Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
- Redakcyjne
- Strefa NN
- Net
- Teksty powa┐ne
- Polemiki
- Dzikie My╢li
- Meritum
- Filozofia
- Ksi▒┐ki
- Poezja
- Opowiadania
- Teksty zabawne
- Grafika
- Komputery
- nn_film NO. 13
- Muzyka
- WstΩp
- By│o Was [ich] dwoje...
- Chwila refleksji
- Emigracyjnym szlakiem
- Fe! Jak feminizm
- Gdy krzyczeµ trzeba
- Hairesis
- Jedna planeta, dwa ╢wiaty
- Kanaba
- K│opoty z naturalizacj▒
- Misanthropic Spectrum
- My
- Nocny │owca
- Okiem Szyszki nr 1 - Polak potrafi!
- Po╢r≤d was s▒ tacy, kt≤rzy nie wierz▒
- Podstawowe rodzaje satanizmu
- Sambodrome
- Sen o wolno╢ci - ptaki drapie┐ne
- Spacer drog▒ ┐ycia
- Taniec Dusz
- Tolerancja
- Twoja Wakacyjna Refleksja
- Wiara i chrze╢cija±stwo
- Wyzna± ci▒g dalszy... (nast▒pi│)
- Kim? Po co? Jaki? Jestem
- Z pamiΩtnika babuni
- Zabijmy wszystkich ludzi!
- zapiski
- »ycie i ╢mierµ
- »yj pe│ni▒ ┐ycia
BezImienny - wersja online!
Poprzedni artyku│NastΩpny artyku│ Teksty powa┐ne  

Misanthropic Spectrum


Julia

"- Wiem, ┐e wszystko widzia│e╢. Wszystko co m≤wisz jest s│uszne i zawsze bΩdΩ siΩ stara│ byµ r≤wnie wolnym jak ty.
- Nigdy nie jest siΩ zupe│nie wolnym, je╢li siΩ kogo╢ za bardzo podziwia."*


Pustka. Zawieszenie w niczym. NienawidzΩ swojego spokoju.
ZaczΩ│o siΩ to wszystko na pocz▒tku tego roku. Przynajmniej mam takie wra┐enie. Bo to dojrzewa│o, powoli i systematycznie. Wpad│am w skrajne przygnΩbienie. Ogromne problemy ze spaniem. W ci▒gu tego p≤│ roku pierwszy raz w ┐yciu ╢ni│o mi siΩ, ┐e zabijam. Wiele razy. Na r≤┐ne sposoby. Gdy ╢ni│am ca│▒ sob▒ pr≤bowa│am siΩ obudziµ. Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawΩ jak siΩ czuje i wygl▒da cz│owiek, kt≤ry przez wiele tygodni nie mia│ si│y odpocz▒µ. Chwilami by│am nienaturalnie pobudzana, ale otΩpienie zdawa│o siΩ dominowaµ. Potrzebny mi by│ odpoczynek. Bardzo. Gdyby nie pewne trzy osoby nie wiem jak da│abym sobie radΩ. Nieustannie drΩczy mnie my╢l, ┐e nie wiem jak im siΩ odwdziΩczyµ. »e nie robiΩ wszystkiego co mo┐liwe, ┐eby dawaµ im szczΩ╢cie. Totalna bezsilno╢µ.

Pocz▒tek maja da│ mi chwilΩ na z│apanie oddechu. Sze╢µ dni spΩdzonych z dala od ╢wiata dostarczy│o mi niezwyk│ych si│. Wyjecha│am do pewnego magicznego miejsca, gdzie nic siΩ nie dzieje. Godziny ci▒gn▒ siΩ jak lata. Mo┐na le┐eµ piΩµ, piΩtna╢cie godzin bez przeszk≤d. Bez konsekwencji. Czas wype│niony jest po brzegi nie robieniem niczego. Niesamowite oderwanie siΩ od codzienno╢ci. »adnych informacji ze ╢wiata zewnΩtrznego: telewizji, Internetu, telefonu, radia, codziennej gazety... Nic.

Po powrocie moje nastawienie poprawi│o siΩ. »eby utrzymaµ ten stan ucieka│am od ┐ycia rodzinnego. M≤j dom napawa│ mnie takim pesymizmem, ┐e wy│▒czy│am siΩ, jakbym wcale tam nie przebywa│a. Na co dzie± ┐y│am ┐yciem jednej z trzech os≤b, o kt≤rych wspomnia│am wcze╢niej. Nazwanie jej najlepsz▒ przyjaci≤│k▒ jest dla mnie niesamowicie niesmacznym pomys│em, poniewa┐ gdy kto╢ s│yszy takie okre╢lenie, od razu wrzuca dan▒ osobΩ do konkretnej szufladki. Najlepszy przyjaciel... Moj▒ ulubiona definicja: przyjaciel to kto╢, kto wie o tobie wszystko, a mimo to ciΩ lubi. Zgadza siΩ.


"22. Teraz, zatem, jestem wam znana pod swym imieniem Nuit, a jemu pod tajemnym imieniem, kt≤re mu podam, gdy w ko±cu mnie pozna. A jako ┐e jestem Niesko±czon▒ Przestrzeni▒ i jej Niesko±czonymi Gwiazdami, wy r≤wnie┐ czy±cie tako┐. Nie przywi▒zujcie siΩ do niczego! Niech po╢r≤d was nie bΩdzie czyniona jakakolwiek r≤┐nica pomiΩdzy jak▒kolwiek rzecz▒ a jak▒╢ inn▒ rzecz▒; poniewa┐ st▒d pochodzi b≤l.
23. Lecz ten, kto czerpie z tego korzy╢µ, niechaj bΩdzie panem wszystkich!"**


ZaczΩ│y siΩ wakacje i ze zdenerwowania znowu czu│am siΩ fatalnie. Potwornie. Ba│am siΩ, ┐e nie uda mi siΩ zobaczyµ z drug▒ z trzech najwa┐niejszych dla mnie os≤b. My╢lΩ, ┐e odpowiednim dla niej mianem, by│oby: m≤j autorytet. To niezwyk│e znaµ osobΩ, kt≤ra w pewien spos≤b rz▒dzi twoim ┐yciem. Stres nie pozwala│ mi spaµ. Zasypia│am przed trzeci▒ i budzi│am siΩ przed sz≤st▒ nie mog▒c ju┐ zmru┐yµ oka. Nied│ugo potem za pomoc▒ telefonu dowiedzia│am siΩ, ┐e jednak spotkam siΩ z ni▒ i spΩdzimy dziesiΩµ dni nad jeziorem, nad kt≤rym odpoczywa│am w maju. Te trzy dni, kt≤re dzieli│y mnie od spotkania, na kt≤re czeka│am od trzystu piΩtnastu dni, kiedy to po┐egna│am j▒ na przystanku autobusowym 29 sierpnia...

Niestety z│o┐y│o siΩ tak, ┐e rozsta│y╢my siΩ po o╢miu dniach, ale ju┐ jutro znowu j▒ zobaczΩ. Jest jedn▒ z trzech os≤b, z kt≤rymi potrafiΩ rozmawiaµ przez osiem dni rezygnuj▒c ze snu. Si≤dmego dnia by│a ju┐ tak zmΩczona, ┐e zasnΩ│a w p≤│ s│owa na pod│odze. Ale nigdy tego nie zapomnΩ. Siada│y╢my przy ognisku, na pomo╢cie, na lokalnym cmentarzyku, w lesie, w domu i rozmawia│y╢my. Trudno jest przebywaµ ze swoim autorytetem tak, by ┐adnym gestem lub s│owem nie zdradziµ siΩ jak wiele ta osoba dla ciebie znaczy. Tak obiektywnie to jest to kompletnie bez sensu, ale tak jest.

Naj╢mieszniejsze jest to, ┐e zdecydowanie najwiΩcej czasu po╢wiΩci│y╢my na dyskusjach o trzeciej najwa┐niejszej dla mnie osobie. Osobie, kt≤r▒ staram siΩ ratowaµ, a dok│adniej nie pozwoliµ... upa╢µ ni┐ej. Choµ nie jest to do ko±ca adekwatne okre╢lenie. T▒ osob▒ jest m≤j starszy brat. On z kolei jest moim mimowolny autorytetem. Od lat pr≤bujΩ to z siebie wykorzeniµ. Jednak nie tak │atwo pozbyµ siΩ pewnych wzorc≤w wyuczonych w dzieci±stwie.

Po tych o╢miu dniach czujΩ siΩ zmieniona. Silna. Zdeterminowana. Po powrocie do domu siad│am i p│aka│am. To by│ drugi taki przypadek w ci▒gu tego p≤│ roku. Ale za pierwszym razem p│aka│am ze szczΩ╢cia. Tak poza tym, to nigdy nie tracΩ panowania nad sob▒.

Czy
wszystko co nie jest │adne
jest brzydkie...?
ªwiat jest bezwzglΩdny.

Jeszcze nie wiem po co to piszΩ. Chyba, ┐eby wy│adowaµ emocje. Pisanie to ╢wietna sprawa. ChcΩ tylko przekazaµ ludziom:
Kszta│tujcie swoje gusta, pielΩgnujcie inteligencjΩ, MYªLCIE, szukajcie ludzi, z kt≤rymi mo┐ecie Rozmawiaµ, ┐yjcie, pamiΩtajcie, zdobywajcie wp│yw na swoje otoczenie i wierzcie (niewa┐ne w co, ale w co╢ musicie, np. w: WIELKI M╙ZG)

Ju┐ jutro j▒ zobaczΩ! Ju┐ jutro!!! A potem... kolejne setki dni...? Nieeee... Nie. Nie.

Jedna osoba stoi ponad mn▒, jedna na r≤wni, a jedna pode mn▒... Dwie znam od zawsze, a jedn▒ od nieca│ych dw≤ch lat. Za ┐adn▒ z nich nie odda│abym ┐ycia, gdybym mia│a czas na zastanowienie siΩ. DziΩki jednej z tych os≤b trzymam siΩ, dziΩki drugiej wiem co to cierpliwo╢µ i mΩki oczekiwania, dziΩki trzeciej wiem co to przebaczenie i odpowiedzialno╢µ za czyje╢ ┐ycie.
B│agam CiΩ... Nie zabijaj siΩ... Nie z mojego powodu...

Depresja jest chorob▒. Tylko chorobΩ powinno siΩ m≤c wyleczyµ. WiΩc dlaczego do cholery ostatnio przestawi│ siΩ na ciΩ┐sze leki??? Dlaczego on nam to robi? Dlaczego nie mo┐e ┐yµ normalnie? ... To choroba. Jakie to banalne.

PlanujΩ ka┐d▒ chwilΩ. Co zrobiΩ i co powiem. Ka┐d▒.
Sama nie wiem. robiΩ siΩ coraz bardziej skrajna. Bo gdy tego nie robiΩ przestajΩ czuµ, ┐e jestem. Zaczynam mieszaµ siΩ z t▒ szar▒ mas▒ p≤│_ludzi chodz▒cych po ulicach. RobiΩ wszystko by byµ osob▒ indywidualn▒. Ale to co mam ci▒gle mi nie wystarcza. ChcΩ poznawaµ wiΩcej ludzi, z kt≤rymi mo┐na Rozmawiaµ olewaj▒c potrzeby cia│a. ChcΩ ┐yµ dalej i lepiej. Poznawaµ siebie poprzez konfrontacjΩ z innymi. CzujΩ jak wiele tracΩ. Codziennie. Kontakty z innymi lud╝mi s▒ coraz rozpaczliwszymi pr≤bami zwr≤cenia na siebie uwagi. Ja tego nie akceptujΩ. Nie bΩdΩ tak postΩpowaµ. Nie ╢wiadomie. Znajomo╢ci, kt≤re urwa│y siΩ po paru tygodniach czy miesi▒cach, albo s▒ podtrzymywane przez wysy│anie dwa razy do roku kartki z ┐yczeniami s▒ dla mnie jak dziury w pamiΩtniku wypalone papierosem... Mam tyle zahamowa±, a jednocze╢nie tyle pragnie±... W przyrodzie nie ma porz▒dku ani logiki. Ludzie │a┐▒ bez sensu w t▒ i z powrotem. Przez ca│e ┐ycie. »yj▒c w czasach, kiedy naukowcy stworzyli ciek│e ╢wiat│o ciΩ┐ko jest mi siΩ odnale╝µ. CzujΩ czΩsto, ┐e aby co╢ znaczyµ potrzebujΩ zasobu wiedzy, kt≤rego nie jestem w stanie ogarn▒µ nie tylko teraz, ale nigdy. UnieszczΩ╢liwiam sam▒ siebie i innych. Je┐eli celem ┐ycia ma byµ szczΩ╢cie to jest to paradoks.

"...nie masz ┐adnego prawa pr≤cz czynienia twej woli. Czy± j▒ i nikt inny nie powie nie. Poniewa┐ czysta wola, nie │agodzona zamiarem, uwolniona od ┐▒dzy rezultat≤w, jest na ka┐dy spos≤b doskona│▒."**


RobiΩ rzeczy niekorzystne dla mnie. Odrzuci│am wiarΩ w Boga, ale wcale tego nie chcia│am. Nie d▒┐y│am do tego. Nikt mi tego nie sugerowa│. I teraz czasem czujΩ pustkΩ. Mam nadziejΩ, ┐e w ci▒gu paru lat wype│niΩ j▒ czym╢ i stanΩ siΩ pe│nowarto╢ciowym cz│owiekiem, kt≤ry ma wszystko pouk│adane w g│owie... wzd│u┐ i w poprzek.... wzd│u┐ i w poprzek... :)

Jestem z natury osob▒ optymistycznie nastawion▒ do ╢wiata. S▒dzΩ, ┐e to moja najbardziej pozytywna cecha.
Kiedy╢ napisa│am co╢ takiego: "ªwiat jest piΩkny, tak du┐o mo┐na w nim zmieniµ." He he, paradoks. Kolejny absurd rz▒dz▒cy moim ┐yciem. Czy± swoj▒ powinno╢µ cz│owieku... :) Gi±.

TRZYMAJ SI╩ KURCZOWO
PODPIERAJ
I TRZYMAJ
NIE UPUª╞
MO»ESZ PúAKA╞
ALE TYLKO
OD 14.30
DO 3.20
ZAPAMI╩TAJ
SúUCHAJ
NIE PRZEGAP
NIE
NIE ZATRA╞ TEGO W SOBIE
NIE PUSZCZAJ
CZEKAJ
TO JESZCZE NIE ªMIER╞
I NIE WMAWIAJ SOBIE
»E TO PI╩KNE
I TAK KIEDYª
TO ZACZNIE MIE╞ SENS
NIE TYLKO DLA
CIEBIE
DLA WSZYSTKICH

NIE WSTAWAJ
NIE RUSZAJ SI╩
TWOJE MIEJSCE JEST TU
MILCZ!
SúUCHAJ I MILCZ!
»EGNAJ


Nie chcΩ byµ nigdy...
19.07.2002r. (pi▒tek wieczorem)

w tek╢cie wykorzysta│am fragmenty:
*Tove Jansson "Opowiadania z Doliny Mumink≤w"
** Liber AL vel Legis: KsiΩga Prawa

Julia
poczta: asztaka@poczta.gazeta.pl
Poprzedni artyku│Do g≤ry!NastΩpny artyku│

Copyright 1999 - 2002 Magazyn internetowy NoName