FPP zone lipiec 20o0
NeWsSss

HyDePaRk
IntrO
Screeny miesi▒ca
Nowe Mody
texty

Kurs Build #6
Kurs Worldcrafta #4
Kurs UnrealED #1
Personalia ekipy FZ
FPP - To brzmi dumnie
FPP w TPP - Heretic2
Historia ID Software
FANfiction: Cyber Story
Muzyka DO Fpp
Klasyka FPP: Duke3D
Muzyka W Fpp
Gra w Blood'a po sieci
Opis map Q2
Uruchamianie mod≤w Q3
Wywiad z Johnem C.
Wywiad z Lukasem
pliki

Quake 3 Arena
Q3A Demka
Unreal Tournament
Soldier Of Fortune
Duke Nukem 3D
Quake 1
Quake 2
galeria

Q3 mission pack
Game ART
Serious Sam
Volition
Rocket Arena 3
outro

Index Numer≤w
Listy
Co za miesi▒c?



















































































































































...Jestem tutaj nowy... ...Nie wiem co to za miejsce i jak siΩ tu dosta│em... Jedyne, czego jestem pewien, to to, ┐e dziej▒ siΩ tu rzeczy, o kt≤rych nie ╢ni│o siΩ ludziom w ich najgorszych koszmarach...

...Mia│em zostaµ ┐o│nierzem. Odbywa│em w│a╢nie trening do Szturmowej Jednostki Wojskowej w Maryland w USA. Ch│opacy m≤wili na mnie Bull's Eye, bo ponoµ mia│em ╢wietnego cela... Nie wiem, czy tak jest w rzeczywisto╢ci - nigdy siΩ nie uwa┐a│em za kogo╢ wyj▒tkowego. Za dwa dni mia│em przepustkΩ i mog│em jechaµ do domu odwiedziµ rodzinΩ... I wtedy to siΩ sta│o. Trenowali╢my w│a╢nie w terenie, gdy nagle co╢ strasznie b│ysnΩ│o i pojawi│em siΩ tutaj...

...SiedzΩ tu ju┐ chyba piΩµ dni... Nie jestem tego pewien, bo s│o±ce w og≤le nie zachodzi i mogΩ siΩ zdaµ jedynie na w│asne poczucie czasu. Pierwsze chwile tutaj spΩdzone to by│o prawdziwe piek│o. Teraz ju┐ nie jest tak ╝le, bo zaczynam powoli rozumieµ, o co w tym wszystkim chodzi. Kiedy siΩ tu pojawi│em, prze┐y│em szok. Dopiero po paru minutach by│em w stanie rozejrzeµ siΩ po otoczeniu. Znajdowa│em siΩ w jakim╢ dziwnym, niewielkim pomieszczeniu. Przywita│ mnie niski, mΩski g│os: "Welcome to Quake Three Arena". »e co?... Przede mn▒ znajdowa│o siΩ wielkie lustro. Zamiast w│asnej postaci ujrza│em w nim muskularnego kolesia w niebieskim ubraniu, z czym╢, co przypomina│o maskΩ gazow▒, przyszytym do twarzy... "Jeeezu, to teraz tak wygl▒dam?". Dopiero w tym momencie zobaczy│em, ┐e trzymam w rΩkach jak▒╢ rzecz. Okaza│o siΩ, ┐e jest to co╢ w rodzaju karabinu maszynowego. O dziwo w og≤le nie czu│em jego ciΩ┐aru. Ko│o lustra wirowa│ jaki╢ inny przedmiot, przypominaj▒cy trochΩ dwururkΩ, tylko ┐e zamontowany by│ do niego laser. SiΩgn▒│em po niego i nacisn▒│em spust. Jeeezu, ale to ma rozrzut! Omal nie upad│em... "Dobra, dobra, ale po co mi to wszystko? Do czego mi te bronie? Czy mam kogo╢ ZABI╞?!"... Rozgl▒dywa│em siΩ dalej. W pomieszczeniu znajdowa│y siΩ jeszcze inne przedmioty - po wziΩciu jednego z nich zobaczy│em na swoim ciele b│yszcz▒c▒ ┐≤│t▒ zbrojΩ, a kiedy wzi▒│em inny, poczu│em siΩ jako╢ lepiej i ┐ywiej... Fajna sprawa!... "A co to, jeszcze jedno lustro?" - pomy╢la│em, spogl▒daj▒c na nastΩpny dziwny "mebel" stoj▒cy przy ╢cianie. Raczej nie, bo nie widaµ przez nie w│asnego oblicza, tylko... jakie╢ inne pomieszczenie! Ten sam mΩski g│os, kt≤ry mnie wcze╢niej "powita│", kaza│ mi teraz przej╢µ przez to "co╢". Kiedy to uczyni│em, przenios│em siΩ do wielkiego korytarza... I zn≤w us│ysza│em tego kolesia: "Hunt Crash to win this arena"... "Kogo mam zabiµ? Przecie┐ tu nikogo nie ma!". W tej chwili otworzy│y siΩ drzwi naprzeciw mnie i wysz│a z nich jaka╢ pacjentka w kasku. "Ej, sorry ma│a" - powiedzia│em do niej - "nie wiesz czasem, gdzie my jeste... Aaaaaa│aaaaaaa! Hej, nie strzelaj do mnie!!!". Jednak ona nie robi│a sobie nic z mojej gadki i dalej │adowa│a we mnie ze swojej spluwy. Poczu│em, ┐e s│abnΩ... "Cholera, trzeba zwiewaµ" - pomy╢la│em. Uciek│em przez korytarz do innego pokoju. Tam znalaz│em kulΩ z krzy┐ykiem podobn▒ do tych, kt≤re mnie niedawno pokrzepi│y, tylko ┐e ta by│a ┐≤│ta. Wzi▒│em j▒ i od razu poczu│em siΩ lepiej. "Aha, wiΩc to Jí mam zabiµ?... Dobra, teraz moja kolej!". Wyszed│em z mojej kryj≤wki do korytarza i znowu j▒ ujrza│em. Strzeli│em do niej parΩ razy z mojej dwururki i wredna baba pad│a na ziemiΩ. "He he, i co - przyjemnie?... ...Hej, znowu ona! Ale... ale jak? Przecie┐ ja j▒ zabi│em!!! Przecie┐ tutaj le┐y jej cia│o!". Tym razem mia│a w │apie jak▒╢ dziwn▒ bro± i zaczΩ│a do mnie strzelaµ b│Ωkitnymi kulkami... "Qrwa, ale boli!!! A│aaaa!... No to po mnie!" - pomy╢la│em i w tym momencie pad│em na ziemiΩ. Jednak nie na d│ugo, bo po chwili pojawi│em siΩ w tym samym pomieszczeniu, w kt≤rym by│em na pocz▒tku. Wiedzia│em ju┐, co robiµ... Znalaz│em tΩ sam▒ bro±, kt≤r▒ wcze╢niej zosta│em zabity i ruszy│em w po╢cig za moj▒ morderczyni▒... "He he, mam ciΩ!". Z ca│ej si│y nacisn▒│em spust i wy│adowa│em na ni▒ seriΩ b│Ωkitnych pocisk≤w. Po chwili znowu le┐a│a na ziemi... ...I tak przebiega│a moja pierwsza walka. Kiedy zabi│em j▒ po raz pi▒ty, pojawi│o siΩ podium, a ja oraz dziewczyna, z kt≤r▒ walczy│em, pojawili╢my siΩ na nim - ja na ╢rodku, a ona obok mnie. "Czy to znaczy, ┐e... wygra│em?!" Tak, to by│o moje pierwsze zwyciΩstwo! Dopiero wtedy moja przeciwniczka odezwa│a siΩ:

- Witaj, nowicjuszu.
- A wiΩc potrafisz m≤wiµ! - powiedzia│em - Kim jeste╢ i gdzie my siΩ znajdujemy?
- Mam na imiΩ Crash i jestem instruktork▒ pocz▒tkuj▒cych wojownik≤w. Zosta│e╢ wybrany przez Bog≤w Areny na gladiatora... Dla ich uciechy bΩdziesz walczy│ z innymi podobnymi tobie wojownikami na specjalnie do tego skonstruowanych arenach. Je╢li uda Ci siΩ pokonaµ ich wszystkich, staniesz do walki z jednym z bog≤w - Xaero. Je┐eli wygrasz z nim, zostanie zwr≤cona ci wolno╢µ.
- Ale dlaczego ja?! Dlaczego nie kto╢ inny?
- Nie wiem. Najprawdopodoniej masz jak▒╢ specjaln▒ umiejΩtno╢µ, kt≤ra odr≤┐nia ciΩ od innych...
- Moi koledzy m≤wili, ┐e mam bardzo celne oko,... ale...
- No to ju┐ wiesz! Teraz uwa┐aj. Za chwilΩ znowu zostaniesz przeniesiony, tym razem na inn▒ arenΩ i bΩdziesz walczy│ z jednym z gladiator≤w. Miej na uwadze, ┐e walka z nim nie bΩdzie tak │atwa jak ze mn▒.
- Walka z tob▒ by│a úATWA???!!!
- Tak! Ja mia│am ciΩ tylko nauczyµ podstaw. Teraz bΩdzie o wiele trudniej!!!
- O jezu!!! Kiedy bΩdzie ta walka?
- Zacznie siΩ za trzy sekundy. Powodzenia!
- Poczekaj, muszΩ ciΩ jeszcze o co╢ spyt...

...I w tej chwili przenios│o mnie na nastΩpn▒ arenΩ. R≤┐ni│a ona siΩ w znacz▒cy spos≤b od tej poprzedniej. Zobaczy│em krwistoczerwone niebo i jak▒╢ dziwn▒ ╢redniowieczn▒ budowlΩ. W ╢rodku hali, na kt≤rej siΩ znajdowa│em, wirowa│a jaka╢ bro±, kt≤rej jeszcze wcze╢niej nie widzia│em. Chwyci│em j▒ i wypr≤bowa│em. Z lufy wylecia│a ma│a rakietka i po kr≤tkim locie trafi│a w ╢cianΩ, powoduj▒c du┐y wybuch. "ªwietnie! Niech mi TERAZ kto╢ podskoczy!". No i wykraka│em. Zauwa┐y│em, ┐e z budowli wychodzi jaka╢ postaµ. Ju┐ nic nie m≤wi▒c zacz▒│em w ni▒ strzelaµ z mojej nowej broni. Po trzech strza│ach postaµ pad│a na ziemiΩ. "Hej, nie by│o tak trudno!". Wszed│em do wnΩtrza budowli i zacz▒│em siΩ rozgl▒daµ. Nie potrwa│o to jednak d│ugo, bo po chwili us│ysza│em kroki. Odwr≤ci│em siΩ i ujrza│em kolesia, kt≤rego zabi│em. Od teraz te┐ mia│ rakietnicΩ. Popatrzeli╢my na siebie przez u│amek sekundy, po czym oberwa│em od niego rakiet▒. Pojawi│em siΩ teraz w innym pomieszczeniu, najprawdopodobniej tego wewn▒trz budowli. Obejrza│em siΩ za siebie i zobaczy│em otwart▒ paszczΩ, a w niej - czerwon▒ zbrojΩ. Uda│em siΩ po ni▒, a nastΩpnie wzi▒│em bro± strzelaj▒c▒ b│Ωkitnymi kulkami. Wr≤ci│em do hali z rakietnic▒ i ujrza│em mojego zab≤jcΩ. Zacz▒│ we mnie strzelaµ rakietami, jednak uda│o mi siΩ je wymin▒µ i przy strzeliµ do niego parΩ razy z w│asnej broni. Po paru sekundach kole╢ znowu umar│. Tak walczyli╢my przez parΩna╢cie godzin. Pod koniec by│em bardzo zmΩczony, a m≤j przeciwnik nie okazywa│ ┐adnych znak≤w wyczerpania! Da│em jednak z siebie wszystko, co mog│em i w ko±cu uda│o mi siΩ go pokonaµ 10:8. Ponownie zosta│em zwyciΩzc▒.

...I tak minΩ│y pierwsze dwa dni mojego pobytu tutaj. W miΩdzyczasie nauczy│em siΩ nazw paru broni i aren oraz dowiedzia│em siΩ funkcji poszczeg≤lnych przedmiot≤w. MuszΩ przyznaµ, ┐e nie jest to wcale takie trudne, jak m≤wi│a Crash. Przynajmniej do tego momentu nie by│o... Walki s▒ bardzo wyczerpuj▒ce, ale pomiΩdzy nimi jest czas odpoczynku - mogΩ wtedy zregenerowaµ si│y...

...NastΩpna walka odby│a siΩ na arenie "House Of Pain". Trzeba przyznaµ, ┐e jej nazwa idealnie pasuje do moich odczuµ, kiedy na niej gra│em. Zacz▒│em w jakim╢ wielkim pomieszczeniu na ╢wierzym powietrzu. Od razu zauwa┐y│em plasmaguna (o ile siΩ nie mylΩ, to tak siΩ nazywa ta bro± strzelaj▒ca b│Ωkitnymi kulami) i ┐≤│t▒ zbrojΩ. P≤╝niej powΩdrowa│em do pomieszczenia, w kt≤rym znajdowa│a siΩ rakietnica. Wychodz▒c z niego spotka│em mojego wroga. Przez chwilΩ my╢la│em, ┐e to Crash, ale szybko okaza│o siΩ, ┐e to nie ona. Pewny siebie zacz▒│em strzelaµ do kolesia rakietami, ale ten, zamiast odpowiedzieµ mi ogniem, zacz▒│... uciekaµ! Tak jak ja w mojej pierwszej walce. Czy┐by nastΩpny pocz▒tkuj▒cy? Okaza│o siΩ, ┐e nie. Po chwili bowiem zobaczy│em go znowu, jednak tym razem bieg│ tak szybko, ┐e a┐ mu siΩ spod st≤p kurzy│o. Otworzy│ ogie± z dwururki i po trzech bardzo szybkich strza│ach pad│em... "Obudzi│em siΩ" w pomieszczeniu, w kt≤rym po kostki mia│em wodΩ. Zauwa┐y│em czerwon▒ zbrojΩ, wiΩc czym prΩdzej wzi▒│em j▒ i wyszed│em z pomieszczenia. Po chwili us│ysza│em kroki i znowu ujrza│em mojego przeciwnika. Pomy╢la│em sobie, ┐e skoro mam bardzo siln▒ zbrojΩ, to dam sobie z nim radΩ. Pomyli│em siΩ - on bowiem zacz▒│ do mnie strzelaµ z rakietnicy. Z pocz▒tku my╢la│em, ┐e uda mi siΩ je omin▒µ, jednak kole╢ tak szybko nimi strzela│, ┐e w ko±cu uda│o mu siΩ mnie trafiµ. Umar│em ponownie... "Jeeezu, je╢li tak dalej p≤jdzie, przegam!". I tak te┐ siΩ sta│o... Na pierwszym miejsu podium sta│em nie ja, tylko Phobos, m≤j przeciwnik... Okaza│o siΩ, ┐e mogΩ jednak siΩ zrewan┐owaµ i walczyµ z nim jeszcze raz. Spr≤bowa│em... i znowu mi siΩ nie uda│o! Facet, z kt≤rym walczy│em by│ strasznie dobry i wydawa│o mi siΩ, ┐e za nic w ╢wiecie go nie pokonam. Ale za trzecim razem uda│o mi siΩ go zwyciΩzyµ 10:9, a to dziΩki temu, ┐e wykorzysta│em to co╢, co kiedy╢ czyni│o go tak szybkim. Stara│em siΩ za nic w ╢wiecie nie dopu╢ciµ go do tego przedmiotu no i jako╢ mi siΩ uda│o. Dowiedzia│em siΩ p≤╝niej, ┐e na wielu arenach znajduje siΩ du┐o innych takich przedmiot≤w, czyni▒cych mnie o wiele lepszym pod pewnymi wzglΩdami. Po walce by│em jednak tak wyczerpany, ┐e nie mia│em ju┐ si│y stawiµ czo│a innym wojownikom. Nie by│o jednak wyboru i po paru godzinach odpoczynku zosta│em przeniesiony na kolejn▒ arenΩ.

...No i znowu zaczΩ│o siΩ... ...Tym razem okaza│o siΩ, ┐e nie walczΩ z jednym przeciwnikiem, a z dwoma. Nie by│em ju┐ tak pewny siebie, gdy┐ poprzednie starcie nauczy│o mnie, ┐e ta cecha nie prowadzi do wygranej... Zacz▒│em siΩ rozgl▒daµ po otoczeniu i wkr≤tce znalaz│em plasmaguna. "Dobra, teraz przyda│oby siΩ znale╝µ jakich╢ przeciwnik≤w". I w tym momencie ujrza│em fantastycznie piΩkn▒ laskΩ o d│ugich nogach, obfitym biu╢cie i ciemnych okularach. Patrza│em siΩ na ni▒ i patrza│em, a ta w miΩdzyczasie naparza│a we mnie z shotguna. Dopiero po paru sekundach ockn▒│em siΩ, ale wtedy by│o ju┐ za p≤╝no - laska odda│a bowiem ostatni strza│, po czym ja da│em glebΩ. Po respawnie pomy╢la│em sobie: "Ja mam zabijaµ takie piΩkne stworzenie?", ale po chwili sam sobie odpowiedzia│em: "Tak, bo je╢li tego nie zrobiΩ, to nigdy siΩ st▒d nie wydostanΩ". Wyruszy│em wiΩc w poszukiwaniu jakiej╢ broni. Trafi│em do ciemnego rogu, gdzie dorwa│em co╢, czego jeszcze nigdy nie u┐ywa│em. Okaza│o siΩ, ┐e by│ to granatnik. Po chwili us│ysza│em odg│osy walki i pobieg│em zobaczyµ, sk▒d dochodz▒. Dostrzeg│em, ┐e sexbomba walczy w│a╢nie z... wielkim okiem! Mia│o ono dwie n≤┐ki i antenkΩ umocowan▒ nad ga│k▒. Kiedy go zobaczy│em, omal nie pΩk│em ze ╢miechu. W tym czasie oko wygra│o starcie i ruszy│o w moim kierunku z rakietnic▒. Wzi▒│em nogi za pas, omijaj▒c w miΩdzyczasie rakietki. Po chwili przypomnia│o mi siΩ, ┐e ja te┐ mam bro± - odwr≤ci│em siΩ wiΩc i wystrzeli│em dwa granaty. Uda│o siΩ - m≤j oprawca le┐a│ teraz nie┐ywy na ziemi. Wiedzia│em jednak, ┐e na tym siΩ nie sko±czy. Szybko znalaz│em ╝r≤d│a zdrowia i odzyska│em si│y. W│o┐y│em tak┐e na siebie czerwon▒ zbrojΩ, po czym zacz▒│em ponownie szukaµ potencjalnych ofiar. Nie musia│em d│ugo czekaµ - po chwili bowiem znowu ujrza│em wielkie oko, tym razem uzbrojone w plasmaguna. Strzeli│em w niego czterema granatami, ale skurczysynowi uda│o siΩ je omin▒µ. W miΩdzyczasie on te┐ nie pr≤┐nowa│ i odda│ we mnie parΩ strza│≤w ze swojej broni. Wystarczy│o kilka pocisk≤w, abym le┐a│ martwy na ziemi. I tak toczy│a siΩ ca│a walka... NajwiΩcej zabijali╢my siΩ ja i Orbb (tak siebie nazywa│a chodz▒ca ga│ka oczna), natomiast superlaska Mynx raczej unika│a spotka± z nami, chocia┐ i my jej nie zabijali╢my... Ciekawe dlaczego? By│o bardzo trudno, ale po kilkunastu godzinach uda│o mi siΩ zwyciΩ┐yµ.

...No i w ten spos≤b jestem tu teraz i czekam na nastΩpn▒ walkΩ. Owszem, gorsze to ni┐ samo piek│o, ale trzeba przyznaµ, ┐e jest tu ciekawie... Jestem pewien, ┐e jeszcze nie wszystko widzia│em i wiele razy dostanΩ po dupie, ale je╢li chcΩ kiedy╢ st▒d siΩ wydostaµ, bΩdΩ musia│ walczyµ czy tego chcΩ czy nie... Przez te piΩµ dni nauczy│em siΩ bardzo wielu rzeczy, ale mimo to jestem ╢wiadom faktu, ┐e jest wielu gladiator≤w lepszych ode mnie i nie nale┐y byµ zbyt pewnym siebie, bo nigdy nie wiadomo, z kim nastΩpnym bΩdzie siΩ walczyµ... ...Dobre pytanie, bo w│a╢nie zaraz mnie przenosz▒ na nastΩpn▒ arenΩ...

[ Luke ]



Za miesi▒c ci▒g dalszy!!!