Darmowa prenumerata - tu i teraz!
Menu
- Redakcyjne
- Strefa NN
- Net
- Teksty powa┐ne
- Polemiki
- Dzikie My╢li
- Meritum
- Filozofia
- Ksi▒┐ki
- Poezja
- Opowiadania
- Teksty zabawne
- Grafika
- Komputery
- nn_film NO. 13
- Muzyka
- WstΩp
- By│o Was [ich] dwoje...
- Chwila refleksji
- Emigracyjnym szlakiem
- Fe! Jak feminizm
- Gdy krzyczeµ trzeba
- Hairesis
- Jedna planeta, dwa ╢wiaty
- Kanaba
- K│opoty z naturalizacj▒
- Misanthropic Spectrum
- My
- Nocny │owca
- Okiem Szyszki nr 1 - Polak potrafi!
- Po╢r≤d was s▒ tacy, kt≤rzy nie wierz▒
- Podstawowe rodzaje satanizmu
- Sambodrome
- Sen o wolno╢ci - ptaki drapie┐ne
- Spacer drog▒ ┐ycia
- Taniec Dusz
- Tolerancja
- Twoja Wakacyjna Refleksja
- Wiara i chrze╢cija±stwo
- Wyzna± ci▒g dalszy... (nast▒pi│)
- Kim? Po co? Jaki? Jestem
- Z pamiΩtnika babuni
- Zabijmy wszystkich ludzi!
- zapiski
- »ycie i ╢mierµ
- »yj pe│ni▒ ┐ycia
BezImienny - wersja online!
Poprzedni artyku│NastΩpny artyku│ Teksty powa┐ne  

Z pamiΩtnika babuni


Magdalena Nawrocka

Nie mo┐esz byµ silniejszy od przeznaczenia.
- Eurypides

      Ju┐ nie wiem jak to by│o. Chyba czyja╢ ciep│a refleksja o jakiej╢ wyj▒tkowo ┐ywotnej staruszce, przywo│a│a to zakurzone ju┐ trochΩ wspomnienie mojej w│asnej babci. Wspomnienie pe│ne mi│o╢ci i tΩsknoty. Leokadia, czy┐ nie piΩkne, staromodne imiΩ? Babcia Lodzia odesz│a, prze┐ywszy 91 lat. Urodzi│a siΩ wiΩc w drugiej po│owie jeszcze zesz│ego wieku, w 1878 roku, je╢li dobrze liczΩ.

      Prze┐yµ prawie sto lat w warunkach bardzo trudnych, zwalczaj▒c dotkliw▒ materialn▒ biedΩ najciΩ┐sz▒ prac▒, oj, nie ka┐demu co╢ takiego siΩ udaje. Wychodz▒c za m▒┐, mia│a zaledwie 16 lat, w sensie dojrza│o╢ci fizjologicznej, z tego, co wiem, nie by│a jeszcze nawet kobiet▒. Widaµ w tamtych czasach wypuszcza│o siΩ c≤rki jak najwcze╢niej z domu, pewnie tylko zreszt▒ z tych biedniejszych dom≤w.

      W Swoim ┐yciu kobiety wyda│a na ╢wiat piΩtna╢cioro (!!!) dzieci. Ostatnia ci▒┐a przytrafi│a siΩ Babci w wieku 55 lat. Rodzi│a syn≤w i c≤rki, dzieci umiera│y pewnie trochΩ z biedy jak i z powodu chor≤b, chor≤b nawet dzisiaj banalnych, a kt≤re w tamtych czasach by│y nieuleczalne. Dw≤ch syn≤w m│odzie±c≤w stracili Niemcy pod ╢cian▒ warszawskiej kamienicy, dwoje innych zaginΩ│o bez ╢ladu podczas Powstania. BabciΩ prze┐y│o zaledwie dwoje dzieci: moja Mama i brat.

      Babcia Lodzia uwiΩziona wraz z mΩ┐em, c≤rka i kilkuletnim wnuczkiem prze┐y│a O╢wiΩcim. Opowiada│a mi po latach, wci▒┐ z ogromnym upokorzeniem i b≤lem, jak m│oda Niemka uderzy│a J▒ kolb▒ karabinu w twarz, kiedy to Babcia usi│owa│a przemyciµ kartofla z w│asnej racji przez druty oddzielaj▒ce J▒ od c≤rki i ma│ego Jureczka. Zosta│a Babci g│Ωboka, brzydka blizna po tym uderzeniu. Zosta│a te┐ bolesna pamiΩµ.

      Za to niemieckiemu chirurgowi - opowiada│a - zawdziΩcza│a ┐ycie. Gdy wobec wyj▒tkowo z│o╢liwego raka z┐eraj▒cego pier╢ Babci polscy lekarze byli bezradni i w│a╢ciwie wydali na Ni▒ wyrok, Niemiec wyciachuj▒c Babci p≤│ torsu wraz ze ╢mierciono╢nym miΩsakiem, darowa│ Jej jeszcze w ten spos≤b ponad dwadzie╢cia lat ┐ycia. Wci▒┐ nienaj│atwiejszego ┐ycia, jednak tego Niemca Babcia wspomina│a z wdziΩczno╢ci▒.

      Ca│e Swoje ┐ycie Babcia Lodzia ciΩ┐ko pracowa│a. Zatyrane ┐ycie prostej kobiety. Kiedy s│ucha│am Jej opowie╢ci, trudno mi by│o wprost uwierzyµ, ┐e niepozorna kobieta, kobieta umΩczona ci▒┐ami, porodami do takiego wysi│ku jest zdolna. Babcia │apa│a siΩ dos│ownie wszystkiego, by m≤c wy┐ywiµ Swoj▒ dziatwΩ. Pracowa│a kolejno w ro┐nych fabrykach, a do domu - nΩdznej, wilgotnej oficyny - bra│a jeszcze od ludzi pranie.

      Do ko±ca ┐ycia, nawet gdy ju┐ nasta│y mechaniczne pralki, balia z grzan▒ w kot│ach wod▒, tara, myd│o ucierane na tarce, krochmal domowej roboty i farbka by│y prawdziw▒ Jej obsesj▒. Zdarza│o siΩ podczas wizyt Babci w naszym domu, kiedy moja Mama choµ na kr≤tko zostawia│a BabciΩ sam▒, natychmiast zaczyna│o siΩ generalne pranie. Babcia Lodzia bez lito╢ci wyci▒ga│a pouk│adan▒ w szafach upran▒ we "Frani" bieliznΩ, by upraµ j▒ raz jeszcze - tradycyjnie i jedynie skutecznie. To babciusiowe pranie do dzisiaj kojarzy mi siΩ z duchot▒ k│Ωbiastej pary, odorem chlorku i, co najdziwniejsze, ze smakiem kapu╢niaku. Dlaczego zawsze, ale to zawsze, gdy w domu by│o pranie, na obiad by│ w│a╢nie kapu╢niak, nigdy jako╢ nie uda│o mi siΩ zrozumieµ.

      Moja Babcia nigdy siΩ na nic nie skar┐y│a, nie biadoli│a nad Sob▒. Gdy opowiada│a mi o Swoim ┐yciu i mnie od tej opowie╢ci w│osy stawa│y dΩba ze zgrozy, dla Niej wszystko by│o naturalne, normalne, bez najmniejszego wysi│ku akceptowa│a b≤l ┐ycia, nawet wiΩcej, by│a cz│owiekiem najbardziej pozytywnym, optymistycznym i jednocze╢nie bojowym, jakiego w ┐yciu pozna│am. Zawsze zajΩta, zawsze w biegu. Mia│a si│y na wszystko i dla wszystkich przy ka┐dej okazji co╢ do ofiarowania: a to pajΩcze szyde│kowe serwetki lub firanki, a to zaoszczΩdzonego dolara przys│anego przez siostry zza oceanu, gdzie wywΩdrowa│y za chlebem, a to parΩ z│otych dla wnuczki Magdy - biednej studentki, ┐eby mia│a na papierosy, chocia┐ papierosiska - ubolewa│a - to takie przecie┐ ╢wi±stwo.

      Za to od ma│ego kieliszka Babcia nie stroni│a. Zawsze powtarza│a, ┐e dobrze Jej starym ko╢ciom robi piΩµdziesi▒teczka czy╢ciochy. I chyba mia│a racje, mo┐e w│a╢nie to J▒ tak ╢wietnie konserwowa│o? Mia│a ju┐ 84 lata, gdy po│ama│a Sobie ┐ebra, spadaj▒c z krzes│a przy wieszaniu firanek i, o dziwo, ku ogromnemu zdumieniu pesymistycznych lekarzy ko╢ci zros│y siΩ szybko jak u m│odej dziewczyny, niebywa│e.

      W rok p≤╝niej, ju┐ mocno niedowidz▒ca i niedos│ysz▒ca, a ci▒gle w biegu na skr≤ty, dosta│a siΩ pod tramwaj na Marsza│kowskiej. Na szczΩ╢cie tramwajarz zahamowa│ w porΩ, a Babcia podrywaj▒c siΩ z szyn, pierwsze co sprawdzi│a, czy wiezione w torbie ze wsi jajka aby siΩ nie pot│uk│y, a ju┐ uspokojona, wyzwa│a jeszcze nieszczΩsnego tramwajarza od nieudolnych m│okos≤w.

      Sama pamiΩtam jak niesamowicie przejΩta odpowiedzialn▒ misj▒ eskortowania Babci po wizycie u nas w domu do Warszawy, niemal nios│am J▒ na rΩkach, taka zdawa│a siΩ kruchutka i s│aba, a┐ do momentu, gdy na przystanek po drugiej stronie ruchliwej ulicy podjecha│ babciusiowy trolejbus, Babcia rzuci│a siΩ jak fryga, wskakuj▒c do pojazdu niemal w biegu. Nagle znalaz│am siΩ sama, ca│kiem g│upia wci▒┐ jeszcze na krawΩ┐niku, podczas gdy Babcia macha│a mi weso│o spoza szyby. Nic z tego nie rozumia│am wtedy, a chyba i dzisiaj nie wiele wiΩcej rozumiem... Sk▒d siΩ w kim╢ bierze taka ┐yciowa odporno╢µ, taki hart ducha? Kochana Babcia, dobra Babcia, wspania│a kobieta. Choµ prze┐y│a 91 lat, bardzo ┐a│ujΩ, ┐e opu╢ci│a mnie tak wcze╢nie.

Magdalena Nawrocka
poczta: magdan@worldonline.fr
www.geocities.com/magdanawrocka
Poprzedni artyku│Do g≤ry!NastΩpny artyku│

Copyright 1999 - 2002 Magazyn internetowy NoName