zw│aszcza zdobyµ sympatiΩ kucharza pok│adowego, Andy'ego. Nienawidzi go i podziwia jednocze╢nie. Ten mΩ┐czyzna "bez podbr≤dka" (piΩtno wojny, w kt≤rej bra│ udzia│) jest szanowany na statku i Dana wie, ┐e czΩ╢ci▒ za│ogi stanie siΩ dopiero wtedy, gdy uda mu siΩ wkra╢µ w │aski kucharza. Tymczasem ten ┐ywi do niego wyra╝n▒ niechΩµ, gardzi jego wykszta│ceniem, szlachetnym pochodzeniem, drwi z jego naiwno╢ci i idea│≤w. Im d│u┐ej Dana rozmy╢la nad swoim ┐yciem tym bardziej odczuwa niechΩµ do swojej przesz│o╢ci - "zobaczy│ nagle ch│opca, siebie samego sprzed trzech lat, gdy z palcami poplamionymi atramentem, z piek▒cymi oczami siedzia│ na schodkach szkolnego basenu... Rozpacz!" Podczas gorzkich wacht spΩdzonych na rozmy╢laniu Dana dochodzi do wniosku, ┐e je┐eli siΩ nie zmieni, nie odetnie od tamtego czasu, na zawsze pozostanie ju┐ s│abeuszem, g≤wniarzem, dzieciakiem.
: do g≤ry : | |
Szukaj▒c "gwiazdy, opromieniaj▒cej ┐ycie mΩ┐czyzny"
Byµ mo┐e │atwiej by│oby, gdyby nie Janet. Dziewczyna Dany, kochaj▒ca, ciep│a, dobra osoba, wspomnienia wsp≤lnych chwil, obietnice dane sobie, staj▒ na przeszkodzie ch│opcu, nie pozwalaj▒ rzuciµ siΩ w wir marynarskiego ┐ycia. Bo Hilliot chce, tak bardzo chce byµ wierny. Ale pokusa jest wielka... Czy poprzeczka nie zosta│a ustawiona zbyt wysoko? Zbrataµ siΩ z marynarzami wiod▒cymi hulaszcze ┐ycie od portu do portu i jednocze╢nie pozostaµ wiernym, kochaj▒cym, szczerym Dan▒ z Liverpoolu? Czy to w og≤le mo┐liwe?
Gdy nadchodzi pierwszy list od Janet, Dana czuje z│o╢µ, mimo, ┐e wcze╢niej z takim utΩsknieniem na niego czeka│. Ten list to jak pod▒┐aj▒cy za nim wyrzut sumienia. Moralny nakaz. Ch│opak ma wra┐enie, ┐e przesz│o╢µ nie pozwala mu dorosn▒µ, staµ siΩ tym, kim chcia│ byµ, zaci▒gaj▒c siΩ na statek. Dlatego zdusza w sobie skrupu│y, chowa nie otworzony list i gdy statek przyp│ywa do Hongkongu, wychodzi na l▒d, by pokazaµ, ┐e jest taki jak inni i robi wszystko to, co inni.
Dana Hilliot - najm│odszy silny mΩ┐czyzna po tej stronie
Jak mo┐na siΩ spodziewaµ, droga ku doros│o╢ci i mΩsko╢ci nie okaza│a siΩ prosta.
Fakt, ┐e Dana naiwnie uwierzy│ w komplementy prostytutki i poczu│ siΩ tak okrutnie zawiedziony s│ysz▒c dok│adnie te same s│owa szeptane przez ni▒ innemu... s│aba g│owa do alkoholu, noc spΩdzona na pok│adzie obcego statku, gdzie znaleziono go zwiniΩtego w k│Ωbek i odes│ano jak niesfornego dzieciaka na Tyrana Edypa... te i wiele innych sytuacji sta│y siΩ byµ mo┐e jeszcze wiΩkszym powodem do ╢miechu dla starych wilk≤w morskich.
A jednak Hilliot osi▒gn▒│ w ko±cu sw≤j zamierzony cel, czy mo┐e raczej zdoby│ drogowskaz do tego celu. W spos≤b zgo│a odmienny ni┐ przypuszcza│. Tak naprawdΩ zosta│ doceniony dopiero wtedy, gdy przyzna│ siΩ do tego jaki jest, gdy przesta│ uciekaµ od siebie samego. Okaza│o siΩ, ┐e mo┐na staµ siΩ mΩ┐czyzn▒ niekoniecznie kopiuj▒c zachowania tych, kt≤rych za prawdziwych mΩ┐czyzn siΩ uwa┐a. I ┐e dorastanie oraz budowanie w│asnej to┐samo╢ci nie polega na przekre╢laniu tego, kim siΩ by│o i odrzucaniu przesz│o╢ci, lecz raczej na konstruktywnym jej wykorzystaniu.
Lowry w tej powie╢ci "rozkrΩca" siΩ dopiero, zabawia nas wartkimi dialogami, realistycznie odzwierciedlaj▒cymi ┐argon marynarski, stosuje fachowe s│ownictwo, umiejΩtnie i z pasj▒ buduje klimat dalekomorskiego rejsu. W tym sensie "Ultramaryna" jest powie╢ci▒ marynistyczn▒, wzbogacon▒ ju┐ jednak w typowy dla Lowry'ego styl, kt≤ry przebija z monolog≤w wewnΩtrznych Hilliota, emanuj▒cych akademicko╢ci▒ i ch│opiΩc▒ naiwno╢ci▒, czy te┐ z pr≤bki "strumienia ╢wiadomo╢ci" w alkoholowym delirium.
|